Rozdział 25

1.1K 38 6
                                    

W tej chwili jadę autobusem razem z chłopakami na bieg przełajowy. Nie czuję się dosyć dobrze, ale grałam przed nimi, że wszystko jest okej. Stiles próbował mnie jakoś przekonać, jednak nie chciałam o tym słyszeć. Właściwie to Scott czuję się z nas najgorzej. Widać to po nim. Ta sytuacja, która miała miejsce wciąż mnie wstrząsnęła...Siedziałam pomiędzy nimi.

-Anachronizm -odezwał się Stiles przepytując McCalla.

-coś przestarzałego.

-Nieźle. Niekongruentny.

-Użyj w zdaniu -poprosił.

-Wyjazd na idiotyczny biwak na bieg przełajowy jest totalnie niekongruentny zważywszy na ostatnie wydarzenia -zrobiłam to za chłopaka przeglądając sieć.

-Absurdalny, niestosowny -odparł.

-Brawo. Kolejne słowo to Darach, to rzeczownik ? -spojrzeliśmy ze Scottem na bruneta.

-Musimy w końcu o tym pogadać! Utknęliśmy tu na 5 godzin -marudził Stilinski.

Nikt z nas się nie odezwał.

-Kolejne słowo nieprzejednany.

-Uparty, zawzięty -wtedy autobus lekko podskoczył a Scott syknął z bólu.

-W porządku ? -zapytałam chłopaka.

-Wiedziałem, że nie powinniśmy jechać -wyrzucił ręce do góry.

-Musieliśmy w grupie jest bezpieczniej -rzekł Scott.

-Nie słyszałeś o masakrach ? -Brunet zaczął mówić o rzezi o rozlewie krwi, że aż mnie zemdliło.

-Emma ? -Stiles położył dłoń na moje ramię -Zatrzymam autobus -dodał chłopak i już miał wstać.

-Nie trzeba, ze Scottem jest gorzej -spojrzałam na chłopaka co siedzi obok mnie -pokaż ranę -dodałam.

-Nie trzeba -powtórzył tak jak ja.

-Tylko zerkniemy.

Przez chwilę się wahał, ale i spełnił prośbę. Podwinął swoją koszulkę i naszym oczom ukazała się dosyć spora zakrwawiona rana.

 Podwinął swoją koszulkę i naszym oczom ukazała się dosyć spora zakrwawiona rana

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Jezu Scott -mruknęłam patrząc na ranę.

-Rany zadawane od alfy goją się dłużej -mruknął chłopak.

-Boydowi i Isaacowi nic nie dolega -zauważył brunet.

-Nie mogę uwierzyć, że umarł...-zaczęłam a chłopaki spojrzeli na mnie współczująco -Derek nie żyję...-dodałam załamującym się głosem.

***************************************************

-Siadajcie na miejsca! -zabrzmiał gwizdek trenera -Jared znów będziesz haftował ?  Po co wsiadałeś do autobusu ? -zadał mu pytanie ale usłyszał tylko jego jęk -Patrz na mnie albo nie na horyzont i nie spuszczaj z niego oczu. O nie wy też McCall ? Jenkins ? 

Nastoletni wilkołak - ᴛᴇᴇɴ ᴡᴏʟꜰOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz