Rozdział 29

995 47 11
                                    

Siedziałam właśnie u siebie w pokoju z kubkiem gorącego kakao i czytałam pewną ciekawą książkę. Wcześniej razem z moim bratem  oglądaliśmy film i trochę porozmawialiśmy. Przez ten cały świat nadprzyrodzony nie mam czasu dla swojej rodziny ani dla dziewczyn. Moje życie zmieniło się o 180 stopni, kiedy to pamiętam szukaliśmy z chłopakami ciała w lesie a raczej jego połowę. Wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego jak nasze życia się przez to pozmieniają...na inny podgląd tego wszystkiego.  Mamy na głowie stado alf oraz mrocznego druida, który składa ofiary z ludzi.  Powinnam się cieszyć, że żadna z dziewczyn nie została ofiarą tego druida. Jednak zauważyłam pewną zmianę u moich rodziców, raz podsłuchałam ich rozmowę w środku nocy kiedy chciałam się czegoś napić. Usłyszałam skrawek rozmowy, więc schowałam się za ścianą.

-Musimy jej powiedzieć  -rzekł mój ojciec -Nie możemy ją ciągle okłamywać.

-Nie! nie możemy tego zrobić, nie może się dowiedzieć -zaprzeczyła moja matka gwałtownie wstając z krzesła na którym siedziała

- Kochanie, słyszałaś co się dzieje, dobrze wiesz, że nie możemy ciągle odkładać tego w nieskończoność i kiedyś na pewno się  o tym dowie -zaczął chodzić po pokoju.

-Zdajesz sobie sprawy z tego, że jak się dowie będzie załamana ? -zapytała z lekko podniesionym głosem.

-Chcesz ją pozostawić w niewiedzy ? Wiesz jak to się skończyło z twoimi rodzicami ? 

-Dobrze wiem jak, ale dzięki temu będzie bezpieczna...

-Skarbie...

-Miałam nadzieję, że ona tego nie posiądzie...że będzie zwyczajna...-mówiła z żalem.

Mój tata podszedł do niej i ją objął.

-Będzie dobrze -ucałował ją w głowę i zaczął ją lekko kołysać.

-Mam nadzieję -mruknęła mu w ramię.


Mam mętlik w głowie i nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć...Mam dużo na głowie w dodatku ten cały Darah...mroczny druid, który poświęca ludzi do jakiegoś rytuału...świetnie po prostu żyć nie umierać.  Niespodziewanie ktoś usiłował się do mnie dodzwonić i tym kimś była Lydia.

-Halo ? -odebrałam i przyłożyłam urządzenie do ucha.

-Emma ? Błagam Cię przyjedź pod szkołę. Teraz -jej głos był roztrzęsiony, nie wiedziałam co się dzieje.

-Ale powiedz o co chodzi, stało się coś ? -zapytałam popijając mój napój.

-Chyba znalazłam czyjeś zwłoki -odparła.

-Chyba ? 

-Po prostu przyjedź, proszę -niemal błagała.

-Dobrze, biorę auto i poinformuje chłopaków -rozłączyłam się i zaczęłam zakładać czarną bluzę oraz dresowe spodnie.

-Emma? -odezwał się Scott.

-Scott bierz tyłek w troki i wezwij Stilesa i jedziemy do szkoły -nakazałam czesząc włosy.

-Po co ? -zdziwił się

-Mniej pytań więcej zaufania. Lydia do mnie dzwoniła i coś się stało. Za ile tam będziesz ? -zapytałam schodząc na dół.

-Za 10 minut.

-Tyle wystarczy -odpowiedziałam i się rozłączyłam. Szukałam właśnie kluczy od auta, kiedy nagle pojawił się mój tata.

Nastoletni wilkołak - ᴛᴇᴇɴ ᴡᴏʟꜰOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz