"Nie wierzę w to..."

14.2K 579 202
                                    

MIA

Wyszłam z pokoju idąc w stronę kuchni, aby zrobić coś do jedzenia. Każdy ruch sprawiał mi duży ból, ale dało się przyzwyczaić. Po drugie...nie żałowałam swojego pierwszego razu. Blake był czuły i delikatny i co chwilę pytał jak się czuję.

Zrobiłam sobie mleko z płatkami i poszłam do salonu gdzie siedzieli moi rodzice.

-Hej-przywitałam się siadając na fotelu. Mój ojciec zaczął krzusić się kawą, a mama upuściła szklankę która robiła się na małe kawałeczki.-o co wam chodzi?-spytałam gdy rodzice patrzyli na mnie z wielkim szokiem na twarzy. Dopiero po chwili do mnie dotarło o co chodzi i momentalnie miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Siedziałam przed nimi w majtkach i w koszulce. W koszulce Blake'a. BLAKE'A. Mój Boże. Już po mnie. Czemu byłam tak głupia i się nie przebrałam.

-Ja...ja-zaczęłam się jąkać, ale nie umiałam poskładać sensownego zdania.

-Błagam cie Mia. Powiedz, że...to nie prawda-zaczęła ostrożnie mama. Mimo spokoju w głosie wiedziałam, że była niesamowicie wkurzona i tylko czekać na wybuch furii. To samo mogę powiedzieć o ojcu.

-Był u ciebie ten chłopak w nocy?-zapytał tata gdy mama nie mogła nic powiedzieć.

-Ja...znaczy...

-Był!?-tata podniósł głos, a ja podskoczyłam o mało nie wylewając mleka z miski. Nie warto ich okłamywać. I tak mi nie uwierzą.

-Tak-wyszeptałam zawstydzona spuszczając głowę.

-Nie wierze-moja mama oparła się o kanapę i głośno westchnęła.-to...to nie może być prawda. Dziecko, powiedz, że...tylko rozmawialiście. Powiedz, że nie...

-Mamo...ja...-chciałam ich okłamać i powiedzieć pierwsze lepsze kłamstwo, ale nie wiem jakbym się starała i tak mi to nie wychodziło. Pare razy otwierałam usta, ale za każdym razem je zamykałam. Nigdy się tak nie bałam, a rodzice nigdy nie byli bardziej zszokowani.

-Czy ty...przespałaś się z nim?-słysząc pytanie ojca zamarłam. Co miałam powiedzieć?

Nie, tylko dał mi swoją koszulkę po tym jak się rozebraliśmy?

Przecież by mi nie uwierzyli! Spojrzałam na ojca który miał w oczach furie i widziałam, że jest

Spuściłam głowę i podniosłam ją gwałtownie gdy ojciec uderzył pięścią w stół.

-Dziecko! Czy ty wiesz co najlepszego narobiłaś?!-wrzasnął na całe gardło i jestem pewna, że usłyszeli wszyscy sąsiedzi.

-Masz dopiero siedemnaście lat-mówiła mama ze łżami w oczach. Była zszokowana, podobnie jak tata tyle, że ten nie płakał tylko wyładowywał złość na stole.

-Jak mogłaś to zrobić? Jak mogłaś być taka głupia-wyszeptał ojciec.

-A kiedy to miałam zrobić?-odezwałam się.-przed trzydziestką?!

-Mia, ty jesteś jeszcze dzieckiem!-ryknął.-jak mogłaś do tego dopuścić. A nie pomyślałaś, że ten chłopak może cie wykorzystać i odejść.

-Blake nie jest taki...

-Każdy chłopak taki jest-warknął.-a ty jesteś naiwna.

-Zawiodłam się na tobie-wyłkała kobieta. Czy było mi jej żal? Nie. To moje życie i ja decyduje z kim chodzę do łóżka i kiedy.-jeszcze przed wakacjami byłaś...ideałem dziecka. A teraz? Nie poznaje własnej córki.

-Bo jej już nie ma-warknęłam.-teraz jest inna.

-Nie chce innej!-krzyknęła.-nie rozumiesz co pomyślą sąsiedzi gdy dowiedzą się, że nasza córka straciła dzewictwo w wieku siedemnastu lat! A jak zaszłabyś w ciąże! Co ze szkołą? Ze studiami?

-Zabezpieczaliśmy się-wywróciłam oczami.

-Myślisz, że antykoncepcja jest stuprocentowo skuteczna-fuknął ojciec.-mylisz się.

-Byliśmy ostrożni-wyrzuciłam ręce w powietrze.

-Inni też tak mówią, a potem co?! Pojawia się nieplanowane dziecko! I później zwłaszcza te młode społeczeństwo rodzi, oddaje do adopcji, albo usuwa. I myślisz, że tak łatwo poradzić sobie z dzieckiem w wieku siedemnastu czy osiemnastu lat.

-Ale ja nie jestem w ciąży!-krzyknęłam.

-Tego nie wiesz!-mój ojciec wyrzucił ręce w powietrze.-chcesz potem pojawiać się z brzuchem na osiedlu!? Żeby każdy wytykał cie palcami.

-ZABEZPIECZALIŚMY SIĘ-fuknęłam akcentując te dwa słowa.-i nie znam osoby która by się zabezpieczała i urodziłaby dziecko! Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.

-Mylisz się Mia-odezwała się matka wciąż rycząc.-ja znam wiele osób które urodziły nieplanowane dziecko albo którzy usunęli.

-Tak. Podajcie mi chociaż jeden powód!?-wykrzyknęłam.

-My!-syknął ojciec, a ja zamarłam. Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na niego jak na kosmitę. Do ojca chyba też dotarło co powiedział bo zbladł i spojrzał na mnie z szokiem na twarzy.

-Żartujesz, prawda? Mamo, powiedz, że tata żartuję-odparłam patrząc na kobieta, ale ta spuściła głowę w dół. Tyle mi wystarczyło. Po policzkach spłynęły mi łzy.-nie wierzę w to. Byłam...nieplanowana, tak? Nie chcieliście mnie?

-To nie tak.

-A jak kurwa!?-krzyknęłam.

-Mia!-zbeształ mnie ojciec, ale zbyłam to machnięciem ręki. Ojciec westchnął i potarł twarz dłońmi.-siedemnaście lat temu byliśmy z matką na imprezie u kolegi. Troche wypiliśmy tak jak to robią nastolatkowie. Twoja matka miała szesnaście lat, a ja dziewietnaście. Byliśmy parą od niedawna. Jak zawsze na imprezie było dużo alkoholu, więc się opiliśmy. I tak trafiliśmy do łóżka kompletnie pijani. Przespaliśmy się. To nie był nasz pierwszy...sex, ale pierwszy raz nie pilnowaliśmy się. Później twoja matka dowiedziała się, że jest w ciąży. Chciałem-wziął głęboki oddech jakby bał się tego powiedzieć. Po moich policzkach nieustannie płynęły łzy.-chciałem usunąć to dziecko. Ale twoja matka powiedziała, że urodzi i że nie zabije go. Pokłóciliśmy się, zerwaliśmy ze sobą-ponownie wziął głęboki oddech i przetarł dłońmi twarz.-jednak nie mogłem żyć bez twojej matki. Pomyślałam o wszystkim za i przeciw i doszedłem do wniosku, że twoja matka nie poradzi sobie sama. Że to też moje dziecko i że to ja głównie jestem odpowiedzialny za jej ciąże. Znowu się zeszliśmy i...zamieszkaliśmy razem. Ja znalazłem pracę i jakoś udało mi się utrzymać rodzinę.

-A dziewięć miesięcy później na świat przyszłaś ty-dodała kobieta nieustannie płacząc.-pokochałam cie gdy wzięłam cie na ręce taką malutką i bezradną.

-Dlaczego...dlaczego mówicie mi o tym teraz?-wyłkałam.-nie chcieliście mnie. Jestem jedną wielką pomyłką. Fajnie gdyby mnie tu nie było, co?

-Mia, to nie tak...

-Mieliście rację. Mogliście mnie usunąć. Nie musielibyście teraz wstydzić się za takie coś jak ja-ostatnie zdanie wypowiedziałam z łamiącym się głosem, a potem wybiegłam z domu słysząc za sobą nawoływanie rodziców.

I need youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz