Niezbyt głośno, ale pewnie zapukałem do drzwi, czekając, aż ktoś w końcu mi otworzy. Parę sekund później stała przede mną Anne – Marit, która przyglądała mi się ze zdziwieniem.
- Chris? - Spojrzała na mnie uważnie. - Co cię sprowadza o tej porze? - Zmrużyła oko, a ja jak ten kretyn uzmysłowiłem sobie, że lepszą opcją było wejście przez okno Evy.
- Przyjechałem do Evy – uśmiechnąłem się do niej, a ona spojrzała na mnie z politowaniem. No tak, bo do kogo niby mogłem przyjechać, chyba nie do niej.
- To miłe, ale zdajesz sobie sprawę, że jest już późno? - Westchnęła. - Eva ma jutro szkołę – spojrzała na mnie. - Wiem, że nie odciągasz jej od nauki, ale chciałabym, żeby Eva chodziła spać normalnie – rzuciła, a ja parsknąłem, bo lepiej słów nie mogła dobrać. - Nie chodziło mi o to – rzuciła, po czym spuściła wzrok. - Nieważne, wejdź – otworzyła szerzej drzwi, a ja wszedłem do ciepłego pomieszczenia. - Jeżeli zostaniesz na noc, to śpisz na kanapie – spojrzała na mnie z rozbawieniem. - No co – parsknęła, a ja tylko pokiwałem głową.
Lubiłem Anne – Marit i w innych okolicznościach chętnie bym z nią porozmawiał, ale nie teraz. Szybko skierowałem się do schodów, po których zszedłem do pokoju Evy. Dobre wychowane sugerowało, bym zapukał, ale nawet jej mama tego nie robi, więc ja też odpuściłem. Chwyciłem za klamkę i popchnąłem drzwi. W było ciemno, a jedynym źródłem światła, była mała lampka, którą Eva miała obok łóżka. Dziewczyna leżała pod kołdrą i nawet stąd słyszałem, że pociąga nosem. Chryste, ona faktycznie jest chora. Ściągnąłem przez głowę bluzę i pewnym krokiem podszedłem do łóżka. Odchyliłem kołdrę i kompletnie ignorując to, że jestem ubrany, położyłem się obok niej.
- Hej – wyszeptałem, tuląc się do jej pleców, przez co jej ciało się napięło.
- Co ty tutaj robisz? - Jej głos brzmiał dziwnie, przez co zmarszczyłem czoło.
- Przecież mówiłem, że się tobą zajmę – uśmiechnąłem się do niej. - Więc jestem -cmoknąłem ją w ramie, myśląc, że może to skłoni ją do odwrócenia się do mnie. - Masz już czerwony nos, czy jeszcze nie? - Zaśmiałem się, ale ona nie odwzajemniła mojego gestu. - Eva co jest? - Oparłem się na łokciu, jednak widząc, że dziewczyna nie jest chętna do spojrzenia na mnie, pociągnąłem ją do siebie, przez co położyła się na plecach. - Co jest? - Zapytałem, a ona automatycznie schowała twarz w dłoniach. - Chryste Eva – usiadłem, bo zaczęło mnie to wszystko przerażać.
- To była ona, prawda? - Zapytała a ja od razu zrozumiałem, o co chodzi. Eva nie miała kataru, ona płakała.
- Czego ci nagadała? - Spojrzałem na nią, a gdy dziewczyna nie zrobiła żadnego ruchu, położyłem się obok niej i wciągnąłem ją na siebie. - Eva – westchnąłem – wszystko ci powiedziałem. - Byłem i jestem z tobą szczery.
- Wiem – skinęła. - Ale ona miała rację – wyszeptała.
- Co? - Spojrzałem na nią pytająco. - Obojętnie co powiedziała, na pewno nie miała racji. Nie, jeśli przez nią płaczesz.
- Powiedziała, że zasługujesz na kogoś lepszego – załkała. - I odnoszę wrażenie, że miała rację – wybuchnęła płaczem, a ja poczułem, jak zaciskam pięści na kołdrze.
- Jesteś najlepszym, co spotkało mnie w życiu – powiedziałem – otwórz oczy i popatrz na mnie – delikatnie dmuchnąłem na jej twarz. - Eva – wyszeptałem, a ona spełniła moją prośbę. - Jesteś ty i ja – uśmiechnąłem się do niej. - I jasne, że po świecie chodzą moje życiowe błędy, twój życiowy błąd też chodzi po tej planecie – uśmiechnąłem się złośliwie, bo nie byłbym sobą jakbym nie wspomniał o jej byłym. - Ale oni nic nie znaczą – delikatnie przejeżdżam palcem po jej policzku. - Ty wiesz, jaki jestem, a ja wiem, jaka ty jesteś. Znasz moje wady i moje zalety. Wiesz, jaki byłem kiedyś i jaki jestem teraz. Wiesz, że cię kocham – uśmiecham się do niej, a ona robi to samo. - I teraz już wiesz, że po świecie chodzi pełno zazdrosnych, niespełnionych dziewczyn, które marnują swoje życie na plucie jadem na cudze szczęście. Moje szczęście. Gdyby była facetem, to dostałaby w twarz i uwierz mi, że rozważam przywalenie jej mimo tego, że jest kobietą. Wiesz czemu? - Spojrzałem na nią, a ona pokręciła głową. - Bo nie zachowuje się jak kobieta, a kawał wstrętnego i obrzydliwego chuja – rzuciłem, a Eva się zaśmiała. - Więc jeśli kiedykolwiek pomyślisz, że nie jesteś mnie warta, że zasługuję na kogoś lepszego, przypomnij sobie, że jesteś moim wszystkim Eva – przyciągam ją do pocałunku, a ona się uśmiecha. - Jasne? - Pytam, gdy opiera głowę na mojej klatce piersiowej.
- Cieszę się, że przyjechałeś – wyszeptała, a ja uśmiechnąłem się do niej.
- Ja również. Twoja mama kazała mi spać na kanapie – parsknąłem. - Ale jak zaśniesz na mnie, to chyba nie karze mi stąd wyjść, prawda? Jestem w końcu twoją ulubioną poduszką – puściłem do niej oko, a ona tylko się zaśmiała.
I chociaż widziałem, że czuje się już nieco lepiej, wiedziałem, że trzeba czegoś więcej, niż kilku słów. Bo one niczego nie naprawią. Do końca życia będę przeklinał to, jaki byłem, bo zawsze, ale to zawsze w Evie będzie nuta niepewności, która doprowadzi ją do stanu, w którym nie chcę jej oglądać. Dlatego czasami chciałbym stąd uciec. Wyjechać jak najdalej i zapomnieć, że był ktoś taki jak Chris Penetrator.
CZYTASZ
CHRISTOFFER | SKAM SEZON 7 |
Hayran KurguWszyscy chcielibyśmy, żeby świat był lepszy, ale nigdy nie będzie lepszy dla wszystkich. Nie mamy wpływu na całą ludzkość. Na ich życie i wybory, ale wciąż możemy ukształtować naszą przyszłość. Dlatego zrobię wszystko, by nasz świat był najlepszym z...