"Jestem Mia"

14.2K 550 84
                                    

MIA

-Mio, pozwól tu!-usłyszałam krzyk mojej rodzicielki więc westchnęłam i posłusznie zbiegłam do salonu.

-Tak?

Mama miała coś powiedzieć, ale na mnie spojrzała i zmierzyła mnie od stóp do głów.

-Coś ty na siebie ubrała?-warknęła.

-Co? Normalnie jestem ubrana-odparłam. Miałam na sobie czarne, podziurawione jeansy, koszulke z czaszką i skórzaną kurtkę.

-Wyglądasz jakbyś szła na koncert, a nie siedziała w domu.

-Podoba mi się taki styl-odparłam.

-Nie wiem co się z tobą dzieje. Zmieniasz się. Od kąd poznałaś tego...chłopaka.

-Mamo-jęknełam.

-Matka ma rację-wtrącił się ojciec.-strasznie się zmieniłaś. Co się z tobą stało.

-A co? Mam być ciągle tą wieczną kujonką siedzącą cały dzień nad książkami?

-Woleliśmy cie w takim wydaniu niż teraz.

-A ja wolę siebie teraz-syknęłam.

-Mia-zbeształa mnie mama.-to towarzystwo. Na pewno towarzystwo cie tak zmieniło.

-Ja sama sie tak zmieniłam-bąknęłam.-i wam nic do tego.

-Mia-tym razem głos zabrał ojciec.-nie pyskuj do nas.

-Nie pyskuje, tylko mówię jak jest-syknęłam.

-Nie wiem co się z tobą dziecko drogie dzieje-mama pokręciła z politowaniem głową.

-Zmieniam się na lepsze. Nie jestem już tą wieczną kujonka. Tamta dziewczyna nie wróci. Teraz jestem nowa ja.

-Wyglądasz i zachowujesz się okropnie-burknął ojciec.-te ubrania, charakter, makijaż. Nigdy taka nie byłaś.

-Ale jestem!-podniosłam głos.

-Mia!-mama ze złości uderzyła szmatką w blat.-uważaj na słowa.

-Mhm-wywróciłam oczami.

-Widzisz?-ojciec zwrócił się do kobiety.-zmienia się. Niedługo to co? Palić zaczniesz? Bo wiem, że zaczynasz pić! I mi się to nie podoba.

-Mam osiemnaście lat, mogę robić co chce.

-Masz prawie osiemnaście. A to robi różnice.

-Ugh! Mam was dość!-krzyknęłam i wyszłam z domu słysząc za sobą nawoływania rodziców. Wyciągnęłam telegon i napisałam do jednej osoby.

JA-Roxi, masz czas?
***

-...No i ja w tedy wybiegłam z domu-kończyłam opowiadać przyjaciółce długą historię podczas gdy obie siedziałyśmy na kanapię.

-Chwila...Blake jest twoim chłopakiem?!-pisnęła.

-Ze wszystkich wydarzeń ty akurat zapamiętałaś to-prychnęłam.

-To jest czy nie?

-Tak. Jest-odparłam, a Roxi pisnęła i mnie przytuliła.-Roxi, dusisz.

-Wybacz-odsunęła się.-ale się ciesze, że masz chłopaka!

-Tak. To nic, że przez bite półgodziny opowiadałam ci o kłótni z rodzicami-sarknęłam.

-Oj, wiem. To też słuchałam i ci współczuję. To co? Film?

-A masz może...wódkę?

-WOAH! Kobieto. Serio chcesz pić?

-Musze się odstresować.

-Muszę podziękować Blake'owi. Nie poznaję cie.

-To masz czy nie?-warknęłam zirytowana.

-Tak. Zaraz przyniosę.
***

-Boże, ale on beznadziejnie gra-wybełkotałam gdy obie oglądałyśmy jakiś film. Byłyśmy już dość pijane i pieprzyłyśmy bez sensu.

-Ja bym zagrała to lepiej-czknęła Roxi.

-Nawet scenę sexu?

-A to bym zagrała profesjonalnie. Taka, że głowa mała-odparła i obie zaczęłyśmy się śmiać tarzając się po łóżku. Na stole stała opróżniona do połowy butelka czystej i dwa kieliszki. Jednak picie jest cudowne. Mimo, że wódka jest obrzydliwa to po niej czujesz się...cudownie.

-Twój Blakuś chyba będzie z ciebie dumny-zachichotała.

-Oj tak. Muszę mu to powiedzieć-wykręciłam numer do chłopaka, a on odebrął po trzech sygnałach.

-Mia?-mruknął więc wiedziałam, że śpał.-jest druga w nocy. Co chcesz?

-Blakuuuuś-pisnęłam przedłużając literke "u".-chciałabym ci podziękować.

-Co? Za co?

-Za to, że mnie zmieniłeś haha!

-Powiedz mu, że mu tak baardzo dziękujesz-wyszeptała pijana Roxi, ale Blake pewnie wszystko słyszął.

-Tak bardzo bardzo-zarechotałam.

-Jesteś najebana?

-Nie. Jestem Mia-zażartowałam i obie parsknęłyśmy śmiechem.

-Mia, gdzie jesteś?

-W domu Roxi-zachichotałam.

-To dobrze, bo miałem po ciebie jechać.

-Nie bój żaby-machnęłam ręką mimo, że on tego nie widział.-chciałyśmy się zabawić. JUPI!

-JUPI!-powtórzyła uradowana Roxi spadając z hukiem z łóżka, a ja parsknęłam niemożliwie głośnym śmiechem.

-Skarbie, idź spać-mruknął.

-Doobrze już doobrze buntowniku. Nie przeszkadzam ci. Branoc.

-Cokolwiek. I nie pij już więcej.

Rozłączyłam się i sturlałam lądując na mojej przyjaciółce.

-To boli wredoto-pisnęła.

-Ale mi wygodnie. I tak będe dziś spać.

-O nie. Złazisz ze mnie, ale to już!

-Nie słyszę, bo...psst...psst...urywa połączenoe-zarechotałam, a Roxi mnie zrzuciła.

-Jesteś ciężka.

-Nie bardziej niż ty-zachichotałam i chwiejnym krokiem podeszłam do łóżka.-spać.

-Mi też się chce.

-Dobranoc Roxiii.

-Branoc Miooo-i po krótkim śmiechu wreszcie zasnęłyśmy.

I need youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz