"Co na śniadanie?"

14.5K 591 17
                                    

BLAKE


Otworzyłem leniwie oczy widząc, że telwizor jest już wyłączony. A ja go na pewno nie wyłączyłem.

Druga sprawa to...pozycja w jakiej się znajduje. W właściwie znajdujemu. Mia jeszcze śpi z opartą głową o moje ramie, a ja swoją głowę sparłem na jej. Nie wiem jak tak udało nam się zasnąć. Ale byliśmy padnięci. Zobaczyłem też, że jesteśmy przykryci kocem. Co jest?

Poczułem, że Mia się poruszyła więc na nią spojrzałam. Również otwierała oczy. Gdy dotarło do niej, że na mnie leży szybko usiadła i spojrzała na mnie z lekkim strachem w oczach.

-Ja...ja-zaczęła się jąkać i bawić palcami.

-Spokojnie-zaśmiałem się.-nie denerwuj się tak. Nic się nie stało.

-Wiem, ale jednak...

-Daj spokój-szturchnąłem ją lekko w żebra.-nic się przecież nie stało. Wyspana?

-O tak-uśmiechnęła się lekko.-byłam padnięta. Te dzieciaki mnie zamęczyły.

-Tak. Wiem. Ale wielkie dzięki, że tu przyszłaś. Poważnie. Bez ciebie nie dałbym rady.

-Luzik-mruknęła cicho a ja zauważyłem jak się rumieni.

-O, wstaliście-z góry zeszła mama ubrana w piżame.-jak się spało?

-Dobrze-odparliśmy w tym samym momencie.

-Nie mieliśmy serca was budzić. Tak uroczo razem spaliście. Przykryliśmy was kocem i poszliśmy spać.

-Zabrali Maxa?-spytałem.

-Tak. O pierwszej w nocy przyszli i odebrali go. Spał jak aniołek.

-Zasługa Mii-powiedziałem a dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.-to ona głównie się nim zajmowała.

-Dziękuje, że pomogłaś naszemu synowi-odparła mama.

-Drobiazg. Miło spędziłam czas.

-A Darcy?-spytałem.

-Jeszcze śpi. W końcu w soboty o tej jeszcze nie wstaję.

-A która jest?-podrapałem się po głowie.

-Prawie dziesiąta.

-Jak się wczoraj bawiliście?-zadałem kolejne pytanie.

-Wspaniale. Najpierw kręgielnia, pizzeria, potem poszliśmy jeszcze się gdzieś przejść. Było świetnie.

-To dobrze. Ale dzieciaków już nie pilnuje-odparłem, a Mia z mamą wybuchli śmiechem.

-Narazie nie mamy w planach wychodzić. A jeżeli coś to cie powiadomimy. Może Mia znowu ci pomoże?

-Z chęcią-powiedziała dziewczyna, a ja szeroko się uśmiechnąłem.-muszę już iść do domu.

-To chociaż zjedz śniadanie-powiedziała moja mama.

-Dziękuje, ale się śpiesze-założyła swoje okulary które wcześniej leżały na stole i chwyciła za gumkę chcąc spiąść włosy, ale w tedy złapałem ją za nadgarstek.

-Nie spinaj ich-szepnąłem jej na ucho.-tak wyglądasz lepiej.

Poczułam jak dziewczyna sztywnieje i się rumieni, ale schowała gumke do kieszeni.

-Chodź, odwiozę cie-wstałem z kanapy i chwyciłem kluczyki.-będe za pietnaście minut.

-Dobrze-powiedziała mama z kuchni. Założyliśmy buty i wsiedliśmy do samochodu.

-Jeszcze raz wielkie dzięki za wczoraj-powiedziałem odpalając samochów.

-Spoko. Fajnie się bawiłam.

-Więc powtórzyłabyś to?-spojrzałem na nią szybko, a potem skupiłem się na drodze.

-Chętnie. Było fajnie mimo, że męcząco i pewnie odeśpie całą sobote.

Parsknąłem śmiechem, a potem zaczęliśmy słuchać jakiejś muzyki lecącej w radiu.

Droga nie była długa więc w pare minut dojechałem pod jej dom.

-Dziękuje-obdarzyła mnie szczerym uśmiechem.

-Spoko. Ja dziękuje. Widzimy się w poniedziałek?

-Ee...tak tak-odparła zmieszana wychodząc z samochodu. Gdy miałem pewność, że weszła do domu ruszyłem w drogę powrotną.

-Jestem-odparłem rzucając kluczyki na stół. W korytarzu zjawiła się Darcy z roztrzepanymi włosami, z piżamą i pluszakiem w ręce.

-Gdzie Mia?-warknęła.

-Odwiozłem ją.

-Nie pożegnałam się!-krzyknęła.

-Spałaś. A Mia musiła pilnie jechać.

-To nie fair. Mogliście mnie obudzić.

-Przyjedzie tu jak tak bardzo chcesz-wywróciłem oczami a mała podskoczyła.

-Tak! Dzwoń do niej.

-Teraz? Dopiero co ją odwiozłem. Pewnie śpi.

-Śpi? O tej godzinie?

-Ty i Max nieźle ją wymęczyliście, więc jest zmęczona.

-Ja byłam grzeczna-zrobiła minę aniołka.

-Z pewnością-prychnąłem i poczochrałem jej blond włosy jeszcze bardziej.-idź się ubrać.

-Darcy!-w korytarzu zjawiła się mama z surową miną.-młoda panno, dlaczego biegasz po domu na boso?

-No...ja...ee...-jąkała się.

-W tej chwili szoruj na górę się ubrać-warknęła wskazujac palcem na schody. Dziewczynka tylko wywróciła oczami i czmychnęła do swojego pokoju.

-Co na śniadanie?-zapytałem wchodząc do kuchni.


I need youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz