Rozdział 30

976 42 5
                                    

  Sama czynność jest dość prosta. Ściągasz zewnętrzną warstwę i ukazujesz, co jest pod spodem. Oczywiście, czasem rezultaty mogą być zaskakujące. Jeśli ściągniesz osłonę z domowego zacisza, możesz odnaleźć żal. Jeśli zburzysz tę fasadę bogactwa, może się okazać, że odczuwasz do siebie nienawiść. Jeśli zerwiesz zasłonę bezradności, możesz odnaleźć okrucieństwo. Tak, striptiz może być niebezpieczną rozrywką. Ale dla nielicznych szczęściarzy może też być kupą dobrej zabawy. 

 Chaos– nieład, brak uporządkowania. To słowo jest nam każdemu znane, Chaos to bezład, lecz działa znakomicie.Chaos rodzi więcej chaosu. Muszę się zgodzić z tymi słowami, ponieważ znajduje się w słynnym szpitalu w Beacon Hills gdzie tutaj właśnie panuje istny chaos. Na dworze szaleje niebezpieczna burza z piorunami, jest wielu rannych ludzi, śmiertelnych, poważnych, martwe. Nikt nie potrafi tak naprawdę opanować tej sytuacji, ludzie się boją i mają racje. To pierwsza taka pogoda w naszym mieście. Wraz z życiem pojawia się zamieszanie, i chaos. 

-Leki pakujemy w plastikowe worki, niech pacjenci trzymają  je przy sobie. Po ewakuacji sali stawiajcie na drzwiach czerwony "X" -Moja mama ciężko pracowała z innymi aby dojść do ładu i składu. Pani McCall rozdała pielęgniarką czerwoną taśmę i od razu wzięli się do roboty. Byłam pod wrażeniem zdolności przywódczych mojej mamy. Jednak w głowie kłębiło mi się coś innego. Mianowicie słowa Jennifer...

  Niemożliwe... od tylu lat nie spotkałam kogoś takiego jak ty... nie spodziewałam się spotkać Crisalidie  

Co w ogóle oznacza to słowo? Nie miałam kiedy zasiąść do internetu wejść na wikipedię i sprawdzić co to. Teraz jestem w szpitalu, ponieważ mama mnie o to poprosiła. 

-Co się tu dzieje ? -zapytała jeden z lekarzy podchodząc do kobiet -Zapowiadało słabe burzę. 

-W kilku miastach wysiadł prąd, a w Chill zagrożone jest powodzią -odpowiedziała na tyle głośno by mu odpowiedzieć, ponieważ jest tutaj tyle ludzie, że naprawdę trudno jest tu kogokolwiek usłyszeć.

-Mieszkam tam -odparł przestraszony mężczyzna, mimo iż próbował zamaskować swój niepokój.

-Wyprowadziłeś pacjentów ? -zapytała Mccall. Ten wyjął papiery i zaczął je przeglądać. 

-Wszystkich oprócz Corą Hale -spojrzałyśmy z mamą Scotta na siebie i obie tam poszłyśmy. Z daleka było już słychać głos z jej sali.

-Kiedy zabierzecie stąd moją siostrzenice?! - Weszłam do sali a tam stał Peter zaraz za mną mama Scotta, ta jeszcze go nawet nie zauważyła bo patrzyła w papiery.

-Przepraszamy za...-nie dokończyła bo podniosła swój wzrok z nad kartki i patrzyła na niego ze szokiem tak samo jak on na nią.

-Przecież nie żyjesz -wymamrotała Mellisa z trudem.

-Często to słyszę -odparł  beznamiętnym głosem i wtedy Cora otworzyła swoje szeroko oczy a maszyna na komputerze zaczęła migotać i wydawać z siebie dziwny dźwięk. Wstała do pozycji siedzącej, wychyliła za łóżko i zwymiotowała czarną maź z buzi. Nagle dostałam powiadomienie w telefonie od Scotta.

Scott: Loft Dereka. Teraz

-Muszę iść -powiedziałam do Mellisy -Powiesz mojej mamie? -zapytałam z nadzieją.

-Tam jest niebezpiecznie

-Potrzebują mnie 

-Twoja mama urwie mi za to głowę -jęknęła a ja tylko ją przytuliłam szybko i wybiegłam na zewnątrz.

Nastoletni wilkołak - ᴛᴇᴇɴ ᴡᴏʟꜰOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz