18

1.4K 101 28
                                    

Horace obrócił konia na tylnych nogach przyjmując uderzenie na tarczę, po czym zadał przeciwnikowi dwa szybkie ciosy, które nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Znów nadeszło cięcie z góry ogromnego dwuręcznego miecza, a Daisy usłyszała szczęk ostrza o metal, który wbudowany był w puklerz Horace'a.

Wiedziała, że aralueńskie tarcze są dość wytrzymałe, ale jak wiele silnych uderzeń są w stanie wytrzymać? I jak wiele jeszcze wytrzyma ramię Horace'a?

Patrzyła jak chłopak spina konia i odjeżdża od Morgaratha potrząsając głową. W ostatniej chwili zmienił kierunek ciągnąc za wodze i przyjął kolejny cios na tarczę. Miecz przeciwnika wbił się w drewniany puklerz z głuchym trzaskiem. Korzystając z sytuacji Horace zadał cios z góry. Miecz trafił prosto w hełm, zanim zablokowała go tarcza. Drugie uderzenie Morgarath zdążył zablokować, jednak zachwiał się w siodle, a Horace odnalazł lukę i wymierzył cios w żebra przeciwnika.

Czarna zbroja wytrzymała.

- Dobrze Horace. - szepnęła Daisy mimo to.

Nagle Morgarath wyrwał swój miecz z tarczy Horace'a rozrywając ją w drzazgi. Kawałki drewna odleciały i upadły w stratowaną trawę. Cudem chłopak utrzymał się w siodle, jednak Morgarath wykorzystał głowicę swojego miecza do uderzenia w osłoniętą szyszakiem głowę młodzieńca. Daisy jęknęła cichutko widząc jak Horace spada z siodła i zaczepia nogą o strzemię. Przestraszony koń odbiegł spory kawałek od wroga ciągnąc jeźdźca za sobą po ziemi. W końcu chłopak uwolnił nogę i poturlał się wśród kurzu i pyłu tracąc pęd. Wstał chwiejnie wciąż ściskając miecz w dłoni. Udało mu się odparować kolejny cios galopującego wprost na niego przeciwnika, ale chwilę potem dostał w bok końskim kopytem i padł na ziemię.

Morgarath odjechał galopem, a Horace podniósł się powoli do pozycji stojącej. Kiedy zbuntowany wielmoża był już blisko szykując się do ostatecznego ciosu, a Daisy miała łzy w oczach, zobaczyła zmianę w postawie Horace'a. Nagle chłopak rzucił się pod kopyta przerażającego rumaka. Daisy powstrzymała krzyk.

Koń zaskoczony ruchem Horace'a drobił nad nim przez chwilę zadając bolesne ciosy, aż potknął się i przewrócił wymachując kopytami. Morgarath w ostatniej chwili wyskoczył z siodła i potoczył się po ziemi gubiąc miecz.

Daisy wstrzymała oddech obserwując Horace'a i odetchnęła, kiedy ten się poruszył. Czuła, że jeśli chłopak to przeżyje, to ona zgotuje mu piekło za to, co przez niego przeżywa. Otaczający ją ze wszystkich stron rycerze zaczęli wiwatować, jednak umilkli widząc, że czarny rycerz również się poruszył.

Po chwili znów doszło do starcia. Morgarath zadawał cios za ciosem, a Horace bronił się rozpaczliwie. Z daleka było widać, że udało mu się zdenerwować byłego barona. Nagle klinga miecza Horace'a pękła wpół. Rycerze wydali okrzyk przerażenia, a chłopak wpatrzył się w ułamane żelazo jakby właśnie stracił rękę nie czując bólu. Sięgnął do pasa i wyciągnął sztylet.

Morgarath zaśmiał się szyderczo i powiedział do Horace'a coś, czego widzowie niebyli w stanie usłyszeć.

- O, Boże, on chce... - Daisy usłyszała ten głos za plecami ułamek sekundy przed uderzeniem, ale go nie rozpoznała. Wyczuła w nim jedynie nadzieję, dzięki czemu i u niej się ona obudziła.

Wielki dwuręczny miecz spadał wprost na głowę Horace'a przed oczami Daisy jakby w zwolnionym tempie. Sparaliżowało ją z przerażenia. W ostatniej chwili rosły czeladnik uniósł do góry skrzyżowane ostrza i... zatrzymał miecz. W następnej chwili Daisy zobaczyła jak jego sztylet wbija się głęboko w ciało Morgaratha, a władca Gór Deszczu i Nocy pada na ziemię martwy.

Przez kilka uderzeń serca tłum milczał zszokowany zajściem, jednak nagle wszyscy naraz zaczęli wiwatować, krzyczeć i tłuc mieczami lub włóczniami o tarcze.

Kurierka | ZwiadowcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz