- Dokąd idziemy? - spytała Naadiya podążając za Daisy.
- Potrzebuję twojej pomocy. - odparła. - Potrzebuję przebrania oraz informacji. I dobrego konia.
- Po co? - zdziwiła się.
- Michael odgadł moje plany, zamierzam wejść do tego miasta i sprawdzić co się dzieje w środku. Może uda się znaleźć sposób na uratowanie twojego ojca zanim armia okrąży miasto, a zakładnicy zostaną zamordowani.
Daisy szła szybko i równie szybko mówiła, ale Naadiya nie miała problemów z nadążeniem za nią.
- Jak chcesz wejść do ufortyfikowanego miasta, zajętego przez Tualegów?
- Nie wiem. Jeszcze. - dodała.
Weszły do apartamentu udzielonego posłom z Araluenu. Daisy od razu skierowała się do swojej sypiali i zaczęła przeszukiwać kufer, w którym trzymała swoje rzeczy.
- Wiesz, że od razu cię rozpoznają, jako nie-Arydkę? - mówiła dalej.
- Owszem. - potwierdziła wyciągając kolejne potrzebne jej przedmioty. - Ale wystarczy, że przyciemnię trochę włosy i skórę. Oczy mam ciemne, tak jak wy.
- Nie znasz języka.
Daisy zatrzymała się i westchnęła.
- Jakoś będę musiała sobie z tym poradzić. Do takich właśnie rzeczy szkoliłam się przez ostatnie lata.
Naadiya zmarszczyła brwi.
- A nie jesteś przypadkiem dyplomatką?
- To też. - przyznała z uśmiechem.
Księżniczka zamyśliła się przez chwilę przyglądając się jak Daisy wkłada kolejne rzeczy do lnianej torby. W końcu kurierka wstała i zamknęła swój kufer.
- To wszystko. - uznała.
- Jadę z tobą. - powiedziała nagle Naadiya. - Nie mogę pozwolić, żeby ktoś spoza Arydii sam ratował mojego własnego ojca.
Daisy uniosła brwi.
- Jesteś pewna, że sobie poradzisz? Jesteś księżniczką.
Naadiya uśmiechnęła się tajemniczo.
- To też.
Daisy pokiwała głową.
- W porządku, ale wciąż potrzebujemy dokładnych informacji, przebrania i ekwipunku na podróż.
Księżniczka przytaknęła i poprowadziła Daisy labiryntem korytarzy. W pewnym momencie, mniej więcej w połowie drogi, klasnęła dwukrotnie w dłonie. Z jakiegoś cienia nagle wychynęła młoda służąca.
- Wzywałaś, pani?
- Czy ktoś jest na naradzie? - spytała Naadiya nawet się nie zatrzymując.
- Tak, pani. Azeeza i Zulfa.
- Świetnie. Kiedy się skończy, mają przyjść. Zbierz oddział, przygotuj wszystko na podróż i uprzedź moją babcię, że ją odwiedzimy.
- Tak, pani. - skłoniła się i zniknęła.
Daisy zerknęła na księżniczkę, ale nie powiedziała nawet słowa. W końcu dotarły do prywatnych komnat Naadiyi. Drzwi strzegło dwóch strażników stojących nieruchomo niczym posągi.
- Nie wpuszczajcie nikogo. - rozkazała Naadiya. - Gdyby matka o mnie pytała, jestem w pokoju z kurierką z Araluenu. Pozostałym nie udzielajcie żadnych informacji.
CZYTASZ
Kurierka | Zwiadowcy
FanfictionWill i Daisy wychowali się w sierocińcu zamku Redmont. Pozbawieni nazwiska i wiedzy o własnej przeszłości, mają jedynie siebie nawzajem. Szlachetność barona jednak pozwala im wziąć życia we własne ręce i zbudować historię na nowo. Zastanawialiście...