torsdag4 08.02.2018

934 79 1
                                    


Uważnie wpatrywałem się w Williama, który już chyba od pięciu minut przeżuwał kawałek pizzy. Wyglądał, jakby coś go gryzło i nie bardzo wiedziałem co robić. Inaczej, zazwyczaj starałbym się mu jakoś pomóc, wyciągnąć z niego to, co go męczy, ale teraz odnosiłem wrażenie, że mam na głowie za dużo spraw, z którymi najnormalniej w świecie sobie nie radzę. Ponownie na niego spojrzałem i chociaż nie chciałem, nie wytrzymałem.

- Mógłbyś w końcu przełknąć to, co gryziesz, czy masz zamiar mielić gębą przez cały czas? - Zadrwiłem, ignorując kłucie w boku, które od rana mi towarzyszyło.

Chłopak zrobił to, co mu zasugerowałem, po czym sięgnął po szklankę coli. Upił łyk, po czym przeniósł na mnie wzrok.

- Musimy pogadać – rzucił, a ja się zaśmiałem.

- Serio? A myślałem, że przyszedłeś do mnie z moją ulubioną pizzą, bo chciałeś ze mną posiedzieć – przewróciłem oczyma. - O co chodzi?

- Wydaje mi się, że jesteś – na chwilę przerwał – za bardzo opiekuńczy względem Evy – powiedział, a ja z wrażenia, aż otworzyłem usta.

- Co? - Spojrzałem na niego jeszcze raz, ale ten unikał mojego wzroku.

- Słuchaj – poprawił się na fotelu – ja wiem, że przeszliście długą i porządnie krętą i wyboistą drogę, ale jesteście razem – zamrugał – więc czemu zachowujesz się jak jakiś nadopiekuńczy dziwak?

- Nadopiekuńczy dziwak – powtórzyłem, po czym pokręciłem głową. - Nie jestem nadopiekuńczy – parsknąłem. - To normalne, że troszczę się o Evę, w końcu ją kocham i chcę, by była szczęśliwa.

- I myślisz, że naskakiwanie na jej przyjaciółki sprawi, że będzie szczęśliwa? - Spojrzał na mnie.

- Na razie wiem, że chujowe traktowanie przez jej przyjaciółki, nie sprawia, że jest szczęśliwa, wiesz? - Pokręciłem głową. - Chryste, czy ty na serio robisz mi jakąś cholerną interwencję? - Potarłem ręką czoło.

- To nie jest żadna interwencja Chris – ponownie upił łyk napoju. - Po prostu odnoszę wrażenie, że zapominasz, że Eva jest od nas młodsza. Że Noora, Sana, Christina, Vilde i Eva wciąż są w szkole i mają inne problemy – westchnął. - I jasne, ja wiem, że one są dorosłe, ale to ich kłótnie i niedopowiedzenia, a nie twoje. Nie możesz naskakiwać na kogoś, bo ktoś się krzywo spojrzał na Evę. Wyrządzisz jej tylko tym krzywdę, bo pod koniec dnia okaże się, że jedyną osobą, którą ma przy swoim boku jesteś ty – zamrugał. - A sam mówiłeś, że Eva już raz była w takiej sytuacji, gdzie dosłownie była uzależniona od jednej osoby.

Wsłuchiwałem się w to, co padało z ust mojego przyjaciela i nie bardzo wiedziałem, o co mu chodzi. Czy on właśnie porównał mnie do Jonasa, który całkowicie stłamsił Evę i sprawił, że dziewczyna pozbawiona była własnego zdania? Wczorajsza rozmowa z Vilde była czymś, co musiało się stać, bo jeśli mam być szczery, już od dawna wkurwiało mnie nastawienie tej dziewczyny. A jej tupet związany z russ był ostatecznym ciosem, który wyprowadził mnie z równowagi. I może nie powinienem na nią naskakiwać, ale nawet sama Eva kiedyś powiedziała, że na Vilde po prostu czasami trzeba nawrzeszczeć, żeby zrozumiała, że robi źle.

- Nie robię selekcji jej znajomych, wiesz? Bo dobrze zdaję sobie sprawę, że zna je dłużej, niż na przykład mnie – pokręciłem głową. - Wiem też, że to one były przy niej, kiedy mnie nie było, ale wiesz, co mi przypomina ich relacja? To, co dzieje się z nimi teraz? - Uważnie na niego spojrzałem. - Nas w liceum. Byliśmy popularnymi kolesiami, z którymi znajomość była korzyścią, więc wszyscy do nas lgnęli, a gdy przychodziło co do czego, to zostawaliśmy sami. Jak zwykle – zaśmiałem się.

- Nawet jeśli, to Eva musi załatwić to sama, nie możesz być jej adwokatem – zadrwił, wkładając do ust kolejny kawałek pizzy.

