Dzień zapowiadał się cudownie. Promienie ciepłego, letniego słońca oświetlały Konohę, sprawiając, że poranek był jeszcze piękniejszy. Chmury spokojnie poruszały się na niebieskim tle, układając się w przedziwne kształty. Lubiłaś wpatrywać się w białe obłoki i nazywać ich nietypowe kształty. Idąc ulicą, jak zwykle obserwowałaś błękitne, przejrzyste niebo. Hokage-sama wezwał Cię do biura. Spodziewałaś się kolejnej długoterminowej misji. Świadoma tego nadal pozostałaś w doskonałym humorze.
Przechodząc obok księgarni, zauważyłaś mężczyznę stojącego przy szybie sklepu. Wpatrywał się w jedną z książek wystawionych na półce. Stanęłaś w miejscu, aby lepiej przyjrzeć się osobnikowi. Jego szare, szpiczaste włosy były w nieładzie, w dodatku nie podlegały prawu grawitacji. Twarz ukrywał pod granatową maską naciagniętą po mostek nosa. Ochraniacz ze znakiem Konohy zakrywał jego lewe oko.
I nagle puf...!
Zniknął w kłębie dymu. Rozejrzałaś się dookoła, szukając go wzrokiem. Zaciekawił Cię jego wygląd. Musiałaś przyznać, że w głębi Twojej duszy pojawiło się pragnienie zobaczenia twarzy szarowłosego. Westchnęłaś i ruszyłaś prosto do budynku głównego. Zrobiłaś kilka kroków. Poczułaś dłoń na ramieniu, natychmiast się odwróciłaś. Przed Tobą stał ten sam mężczyzna o szpiczastych włosach.
– Hm? Huh? - spojrzałaś na niego pytająco.
– Yō. - odezwał się niskim, lekko zachrypniętym głosem, który wywołał u Ciebie dreszczyk.
– Y-Yō...? - pisnęłaś cicho, czując jak na twoją twarz wpływają rumieńce.
– Wyglądasz nie najlepiej. Dobrze się czujesz? - zapytał, patrząc w Twoje oczy, przez co stałaś się jeszcze bardziej czerwona. – Może masz gorączkę?
– Um... n-nie, nic mi nie jest. - odparłaś pośpiesznie i szybko odeszłaś.
– Na pewno? Moim zdaniem, powinien zobaczyć Cię lekarz. - zawołał i po chwili zrównał z Tobą kroki.
– Każdego tak zaczepiasz na ulicy? - spytałaś z przekąsem, patrząc na niego kątem oka.
– Nie, ale ty wyjątkowo długo się we mnie wpatrywałaś. - oznajmił. – W dodatku jesteś rozpalona. - dodał. Zatrzymałaś się i przekręciłaś w jego stronę.
– A to niby skąd wiesz? - uniosłaś jedną brew, opierając dłonie na biodrach.
– Stąd. - odrzekł i przyłożył dłoń do Twojego policzka. Faktycznie był gorący, tak jak reszta twarzy, ale wcale nie przez chorobę. Odwróciłaś wzrok, skutecznie unikając spojrzenia szarowłosego. Czułaś się dziwnie spięta w jego towarzystwie. Zupełnie zapomniałaś, że miałaś się stawić u Hokage. Gdy ta myśl do Ciebie dotarła, odsunęłaś się od mężczyzny.
– Muszę iść, bo znów się spóźnię! - oznajmiłaś i zniknęłaś w kłębie dymu, tak jak wcześniej zrobił to zamaskowany shinobi.
– Eh, a ja nawet nie wiem, jak miała na imię. - westchnął Kakashi i ruszył w swoją stronę, przypominając sobie o treningu z drużyną.
CZYTASZ
Kakashi Hatake » Boyfriend Scenarios
FanfictionKsiążka stworzona, by uczcić 300 follow. Momentami straszny cringe, ale ludzie nadal to czytają, więc zostawiam na pamiątkę.