Kiedy Daisy dowiedziała się, że Halt i Will przybyli do zamku, porzuciła załatwianie sprawunków dla lady Pauline i czym prędzej pognała na dziedziniec. Znalazła Willa w stajni, gdzie zajmował się Wyrwijem. Nie pamiętała żeby chłopak kiedykolwiek oddał swojego konia stajennemu. Rozejrzała się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie widziała Halta, za to Abelard stał w boksie obok Wyrwija.
- Willy. - odezwała się podchodząc do brata.
Chłopiec odwrócił się i uśmiechnął widząc siostrę. Sprawnie przeskoczył nad ścianką boksu łapiąc ją w ramiona. Z każdym dniem był coraz silniejszy.
- Cześć Daisy. - wymamrotał do jej włosów. - Co u ciebie? Jak w Szkole?
- Wszystko dobrze. Niedługo wyjeżdżamy z lady Pauline do lenna Caraway. Tamtejsza Szkoła Dyplomacji przechodzi dziwny kryzys, ale nie chcą nic wyjaśniać w listach.
Will pokiwał głową zastanawiając się nad czymś.
- Alyss też jedzie? - spytał w końcu.
- Nie. Alyss zostaje tutaj, żeby nadzorować przychodzącą do Pauline pocztę. Nie będzie mogła na listy odpowiadać, ale przynajmniej je posegreguje i utrzyma porządek. Poza tym ktoś musi cię mieć na oku. - mrugnęła do niego unosząc do góry jeden kącik ust.
Will zrobił obrażoną minę, ale uraza minęła tak szybko jak się pojawiła. Chłopiec spoważniał.
- Za miesiąc odbędzie się Zlot. Będę miał pierwsze egzaminy. Jeśli zdam, to będę mógł się oficjalnie nazywać uczniem zwiadowcy.
- A teraz nie możesz? - Daisy zachichotała, ale Will posmutniał na jej słowa. - Halt nie porzuci cię jeśli popełnisz jakiś błąd. Najwyżej przez następny rok nie da ci żyć, bo będzie ci kazał ćwi...
- Ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć. - w końcu uśmiechnął się z przekąsem. - Niby tak, ale bardzo nie chcę go zawieść.
Daisy położyła dłonie na jego ramionach zmuszając, żeby spojrzał jej w oczy.
- I nie zawiedziesz. Nigdy.
- Tak myślisz? - upewniał się.
- Jestem pewna. I jestem też przekonana, że Halt wyszkoli cię na najlepszego zwiadowcę, jakiego widział Araluen.
Will przytulił siostrę jeszcze raz, ale ta szybko go od siebie odsunęła.
- Muszę już wracać do pracy. - szepnęła i rozczochrała mu włosy. - Nie tylko ty nie możesz zawieść swojego Mistrza. - dodała i odeszła tak szybko, jak się pojawiła.
***
Lenno Caraway było jednym z największych i najpotężniejszych lenn królestwa. Leżało na północny wschód od zamku Araluen, ale z Redmont można było do niego dotrzeć tylko okrężną drogą, mijając rzekę Slipsunder jeszcze u źródła. Przez bardzo długi czas Daisy po swojej prawej stronie widziała płynącą wodę, najpierw rzeki Tarbus, a następnie Slipsunder. Całą drogę jej i Pauline towarzyszyła eskorta pięciu zbrojnych z zamkowego garnizonu Redmont, bo w końcu lenno Caraway leżało dużo dalej niż Araluen. Niestety ta piątka była mniej przyjazna i skora do pogawędek, nawet między sobą, niż trójka, która towarzyszyła im w poprzedniej podróży.
Podróż zapowiadała się na długą i nużącą, ale obie kurierki potrafiły sobie zorganizować czas tak, żeby się nie nudzić. Daisy nie narzekała, w końcu miała odwiedzić odległe lenno, a przy okazji zajrzeć do kilku innych, przez które przejeżdżali.
W każdym zamku stanowiącym stolicę lenna znajdowała się Szkoła Dyplomacji, w której zawsze znajdowało się coś do zrobienia. Daisy nie raz przeprowadzała lekcje dla początkujących i zawsze sprawiało jej to niezwykłą satysfakcję. Zdobywanie wiedzy było cudowne, ale dzielenie się nią, jeszcze lepsze.
CZYTASZ
Kurierka | Zwiadowcy
FanfictionWill i Daisy wychowali się w sierocińcu zamku Redmont. Pozbawieni nazwiska i wiedzy o własnej przeszłości, mają jedynie siebie nawzajem. Szlachetność barona jednak pozwala im wziąć życia we własne ręce i zbudować historię na nowo. Zastanawialiście...