Daisy i Allys spacerowały ulicami miasteczka otaczającego zamek Redmont. Daisy dostała dzień wolny, więc postanowiła spędzić go z przyjaciółką z dzieciństwa. Dodatkowo miała dla niej pewną zaskakującą wiadomość.
- Miło, że mnie odwiedzasz. - Alyss uśmiechnęła się.
- Jak mogłabym tego nie robić? Poprosiłam lady Pauline o przepustkę do miasteczka dla nas dwóch. Oczywiście zgodziła się. Nie mogło być inaczej. - zachichotała cicho.
- Pamiętam jak mówiłaś, że lady Pauline będzie na następnym Dniu Wyboru. Nie zmieniła zdania? - spytała z pewną obawą w głosie.
- Skądże. - Daisy machnęła ręką. - Jest tam co roku.
- To cudownie. - Alyss odetchnęła z ulgą.
- Opowiadałam jej o tobie. - kontynuowała niewzruszona. - Jest niezwykle zainteresowana twoimi umiejętnościami. Uważa, że masz ogromny potencjał.
- Na prawdę? - zachwyciła się Alyss. Tylko Daisy potrafiła odczytać jej prawdziwe emocje. - A mogłabyś ją zapytać, czy mnie przyjmie?
Dziewczęta weszły do zakładu szewskiego i zaczęły oglądać buty na wystawie. Znajdowały się tam wszelkie rodzaje obuwia, od zwykłych trzewików aż do prawdziwych butów z foczej skóry sprowadzanej prosto ze Skandii. Oczywiście Skandianie nie do końca byli tego świadomi, byli ludźmi morza, a nie handlu.
- Już to zrobiłam. - mruknęła ciszej, a na głos zaczęła się zachwycać nad jedną z par butów. - Spójrz jakie piękne. Będą pasować do mojej sukni.
- Na prawdę? - szepnęła, a jej pytanie z pewnością nie dotyczyło obuwia.
Sprzedawca widząc je podbiegł szybko i ukłonił się przesadnie. Był mężczyzną w podeszłym wieku z siwymi włosami nie sięgającymi łysiny na czubku głowy. Na imię miał Richard, a dziewczęta bardzo go lubiły.
- Dzień dobry! Czy mogę w czymś pomóc pięknym damom? - spytał lekko zachrypniętym, ale miłym głosem uśmiechając się szeroko.
- Dzień dobry, zacny panie. - Daisy skinęła mu głową z szacunkiem. Wiele razy przychodziła do jego sklepu, rzadziej wychodziła z zakupionym towarem, bo jako sierota nie miała zbyt dużych funduszy, a Richard dobrze o tym wiedział, ale od kiedy dołączyła do Szkoły Dyplomacji pieniędzy wystarczało jej na zakup sukni i butów. - Chciałabym kupić takie buty w moim rozmiarze.
Mężczyzna skinął głową ze zrozumieniem i zniknął na zapleczu.
- Na prawdę. - Daisy uśmiechnęła się szepcząc. - W dodatku poprosiła, żebym cię dzisiaj przyprowadziła do zamku.
W tym momencie do izby wrócił Richard z butami. Daisy zdjęła swój trzewik, który miała jeszcze z czasów mieszkania w sierocińcu i przymierzyła eleganckie obuwie. Pasowało jak ulał.
- Są idealne. - uśmiechnęła się do staruszka. - Kupię je.
- Oczywiście panienko. Już pakuję.
Mężczyzna schylił się za ladą, a Alyss nachyliła się nad uchem przyjaciółki.
- To niesamowite. - wyszeptała uradowana.
Daisy zapłaciła za buty i schowała je do lnianej torby, którą miała przewieszoną przez ramię. Obie dziewczyny pożegnały się z mężczyzną opuszczając zakład. Daisy uśmiechnęła się na widok zachwyconej Alyss, która dla całego otoczenia wyglądała na zupełnie spokojną, ale tylko sama Daisy była w stanie dostrzec iskierki radości w jej oczach.
- Pragnie cię osobiście poznać, chociaż sądzę, że wierzy moim osądom.
Alyss westchnęła rozmarzona. Daisy dobrze wiedziała jak bardzo zależy jej na dołączeniu do Szkoły Dyplomacji. W przeciwieństwie do Daisy, która w Dniu Wyboru wciąż się wahała, Alyss miała jasno wytyczony cel.
CZYTASZ
Kurierka | Zwiadowcy
FanfictionWill i Daisy wychowali się w sierocińcu zamku Redmont. Pozbawieni nazwiska i wiedzy o własnej przeszłości, mają jedynie siebie nawzajem. Szlachetność barona jednak pozwala im wziąć życia we własne ręce i zbudować historię na nowo. Zastanawialiście...