"Blake, ogarnij się"

12.8K 528 35
                                    

BLAKE

Siedziałem w swoim pokoju wpatrzony w okno. Przez pięć dni nie wychodziłem z domu. Nie w głowie mi imprezy i alkohol. Teraz życie nie miało sensu. Od pieprzonych pięciu dni nie widziałem Mii. Czy kogoś ma? Spotyka się z kimś? Zapomniała o mnie? Tyle pytań i na żadne nie znałem odpowiedzi. Chciałem do niej napisać, ale się bałem. Co jak chce o mnie zapomnieć? Może lepiej jej tego nie utrudniać. Pamiętam jak pierwszy raz ją spotkałem, nienawidziliśmy się. Była zwykłą kujonką którą gardziłem. Ale zaczęła się zmieniać. A ja dostrzegłem w niej piękną kobietę zwłaszcza gdy ubrała sukienke i poszła z nami na imprezę. Wyglądała zjawiskowo. Potem zmiana stylu, włosów i oczywiście-nosi soczewki. Teraz każdy się za nią ogląda.

Oparłem głowę o szybę i przeklnąłem cicho. Przez myśl przeszło mi, żeby poszukać innej dziewczyny. W końcu każda będzie chciała być ze mną. Ale nie. Nikt nie zastąpi Mia. Żadna.

-Blake-usłyszałem głos mojej kuzynki. Kocham ją, ale w tej chwili chciałem być sam i nawet jej towarzystwo mnie irytowało.-ktoś do ciebie?

-Mam to gdzieś-prychnąłem nie odwracając wzroku od okna.

-Siema stary!-usłyszałem głos moich kumpli.

-Czego?-warknnąłem.

-Idziemy na imprezę-rzucili, a ja prychnałem głośno.

-W snach kretyni.

-Blake-wymruczał Tom podchodząc bliżej mnie.-chodź z nami. Zabawimy się, wypijemy, zaliczymy kogoś.

-Nie mam ochoty. Idźcie sami-bąknąłem.-weźcie Megan czy coś.

-Bierzemy ją, ale potrzebujemy też ciebie. Oj no choodź.

-Spierdalaj-fuknąłem.

-Blake do cholery-syknął Owen uderzając mnie lekko w ramie.-ogarnij się, bo zachowujesz się jak cipa. To że jakaś laska wyjechała to nie koniec świata.

-To nie była JAKAŚ laska-prychnąłem.

-Mniejsza-machnął ręką.-jeszcze niecały miesiąc wakacji i do szkoły, a ty kurwa przesuedzisz je w domu. Kurwa, idziesz czy nie?

-Nie-bąknąłem.

-Jestem frajerem Blake-nie dawał za wygraną.-zaliczyłeś ją i możesz zostawić-zacisnąłem dłonie w pięści aby nie wybuchnąć.-stać się na każdą laskę. Ty nie bawisz się przecież w związki. Więc przestań o niej myśleć i chodź z nami. Blake, kurwa. Ta suka całkowicie owinęła cie w okół palca.

Nie wytrzymałem. Zeskoczyłęm z parapetu, chwyciłem Owena za koszule i przyszpiliłem do ściany.

-Jeszcze raz ją tak kurwa nazwij, a nie ręcze za siebie-fuknąłem mu w twarz.

-Blake, ogarnij się-mówili pozostali.

-Zamieniasz się po woli w cipę Blake-burknął Owen gdy ja nadal trzymałem go za koszule przy ścianie. Miałem ochotę go uderzyć.-zapomnij o nim. Ona już i tak pewnie ma kolejnego naiwnego przed którym rozłoży nogi.

-Owen!-krzyknęli pozostali.

-Co? Taka prawda.

-Idźcie beze mnie-syknąłem.-i weźcie go zanim go uderzę-wypchnąłem chłopaka z pokoju, a ten o mało nie spadł ze schodów.-wynocha!-wrzasnąłem i chłopaki po woli wyszli z domu. Została tylko Megan. Ignorując ją z powrotem usiadłem na parapecie.

-Blake-zaczęła spokojnie.

-Do ciebie też się to tyczyło-syknąłem.

-Jesteś beznadziejny Blake-rzuciła idąc w stronę drzwi.-wiem, że ją kochałeś, ale to nie powód, żeby na wszystkich się wyżywać. Każdy chce ci pomóc-i wyszła trzaskając głośno drzwiami.

-Kurwa-powiedziałem sam do siebie uderzając głową w szybę. Na prawdę ją kochałem. Ale jej już nie ma. I nigdy nie będzie. Wyjechała. Prawdopodobnie na zawsze. I co teraz? Nie pozbieram się tak łatwo. Wymyślę coś, abyśmy byli razem. Nikt ani nic nas nie rozdzieli!

I need youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz