Kiedy Horace w końcu uwolnił się z pełnego wdzięczności uścisku Cassandry, oboje podeszli do pozostałych. Daisy w tym samym czasie wypuściła z objęć brata, żeby mu się przyjrzeć.
- Ależ urosłeś, Willy. I jak włosy ci urosły. - zaśmiała się. - Kiedy wrócimy do Araluenu, nie obejdzie się bez fryzjera.
Will obdarzył ją uśmiechem od ucha do ucha i z zadowoleniem spojrzał na swojego mistrza.
Daisy w tym czasie podniosła wzrok na Horace'a i Cassandrę. Dziewczyna wyglądała na spiętą, kiedy przyglądała się przyjaciółce, więc Daisy wyciągnęła ręce i objęła księżniczkę zbliżając usta do jej ucha.
- Spokojnie, wszyscy wiemy kim jesteś, ale nie zamierzamy o tym krzyczeć. Zabierzemy cię bezpiecznie do domu.
Cassandra rozluźniła się i rozpłakała, a Daisy pogładziła ją po plecach. Halt, Horace i Will patrzyli na nie zdziwieni.
- To wy się znacie? - wykrztusił w końcu Horace.
- Ależ oczywiście. - odparła Daisy. - Sam wiesz, że sporo podróżowałam po Araluenie ostatnimi czasy, więc udało mi się zaprzyjaźnić z Evanlyn. - dodała wymijająco.
Halt uniósł brew.
- No tak, mogłem się tego spodziewać.
- A ja nic nie wiedziałem. - obraził się Will. - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że przyjaźnisz się z moją siostrą?
Cassandra wywróciła oczami.
- Tak się składa, że byłam zbyt zajęta baniem się o własne życie. - zażartowała. Poczucie bezpieczeństwa sprawiło, że miała ochotę śmiać się z własnej przeszłości, choć wciąż ją ona przerażała.
- Przedyskutujemy to później. - przerwał Halt. - Póki co musimy stąd jak najszybciej zniknąć, bo nasi przyjaciele mogą sprowadzić posiłki.
Zwiadowca zebrał swoje strzały i wspólnie ruszyli w stronę miejsca, gdzie zostawili konie. Daisy zdjęła zwiadowczą pelerynę i zarzuciła ją na ramiona bratu.
- Halt wiózł ją dla ciebie aż z Araluenu. - dodała przy tym.
Will obdarzył uśmiechem ją, a następnie swojego mistrza. Halt posłał mu pogodne spojrzenie.
- Powiedz mi lepiej, czym tak nieudolnie próbowałeś zabić tego Temudżeina?
Daisy już miała go skarcić za takie słowa względem jej dopiero co odnalezionego brata, ale powstrzymał ją uśmiech na twarzy Willa, który kompletnie nie przejął się tym, co usłyszał. Podniósł po prostu swój niewielki łuczek, który trzymał w ręku i podał go Haltowi. Zwiadowca mruknął coś pod nosem i oddał broń uczniowi.
- A strzały? - spytał.
Will podał mu zaostrzony patyk z przypaloną końcówką. Nad nim Halt również chwilę podumał, po czym oddał w ręce właściciela.
- I tym chciałeś ich powstrzymać? - zdziwił się Horace, który nie wytrzymał dłużej.
- Horace. - syknęła Cassandra. - Skąd miał niby wziąć lepszą broń?
Młody rycerz zaczerwienił się i spuścił wzrok, a Daisy uśmiechnęła się w duchu. Ta dwójka zdecydowanie do siebie pasowała. Sławny, młody rycerz z niezwykłym talentem i księżniczka, która przetrwała nawet niewolę u Skandian. Któż mógłby lepiej rządzić Araluenem?
Wyrwij dreptał w miejscu, kiedy przybyli na niewielką polankę, na której uwiązali konie. Robił to już od dłuższego czasu, bo śnieg pod nim wdeptany był w ziemię i wymieszany z błotem. Will z krzykiem radości rzucił się konikowi na szyję, a Wyrwij zarżał radośnie. Abelard i Tajemnica popatrzyli na hałasujących tak, jak rodzice patrzą na swoje niesforne dzieci, ale nie wydali z siebie żadnego dźwięku. Kicker i zdobyczny koń Horace'a nawet nie zareagowały.
CZYTASZ
Kurierka | Zwiadowcy
FanfictionWill i Daisy wychowali się w sierocińcu zamku Redmont. Pozbawieni nazwiska i wiedzy o własnej przeszłości, mają jedynie siebie nawzajem. Szlachetność barona jednak pozwala im wziąć życia we własne ręce i zbudować historię na nowo. Zastanawialiście...