W końcu rozdział i to bardzo długi, najdłuższy jaki do tej pory powstał.
______________________________________
Daisy, Will i Halt stali na terenie ćwiczebnym obserwując niewolników, którzy czekali tam od ponad godziny. Zdążyli w tym czasie naradzić się i stwierdzić, że owszem, zgadzają się walczyć u boku Skandian przeciwko Temudżeinom. Jednak nachmurzone spojrzenia niektórych jasno dawały do zrozumienia, że jednak nie są do końca przekonani do tego pomysłu, a z szeptów wynikało, że po bitwie nie oddadzą broni, żeby znów wrócić pod baty. Zapewne pozostali pójdą za ich przykładem.
Gdy nadszedł Erak, rozległ się pomruk oczekiwania. Jarl zbliżył się do trójki Aralueńczyków, którzy stali nieco na uboczu.
- Ragnak się zgodził. - mruknął. - Jeśli będą walczyć, zwróci im wolność.
Halt odetchnął z ulgą.
- Dzięki. - powiedział do Eraka, po czym skłonił głowę ku Daisy. - Dobra robota.
Skandianin uśmiechnął się i już uniósł dłoń, żeby poklepać Daisy po plecach, jak to miał w zwyczaju, ale coś w jej spojrzeniu go powstrzymało, więc wykonał tylko niezdarny ruch ręką. Will powstrzymał parsknięcie śmiechem.
- To będą teraz twoi ludzie. - odezwał się do niego Halt. - Niech się przyzwyczajają, że ty wydajesz im rozkazy. No, sam im to powiedz.
Will otworzył usta, zaskoczony, a Daisy uniosła kącik ust w zadowoleniu. Chłopak zawahał się i przez chwilę stał nieruchomo, ale kiedy nauczyciel ponaglił go skinieniem głowy, postąpił parę kroków w stronę zebranych.
- Słuchajcie! - zawołał, a prowadzone półgłosem rozmowy ucichły jak ucięte nożem. - Ragnak podjął decyzję. Jeśli będziecie walczyć za Skandię, zwróci wam wolność.
Przez chwilę panowało zdumione milczenie. W końcu niektórzy z tych ludzi spędzili w niewoli dziesiątki lat, a teraz ten niepozorny młody człowiek dał im szansę na wyzwolenie. W jednej chwili rozległ się potężny ryk triumfu i radości.
- Wolność! Wolność! Wolność! - skandowali.
Daisy obserwowała jak jej brat przygląda się uśmiechom na dotąd ponurych twarzach. Sama widziała rozbudzoną w oczach niewolników nadzieję. Oto jak kilka słów potrafi wpłynąć na tłum ludzi.
Po dłuższej chwili chłopak wszedł na pniak ściętego drzewa, by widzieli go wszyscy i zamachał ramionami, aby ich uciszyć. Skandowanie stopniowo umilkło, brańcy zgromadzili się wokół niego, pragnąc usłyszeć, co jeszcze ma im do powiedzenia.
- Tak jest. Wolność. - przemówił. - Przedtem jednak musimy załatwić jedną drobną sprawę, musimy pokonać Temudżeinów. A więc, do roboty!
- Byłbym zapomniał. - rzekł Erak do Halta, kiedy Will zaczął nadzorować rozdawanie strzał swoim przyszłym łucznikom. - Ragnak kazał przekazać ci jeszcze jedną wiadomość. Powiedział, że jeśli przegramy tę bitwę, a on w dodatku straci swoich niewolników, urwie ci uszy, a następnie zabije. - oznajmił wesolutko.
Halt uśmiechnął się bez żadnej wesołości.
- Jeśli przegramy bitwę, będzie musiał odczekać w długiej kolejce, by dopiąć swego. Bowiem przed nim w tej kolejce ustawi się w tym samym celu kilka tysięcy temudżeińskich jeźdźców.
Daisy uniosła brew. Niepokojący był fakt, że Halt zdecydowanie miał rację.
***
Cassandra nie pojawiła się do wieczora ani w swoim pokoju, ani nawet w pobliżu siedziby Ragnaka. W samym mieście również nikt nie mógł jej znaleźć. Horace zapuścił się nawet do lasu, żeby sprawdzić miejsca, które wspólnie zwiedzali. Wciąż ani śladu królewny. Z samego rana Daisy znów ruszyła na obchód do miasta licząc, że może jednak się pojawi, ale ani ona, ani nikt inny nie odnalazł Cassandry.
CZYTASZ
Kurierka | Zwiadowcy
FanfictionWill i Daisy wychowali się w sierocińcu zamku Redmont. Pozbawieni nazwiska i wiedzy o własnej przeszłości, mają jedynie siebie nawzajem. Szlachetność barona jednak pozwala im wziąć życia we własne ręce i zbudować historię na nowo. Zastanawialiście...