Uważnie przyglądałem się Evie, która siedziała na naszym łóżku i suszyła włosy ręcznikiem. Nie wiedziałem, jak ugryźć temat, który od wczoraj nie dawał mi spokoju.
- Więc Even ma urodziny, tak? - Zacząłem, bo to chyba w miarę bezpieczny ruch.
- Tak, w poniedziałek — usłyszałem. - Dałam od nas pieniądze na prezent, chociaż szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co mu kupują.
- Chcesz iść na jego imprezę? - Podrapałem się po czole.
- A czujesz się już lepiej? - Spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Trochę — odwzajemniłem jej gest. - Ale wiesz, że nie musisz iść ze mną, prawda? - Uważnie dobierałem słowa, bo nie chciałem, by mnie źle zrozumiała.
- Co masz na myśli? - Przechyliła na bok głowę. - Chodzisz ze mną na imprezy odkąd skończyłeś Nissen — zaśmiała się. - Za młode towarzystwo — parsknęła. - Even jest w twoim wieku, więc miałbyś z kim pogadać staruszku — puściła do mnie oko.
- Chodziło mi bardziej o to, że jeśli chcesz, to możesz pójść sama, w końcu to twoi przyjaciele, prawda? - Uśmiechnąłem się do niej, a ona przestała ocierać włosy ręcznikiem.
- Nie chcesz iść?
- Nie chodzi o mnie — szybko oblizałem usta. - Pytaniem jest, czy ty chcesz iść.
Przez moment mi się przyglądała, po czym ciężko westchnęła.
- Isak to mój przyjaciel — wzruszyła ramionami. - Lubię Evena i jeśli mam być szczera, to jakaś część mnie chciałaby tam pójść i dobrze się bawić. Ale jest też część, która tego nie chce — szybko na mnie spojrzała.
- Dlaczego? - Oparłem się o poduszkę.
- Nieważne — zaśmiała się nerwowo.
- Wydaje mi się, że jednak ważne — uśmiechnąłem się do niej, by zatuszować to, że zacząłem się cholernie stresować.
- Nie chcę tam pójść, bo będą tam dziewczyny — powiedziała, a ja poczułem, że za chwilę rozerwę poduszkę.
- Coś się między wami stało? - Starałem się brzmieć normalnie, chociaż to było cholernie ciężkie.
Przez moment na mnie patrzyła, jakby walczyła sama z sobą. Przygryzła wargę i ciężko westchnęła.
- Obiecaj mi, że się nie wkurzysz, okej? - Spojrzała na mnie uważnie.
- Czyli się wkurzę — rzuciłem pod nosem.
- To ci nie powiem — wzruszyła ramionami.
- Eva — jęknąłem. - Niech będzie, nie wkurzę się. Obiecuję — uśmiechnąłem się do niej i zobaczyłem, że wyraz jej twarzy się zmienia.
- Dziewczyny chciały, żebyśmy byli razem — zaczęła. - Pamiętam te wszystkie wiadomości i napad paniki po imprezie Sany — krzywi się, a ja robię to samo, bo tamten okres nie jest czymś, co chciałbym pamiętać. - A teraz odnoszę wrażenie, że najchętniej wysłałyby cię do wojska, a mnie wcisnęły do łóżka pierwszemu lepszemu kolesiowi — parsknęła. - I najpierw myślałam, że to wszystko mi się wydaje, bo wiesz, mogłam coś źle odbierać i tak dalej — przewraca oczyma. - Ale potem na własne pieprzone uszy usłyszałam, jak mówiły, że kwestią czasu jest to, że mnie zostawisz — mówi, nawet na mnie nie patrząc. - Że znajdziesz sobie nową dziewczynę, jak pójdziesz na studia i skończę jak Noora — pokręciła głową. - Co więcej, były szczerze zdziwione, że jeszcze mnie nie zdradziłeś albo że jeszcze tego nie odkryłam — widzę, jak nerwowo przygryza wargę, a ja zaciskam pięści na kołdrze. - Zabolało mnie to, wiesz? - Zaśmiała się. - Bo nie wiem, co musiałoby się stać, żeby w końcu zaczęły mnie traktować poważnie. Mnie, ciebie i nasz związek. Chryste, obydwoje się zmieniliśmy i jest nam dobrze, dlaczego nie potrafią tego zrozumieć? - Spojrzała na mnie z bólem. - A na koniec Vilde stwierdziła, że jak mnie zostawisz, to pewnie znowu będę chciała się zabić i ona nie wie, kto się wtedy mną będzie zajmował — powiedziała cicho, a ja wypuściłem nerwowo powietrze.
- Co?! - Krzyknąłem, zrywając się z łóżka.
- Obiecałeś, że się nie wkurzysz — spojrzała na mnie z przerażeniem.
- Nie wkurzyłem się, ja się wkurwiłem Eva — pokręciłem głową. - Jak można opowiadać takie pieprzone bzdury, co? - Spojrzałem na nią. - Gdzie jest kurwa Sana obrończyni Williama, co? Gdzie jest Chris, która rzekomo mnie lubi. Gdzie są twoje przyjaciółki, które zawsze przy tobie były. Co tu się dzieje do jasnej cholery? Czy one na serio nie mają o czym gadać?
- Uspokój się — podeszła do mnie i się przytuliła. - Ja wiem, jak jest — dodała cicho. - Jest nam dobrze jak nigdy i to jest jedyne, co się liczy Chris. Jasne, że chciałabym, żeby dziewczyny potrafiły się cieszyć moim szczęściem, ale nie można mieć wszystkiego. Dlatego ciężko jest mi przebywać w ich gronie, kiedy wiem, że obgadują mnie za moimi plecami. Wolę ten czas spędzić z Eskildem, Iną i Williamem czy tobą kochanie — uśmiechnęła się do mnie, po czym mnie pocałowała.
- Masz im powiedzieć, że wiesz — spojrzałem na nią, powoli się uspokajając.
- Co? - Zmarszczyła czoło.
- Twoje przyjaciółki twierdzą, że się od nich odsuwasz przeze mnie — zadrwiłem. - Że to ja cię trzymam w domu albo kurwa więżę w piwnicy jak jakiś psychopata. Nie są świadome tego, że one same cię odpychają — pokręciłem głową. - Zostało ci kilka miesięcy szkoły, przed tobą russ i chcę, byś spędziła ten czas tak, jak powinnaś. Z przyjaciółkami, z którymi zaczęłaś tę szkołę. Wiem, że cię to boli, ale musisz z nimi pogadać, bo to nie da ci spokoju Eva. Nie możesz się od nich izolować, bo one będą tworzyć jakieś domysły i nigdy się nie dogadacie. Pogadaj z nimi — westchnąłem, przyciągając ją bliżej do siebie. - A jeśli usłyszę, że znowu pieprzą coś na mój temat, to przysięgam, że wyjdę z siebie, wiesz? - Zaśmiałem się, po czym pocałowałem ją w czoło. - I jeżeli chcesz iść do Evena i Isaka, to idź. A jeżeli będziesz chciała pójść ze mną, to wiesz, że z tobą pójdę. Ale nie gwarantuję ci, że czegoś nie palnę, bo wciąż mnie nosi po tym, co usłyszałem — wyszeptałem, a ona mocniej się we mnie wtuliła.
CZYTASZ
CHRISTOFFER | SKAM SEZON 7 |
FanficWszyscy chcielibyśmy, żeby świat był lepszy, ale nigdy nie będzie lepszy dla wszystkich. Nie mamy wpływu na całą ludzkość. Na ich życie i wybory, ale wciąż możemy ukształtować naszą przyszłość. Dlatego zrobię wszystko, by nasz świat był najlepszym z...