- Eva jest wspaniałą i wartościową osobą. Jest inteligentna, zabawna i dobra. I chciałbym, żeby właśnie to widzieli w niej ludzie, wiesz? - Patrzę na niego. - Żeby kolegowali się z nią dlatego, że jest wyjątkowa i ciepła, a nie dlatego, że może z tego być jakaś korzyść – kręcę głową. - Wiesz o tym, że jak wyszła ta cała sytuacja z Iben, pseudo zdradą i tym, jak jakieś dziewczyny nękały Evę, to ona chciała wyjechać? - Spojrzałem na zaskoczonego Williama. - Eva była gotowa zostawić wszystko, bo po prostu ją to przerastało. Dopiero Isak ją przekonał, że nie może uciekać. To nie tak, że ją obgaduję, ale Eva sama powiedziała, że ona zawsze stała z boku. Że ludzie jej nie lubili i nie chcieli jej poznać. Jak przeprowadziła się do Oslo, to dopiero te dwie laski się nad nią zlitowały i przyjęły ją do swoje paczki, a w Nissen przez przypadek poznała Noorę i resztę. Ona zawsze musi się starać w znajomości i to jest chore – kręcę głową. - Ludzie powinni być, kurwa wdzięczni za to, że Eva Mohn chce się z nimi kolegować, a nie, że ona ma się o to prosić. To pojebane William. I nie, ja nie naskakuję na licealistki – parskam – tylko chcę, by traktowały Evę tak, jak powinna być traktowana. Eva nienawidzi litości i ja też, ale powiedz mi, czy te dziewczyny, jej wielkie przyjaciółki nie pamiętają o tym, co się stało? - Patrze na niego. - Czy nie pamiętają o tym, że Evy o mały włos mogłoby już nie być? I kurwa – gwałtownie wstaję – czy do nich nie dociera, że jak Eva nie chce gdzieś wyjść, to to nie znaczy, że wtedy jest ze mną, tylko że po prostu może nie ma na to nastroju? - Patrzę na niego uważnie. - A odnoszę wrażenie, że one mają pretensje o to, że ja spędzam z Evą czas. Kurwa, jesteśmy parą i mamy prawo spędzać ze sobą czas. Przez kilka miesięcy nasz kontakt wyglądał tak, że wymienialiśmy smsy i dzwoniliśmy do siebie, bo byłem w wojsku, więc teraz chyba mogę posiedzieć z nią w domu. O tak, po prostu. Pooglądać film, pograć w coś, albo razem się kurwa gapić w sufit.

- Przecież ci nic nie mówię – unosi ręce w geście kapitulacji, a ja mam ochotę się roześmiać, bo jak zwykle ma całą gębę w sosie.

- Poza tym Eva teraz się dużo uczy – mówię już nieco spokojniej. - Zależy jej na dobrych ocenach i woli posiedzieć nad książkami niż przechadzać się po Oslo – wzruszyłem ramionami.

- Słuchaj, ja ci nie mówię, jak macie żyć – zaśmiał się. - Po prostu chciałem ci delikatnie zasugerować, byś tak gwałtownie nie reagował. Bo to, że Eva mówi ci coś w zaufaniu, nie oznacza, że od razu masz rozpętać trzecią wojnę światową. Jeśli mam być szczery, to dla mnie cała ich relacja była zawsze zagadką – spojrzał na mnie. - Zawsze myślałem, że Noora i Eva są ze sobą najbliżej, ale później coraz bardziej do mnie docierało, że Noora woli – zrobił cudzysłów w powietrzu – Sanę, a nie Evę. To z nią miała jakieś osobne rozmowy i w ogóle. Ciężko jest przyjaźnić się w pięć osób, bo zawsze w tej grupie znajdzie się ktoś, z kim będziesz mega blisko i ktoś, z kim znajomość po prostu będzie czymś normalnym – wzruszył ramionami.

- Dlatego my zawsze trzymaliśmy się we dwójkę – wybuchnąłem śmiechem, a on poszedł w moje ślady.

- Dokładnie – pokręcił głową. - I w sumie cieszę się, że będziemy wspólnikami – zaśmiał się.

- Skoro o tym mowa, to będę mógł zatrudnić Evę, prawda? - Spojrzałem na niego z rozbawieniem.

- W jakim sensie zatrudnić?

- W normalnym – wzruszyłem ramionami. - Ina też może z nami pracować, jeśli będzie chciała.

- Czy ty chcesz to przekształcić w jakąś rodzinną firmę? - Spojrzał na mnie z rozbawieniem.

- Nie jesteś moją rodziną – parsknąłem. - Moją rodziną jedynie będzie Eva, a ty będziesz dodatkiem, który od czasu do czasu się dobrze prezentuje.

- Czyżbyś mnie w końcu docenił? - Udał zaskoczonego i zadowolonego.

- To przez chorobę – parsknąłem. - Nie przyzwyczajaj się.

CHRISTOFFER | SKAM SEZON 7 |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz