49

819 63 4
                                    

- Dokąd idziemy? - spytała Naadiya podążając za Daisy.

- Potrzebuję twojej pomocy. - odparła. - Potrzebuję przebrania oraz informacji. I dobrego konia.

- Po co? - zdziwiła się.

- Michael odgadł moje plany, zamierzam wejść do tego miasta i sprawdzić co się dzieje w środku. Może uda się znaleźć sposób na uratowanie twojego ojca zanim armia okrąży miasto, a zakładnicy zostaną zamordowani.

Daisy szła szybko i równie szybko mówiła, ale Naadiya nie miała problemów z nadążeniem za nią.

- Jak chcesz wejść do ufortyfikowanego miasta, zajętego przez Tualegów?

- Nie wiem. Jeszcze. - dodała.

Weszły do apartamentu udzielonego posłom z Araluenu. Daisy od razu skierowała się do swojej sypiali i zaczęła przeszukiwać kufer, w którym trzymała swoje rzeczy.

- Wiesz, że od razu cię rozpoznają, jako nie-Arydkę? - mówiła dalej.

- Owszem. - potwierdziła wyciągając kolejne potrzebne jej przedmioty. - Ale wystarczy, że przyciemnię trochę włosy i skórę. Oczy mam ciemne, tak jak wy.

- Nie znasz języka.

Daisy zatrzymała się i westchnęła.

- Jakoś będę musiała sobie z tym poradzić. Do takich właśnie rzeczy szkoliłam się przez ostatnie lata.

Naadiya zmarszczyła brwi.

- A nie jesteś przypadkiem dyplomatką?

- To też. - przyznała z uśmiechem.

Księżniczka zamyśliła się przez chwilę przyglądając się jak Daisy wkłada kolejne rzeczy do lnianej torby. W końcu kurierka wstała i zamknęła swój kufer.

- To wszystko. - uznała.

- Jadę z tobą. - powiedziała nagle Naadiya. - Nie mogę pozwolić, żeby ktoś spoza Arydii sam ratował mojego własnego ojca.

Daisy uniosła brwi.

- Jesteś pewna, że sobie poradzisz? Jesteś księżniczką.

Naadiya uśmiechnęła się tajemniczo.

- To też.

Daisy pokiwała głową.

- W porządku, ale wciąż potrzebujemy dokładnych informacji, przebrania i ekwipunku na podróż.

Księżniczka przytaknęła i poprowadziła Daisy labiryntem korytarzy. W pewnym momencie, mniej więcej w połowie drogi, klasnęła dwukrotnie w dłonie. Z jakiegoś cienia nagle wychynęła młoda służąca.

- Wzywałaś, pani?

- Czy ktoś jest na naradzie? - spytała Naadiya nawet się nie zatrzymując.

- Tak, pani. Azeeza i Zulfa.

- Świetnie. Kiedy się skończy, mają przyjść. Zbierz oddział, przygotuj wszystko na podróż i uprzedź moją babcię, że ją odwiedzimy.

- Tak, pani. - skłoniła się i zniknęła.

Daisy zerknęła na księżniczkę, ale nie powiedziała nawet słowa. W końcu dotarły do prywatnych komnat Naadiyi. Drzwi strzegło dwóch strażników stojących nieruchomo niczym posągi.

- Nie wpuszczajcie nikogo. - rozkazała Naadiya. - Gdyby matka o mnie pytała, jestem w pokoju z kurierką z Araluenu. Pozostałym nie udzielajcie żadnych informacji.

Kurierka | ZwiadowcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz