Słońce powoli wychyliło się zza horyzontu. Nadal zaspana, usiadłaś na łóżku i przetarłaś oczy. Nie miałaś czasu na wylegiwanie się w łóżku, gdy trzeba było odbudować wioskę. Wstałaś i podeszłaś do szafy. Wyciągnęłaś codzienny strój i szybko się przebrałaś. Ogarnęłaś jeszcze poranną higienę i po ekspresowym śniadaniu udałaś się na dwór, by pomóc mieszkańcom wioski, naprawić ich domy.
Razem z grupką osób odnawialiście kamienicę. Początkowo układałaś cegiełki na świeżo wylany cement. Słońce świeciło ci w twarz, było bardzo duszno i gorąco, co doskonale odczuwałaś na własnej skórze.
— Ale Sakura-chan, dattebayo! - usłyszałaś głos blondyna biegnącego za różowowłosą dziewczyną.
Minęli cię i skręcili w jedną z ulic. Uśmiechnęłaś się delikatnie i kontynuowałaś pracę. Odłożyłaś na bok cegiełki i zaczęłaś znosić deski razem z innymi. Co jak co, ale byłaś bardzo wytrzymała i silna, czego mógł pozazdrościć ci niejeden osobnik.
Podniosłaś naraz kilka leżących desek i skierowałaś się w stronę drzwi, gdy nagle usłyszałaś znajomy głos.
— Dlaczego tyle dźwigasz? Kobieta powinna się zająć łatwiejszą pracą - odwróciłaś się w stronę Kakashi'ego, który wpatrywał się w karki swojej książki.
— Może dlatego, że żaden mężczyzna nawet nie pomyśli, by mi pomóc - prychnęłaś, patrząc na niego znacząco.
Szarowłosy schował książkę i do ciebie podszedł. Zabrał deski i zaniósł je do domu. Zauważyłaś, że zapomniałaś o jednej, dlatego podeszłaś do drewna i kucnęłaś przy nim. Złapałaś za jeden koniec i już chciałaś podnieść, gdy ponownie Hatake się odezwał.
— Zostaw, ja to wezmę - byłaś zdumiona, że tak szybko wrócił.
Zmarszczyłaś lekko brwi. Wcześniej dźwigałaś dużo cięższe przedmioty, a jedna mała deseczka nie stanowiła dla ciebie problemu. Nie chciałaś robić z siebie totalnej ofiary losu, dlatego pokręciłaś głową i wstałaś gwałtownie, unosząc deskę ostro w górę. Pech chciał, że znajdowała się między nogami Kakashi'ego. Twój momentalny ruch sprawił, że nie mógł zareagować natychmiast, przez co deska uderzyła go w krocze...dość mocno.
Z ust mężczyzny wydobył się bliżej nieokreślony dźwięk, przepełniony bólem i cierpieniem. Zgiął się w pół, łapiąc za czułe miejsce, jęcząc męczeńsko.
Przestraszona, wypuściłaś deskę z dłoni. Zderzyła się z ziemią, czemu towarzyszył charakterystyczny stukot.
— K-Kakashi?! - krzyknęłaś, gdy upadł na ziemię i zaczął zwijać się z bólu. Kucnęłaś przy nim, patrząc na niego pogrążona w szoku. — J-jak się czujesz? B-bardzo boli?
Szarowłosy na chwilę przestał się miotać i spojrzał na ciebie z wyrzutem i bólem w oczach.
— N-nigdy w-więcej...n-nie z-zbliżaj się d-do żadnych d-desek... - wyszeptał piskliwym głosikiem.
— H-hai! Gomen nasai! - pogłaskałaś go po policzku, patrząc na niego przepraszająco, mówiąc z najbardziej udawanym żalem na jaki tylko było cię stać. Nie chciałaś się przyznać, ale bawiła cię ta sytuacja, choć wiedziałaś, że powinnaś współczuć Hatake, to nie mogłaś się powstrzymać od delikatnego uśmiechu.
CZYTASZ
Kakashi Hatake » Boyfriend Scenarios
FanfictionKsiążka stworzona, by uczcić 300 follow. Momentami straszny cringe, ale ludzie nadal to czytają, więc zostawiam na pamiątkę.