Uderzałem palcami o blat, próbując wystukać melodię, która sprawiłaby, że dostałbym olśnienia. Odkąd wróciłem do mieszkania, po odwiezieniu Evy, usiadłem w kuchni, otaczając się notesami, pojedynczymi kartkami, na których robiłem notatki, gazetami, które kupiłem, wracając do domu, laptopem i telefonem. Najpierw wszystko poukładałem, licząc że, to pomoże mi się skupić, ale nie wyszło. Zacząłem przeglądać notatki, czując przypływ adrenaliny, bo kurwa, to na serio było to, co sprawiało mi przyjemność. Pozaznaczałem wszystkie ważne informacje, po czym sięgnąłem po gazetę w poszukiwaniu ogłoszenia o jakimś lokalu. Nie wiedziałem, jaki jest budżet i nie chciałem robić niczego za plecami Williama, ale chciałem, by w końcu ktoś traktował mnie poważnie. Uważnie skanowałem ogłoszenia, by po skończonej lekturze zaznaczyć kilka z nich czerwonym kółkiem. Przyciągnąłem do siebie laptopa i zacząłem wyszukiwać wszystkich możliwych informacji na temat przyznawania licencji i wszystkich potrzebnych dokumentów, powoli się nakręcając. Wypisałem wszystkie najważniejsze rzeczy, powycinałem oferty z gazety i włożyłem wszystko do teczki. Najchętniej pojechałbym do taty i wszystko mu przedstawił, ale ponownie, nie mogłem zrobić tego bez Williama. Problemem jest to, że wciąż nie przeszła mi złość. Powiedziałbym, że teraz jest wręcz gorzej, bo chociaż emocje już opadły, wszystko sobie przeanalizowałem i dotarło do mnie, że to William zachował się jak dupek, a nie ja. Jasne, ja zawiniłem i to w dużym stopniu, ale on nie musiał reagować tak gwałtownie. Ostatni raz zachowywał się tak wtedy, gdy była afera z Niko i nie wspominam tego okresu zbyt miło. Bo to ja byłem źródłem informacji dotyczących Williama, jakbym był jego pierdolonym rzecznikiem. Przeglądałem bez większego zainteresowania jakąś stronę internetową, kiedy dostałem olśnienia. To nie ja sprowokowałem Williama, tylko coś innego. William, wychodząc z gabinetu, powiedział, że musi zadzwonić do Iny. Co, jeśli Ina wytrąciła go z równowagi, a ja dostałem za to po dupie? Sam widziałem, że po tym wszystkim, co chwilę zaglądał na telefon, nie wypuszczając go z ręki. Niewiele myśląc, sięgnąłem po telefon i na liście kontaktów odszukałem imię dziewczyny. Niepewnie przycisnąłem symbol zielonej słuchawki, czekając, aż dziewczyna odbierze.
- Halo? - Usłyszałem po drugiej stronie lekko zaskoczony głos Iny.
- Hej Ina, tu Chris – wolałem to powiedzieć, bo kompletnie nie mam pojęcia, czy dziewczyna ma zapisany mój numer.
- Hej – mogłem się założyć, że się uśmiechnęła. - Coś się stało? Znaczy, wiem, że pokłóciłeś się z Williamem, ale nie bardzo wiem, dlaczego do mnie dzwonisz.
- Bo mam pytanie, jeśli oczywiście mogę je zadać – zaśmiałem się, opierając łokieć na blacie.
- Jeżeli to nie jest nic dziwnego i zboczonego to pytaj – wybuchnęła śmiechem, a ja poszedłem w jej ślady.
- Zabrzmi to dziwnie, ale czy jak wczoraj William do ciebie dzwonił, to nie wiem, pokłóciliście się czy coś? - Zmarszczyłem nos, bo zdałem sobie sprawę z tego, że zabrzmiałem jak skończony kretyn.
- Wczoraj? - Zapytała, a ja tylko westchnąłem.
- Tak – pokręciłem głową, chociaż ona i tak nie mogła tego zobaczyć. - Po południu, jak byliśmy u moich rodziców. Ja musiałem pogadać z tatą w cztery oczy i William wyszedł i powiedział, że i tak miał do ciebie zadzwonić – nerwowo się zaśmiałem.
- William do mnie nie dzwonił – powiedziała, a jej głos się zmienił.
- Nie? - Zapytałem, bo byłem pewien, że William na serio do niej zadzwonił, a hasło „miałem zadzwonić do Iny" nie było głupią wymówką.
- Nie. Miał zadzwonić, ale tego nie zrobił, a potem wrócił wkurwiony i tyle – wyczuwałem w jej głosie coś, co sugerowało, że chyba wkopałem Williama. Poczułem się z tym dziwnie, bo jeżeli pokłócą się z Iną, to na pewno William domyśli się, że ja za tym stałem i już nigdy się nie pogodzimy.
- Oh – wyrwało mi się z ust. - Myślałem, że to z tobą rozmawiał – podrapałem się po czole. - Słuchaj, nie chciałem go wkopywać czy skarżyć – zacząłem się tłumaczyć. - Po prostu myślałem, że to nie ja go wkurzyłem i przez chwilę poczułem się, nie wiem – nerwowo się zaśmiałem – dobrze? - Bardziej spytałem, niż stwierdziłem.
- William się dziwnie zachowuje – powiedziała nieco ciszej. - I nie chodzi mi tylko o wczoraj, ale ogólnie. - Myślałam, że to przez chorobę, ale zapewnił mnie, że wszystko okej. Poza tym zadzwoniłam do jego lekarza, żeby się upewnić – nerwowo parsknęła. - Nie wiem, co się dzieje, ale nie chciałam wszczynać jakiegoś fałszywego alarmu, bo każdy ma prawo do gorszego dnia, czy coś, ale teraz William pokłócił się z tobą i już nic nie wiem – westchnęła.
- Może z nim pogadaj, co? - Słabo się uśmiechnąłem, przekładając telefon do drugiej ręki. - Ja tego nie zrobię, więc jedyna nadzieja w tobie – zaśmiałem się.
- On nie chce rozmawiać – w jej głosie usłyszałem ból. - I nie bardzo wiem, co mam robić, bo przecież nie zmuszę go do rozmowy – westchnęła. - Nienawidzę takiej atmosfery, wiesz? - Zapytała, a ja tylko skinąłem.
- Ja też – zgodziłem się z nią. - To ja już nie zawracam ci głowy, dzięki za rozmowę i przepraszam, że ci w czymś przeszkodziłem.
- Nic się nie stało! - W jej głosie znów pojawił się entuzjazm. - Pozdrów Evę ode mnie – zaśmiała się.
- Pozdrowię, trzymaj się Ina – rzuciłem, po czym się rozłączyłem.
Położyłem telefon na blacie i ciężko westchnąłem. Jeżeli Williama zaczyna odsuwać się od ludzi, to coś jest na rzeczy. Pokręciłem głową i ze zrezygnowaniem schowałem twarz w dłoniach. Jak mam sprawdzić, czy z nim wszystko w porządku i o co mu chodzi, kiedy z nim nie gadam? Kiedy nawet ten kretyn nie chce gadać z Iną. Pieprzony Magnusson.
CZYTASZ
CHRISTOFFER | SKAM SEZON 7 |
FanficWszyscy chcielibyśmy, żeby świat był lepszy, ale nigdy nie będzie lepszy dla wszystkich. Nie mamy wpływu na całą ludzkość. Na ich życie i wybory, ale wciąż możemy ukształtować naszą przyszłość. Dlatego zrobię wszystko, by nasz świat był najlepszym z...