6

1.9K 133 60
                                    

Daisy podążała z gracją za swoją mentorką do gabinetu barona Aralda. Zachowywała pełną powagę, ale w głębi duszy nie mogła się już doczekać ceremonii. Pamiętała swój Dzień Wyboru i wiedziała jakie emocje temu towarzyszą, a teraz jako osobista uczennica Mistrzyni Szkoły Dyplomatycznej, mogła uczestniczyć w każdym następnym, ale to właśnie tegoroczny był dla niej bardzo ważny.

Przez ostatnie miesiące głowiła się jaką próbę otrzyma jej brat i kim jest tajemniczy przyjaciel lady Pauline, ale nie doszła do żadnych wniosków. Nie mógł być nim sir Rodney, bo Pauline nie popierała pomysłu dołączenia Willa do Szkoły Rycerskiej, Mistrz Nigel raczej stosował próby dla swoich uczniów już w czasie szkolenia, a nie w Dniu Wyboru. Daisy nie miała więc pojęcia kto przyjmie jej brata na termin. Wpadło jej do głowy, że może Pauline chciała by dołączył do Szkoły Łuczników, Mistrz tej dyscypliny nigdy nie pojawiał się na ceremoniach, więc mogła go poprosić o przyjęcie Willa. Zgadzało się wszystko poza tą próbą.

Zatrzymały się przed drzwiami gabinetu barona i stanęły czekając na wezwanie jego sekretarza. Po chwili dołączyli do nich pozostali Mistrzowie: sir Rodney, Kuchmistrz Chubb, Mistrz Ulf i Mistrz Nigel. Grupa zaczęła prowadzić ożywioną dyskusję na niezobowiązujące tematy, którym Daisy przysłuchiwała się z uwagą. W końcu Mistrz Nigel nie wytrzymał i spojrzał wprost na nią przerywając rozmowę o postępach uczniów Szkoły Rycerskiej.

- Lady Pauline, ośmielę się zapytać, co robi tutaj ta młoda dama? - powiedział z szacunkiem pochylając głowę.

- Szkolę ją osobiście, więc uznałam za stosowne, żeby i tu mi towarzyszyła.- wyjaśniła Pauline.

- Czy nie będzie sprawiać problemów? W końcu jest jeszcze bardzo młoda. - wtrącił sir Rodney świdrując ją wzrokiem, widocznie pamiętał ją z poprzedniego Dnia Wyboru.

- W przeciwieństwie do twoich uczniów, moi potrafią się zachować w każdych okolicznościach, Rodney'u. - odparła z lekkim uśmiechem.

Daisy czuła, że pomiędzy Mistrzami Sztuk panuje wzajemny szacunek i podziw, więc nie zdziwiła się, że uznali odpowiedź Pauline za wystarczającą. W końcu znali się od dawna, więc nawet jakby nie słyszeli opinii krążących o nich w całym królestwie, mieli swoje własne, pewniejsze niż słowa kogokolwiek innego.

Chwilę później drzwi gabinetu barona Aralda otworzyły się i stanął w nich jego sekretarz - Martin. Daisy spostrzegła, że zmuszał się do przyciszenia swojego zwykle bardzo głośnego tonu.

- Panie i panowie! Baron prosi.

Grupa stojąca na korytarzu swobodnie wkroczyła do pomieszczenia nie przestrzegając jakiegoś szczególnego porządku.

Pierwszy wszedł sir Rodney poprawiając swoje ogromne wąsy, a lewą rękę trzymając na głowni miecza, który był oznaką jego stanu. Tuż za nim wszedł Ulf, Mistrz Koni, tupiąc cicho swoimi skórzanymi butami do jazdy konnej. On osobiście nadzorował szkolenie Daisy w kwestii jazdy konnej, uczył jak powinna jeździć dama w sukni, a jak zwyczajna wieśniaczka, jak jechać w eleganckim siodle, a jak na oklep. Dziewczyna podziwiała jego wiedzę zarówno w nauce ludzi, jak i szkoleniu koni.

Lady Pauline weszła następna, jak zwykle dumna i elegancka, a za nią Mistrz Nigel nie przerywając swojego wywodu. Daisy wiele razy chodziła do jego gabinetu odbierać oficjalne dokumenty i orędzia, które później kurierzy wyznaczeni przez lady Pauline rozwozili po Araulenie.

Kuchmistrz Chubb, który miał posturę adekwatną do przedstawiciela swojego kunsztu, a w ręce trzymał jak zwykle drewnianą chochlę, miał wejść następny, ale ustąpił miejsca drobnej Daisy. Dziewczyna skłoniła lekko głowę i z gracją godną przyszłej kurierki, zajęła miejsce pół kroku za swoją Mistrzynią.

Kurierka | ZwiadowcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz