Rozdział 25

2.5K 152 1
                                    

Odwróciłam się gwałtownie. Zamroczyło mnie, a w moich oczach dało się zauważyć przerażenie. To niemożliwe. Skąd wiedział? Jak mógł mnie poznać? Ale przede wszystkim, jak zareaguje Tom?

Rigel wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem i lekką dezorientacją. Spojrzałam na Toma, był zszokowany.

​- Kim jesteś? - spytał Riddle, odsuwając się by lepiej wszystko widzieć.

​- Nazywam się Rigel Black.

​- Rigel Black?

​- Tak.

​- Miło mi. - Tom spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. - Ja jestem Tom Riddle. Znany jako wielki Lord Voldemort.

​- Znany jako morderca - poprawił go odważnie mój syn. Nie. Riddle zacisnął mocniej rękę na różdżce. Jednak po chwili uśmiechnął się, ale w niezbyt zabawny sposób.

​- Jesteś czystej krwi, więc nie musisz się mnie obawiać.

​- Nie boję się ciebie.

​- Powinieneś - zabrzmiało to jak syk rozwścieczonego węża.

​- Nie sądzę - oboje patrzyli na siebie bardzo intensywnie.

​- Chwila ty zapewne nie wiesz - powiedział Riddle ze złośliwym uśmieszkiem wypisanym na twarzy. - Jestem tw...

​- Petrificus Totallus! - krzyknęłam. Nie mogłam dać mu dokończyć. Na jego zdrętwiałej twarzy zastygł wyraz zaskoczenia. - Obliviate - szepnęłam, a srebrne nici poszybowały w moim kierunku. Patrzyłam na to ze złamanym sercem. Jeszcze przed chwilą było tak dobrze. Jednak jak zwykle wszystko musiało się zepsuć.
​Rigel patrzył na to z niemym zdziwieniem. Na szczęście o nic nie pytał. Podeszłam wolno do mojego syna. Przytuliłam go. Wiedziałam, że nie mogę spędzić tak wieczności, ale chciałam.
​Moim marzeniem było mieć kochającą się rodzinę. Jednakże życie nie mogło mi na to pozwolić. Może Olivander miał rację? Może powinnam poddać się przeznaczeniu?

Korzystając z nieuwagi mojego syna wsunęłam mu karteczkę z moim adresem, żebyśmy mogli korespondować. Po czym wzięłam go za rękę i wyprowadziłam z ciemnej uliczki. Gdy otoczył nas tłum puściłam go i uciekłam. Miałam nadzieję, że nie przeoczy kartki ode mnie.

Jedyne czego w życiu chciałam to szczęśliwa rodzina. Co dostałam?

Ukochanego, który jest mordercą. Nieślubnego syna, który nic nie wiedział o ojcu i
wychowywał się bez rodziców.

Co by było, gdyby... To pytanie zadawałam sobie non stop. Co by było, gdyby Tom nie przyjechał do nas na wakacje? Co by było gdybym nie wiedziała co to jest horcrux? Co by było, gdyby mnie nie znalazł? Co by było, gdyby nie chciał być Lordem Voldemortem...?

Niestety stało się, a ja nie mogłam zmienić przeszłości. Co się stało to się nie odstanie. Muszę z tym żyć, ponieważ nie ważne, ile razy życie postawi ci skałę na drodze ty zawsze musisz się po niej wspiąć.

                                    ​​​><

​Obudziło mnie stukanie w okno. Szemrając pod nosem wstałam i otworzyłam okienko wpuszczając drobną sówkę. Odwiązałam od jej wyciągniętej nóżki list i pozwoliłam jej odlecieć.

Nie znałam tego charakteru pisma. Szybko rozdarłam kopertę i zaczęłam czytać.

Droga mamo!

​Znalazłem karteczkę z twoim adresem w kieszeni. Nie potrafię wytłumaczyć skąd wiedziałem, że jesteś moją matką. Od zawsze mi się śniłaś i gdy zobaczyłem cię u Olivandera po prostu wiedziałem. Nie mogę uwierzyć, że w końcu mam prawdziwego rodzica, z którym mogę porozmawiać.

Pewnie chcesz usłyszeć do jakiego domu w Hogwarcie się dostałem? Do Gryffindoru! Mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumna. Wszyscy nauczyciele są mną zachwyceni. Powtarzają cały czas jakim to wspaniałym uczniem jestem.

​​​​​​​​​​​​Pozdrawiam Rigel

​Miałam łzy szczęścia w oczach, gdy czytałam ten list.

Od tak wielu lat w końcu ktoś sprawiał, że byłam szczęśliwa.

                                     ​​​​><

​Tom Marvolo Riddle nie mógł odpędzić od siebie wrażenia, że ktoś szperał w jego pamięci. Nie pamiętał nic z wczorajszego dnia. Był wściekły, jak ktoś mógł usunąć mu pamięć? Kto podszedł tak blisko? Kto go tak rozproszył?
​Na myśl przychodziła mu tylko jedna osoba. Ale to niemożliwe.

                                  ​​​><

​Siedziałam na parapecie. Mój wzrok błądził po szarym krajobrazie. Mieszkałam na odludziu.  Dookoła rosły drzewa i krzewy. Mój dom był skromny. Mała biblioteczka. Przytulna kuchnia połączona z jadalnią. Salon i w końcu moja sypialnia. Była mała. Na środku stało duże
łóżko z baldachimem. Po prawej mieściła się szafa, a po lewej okno.

Miałam wolne w pracy więc mogłam sobie pozwolić na takie głupoty jak sentymentalność. Zastanawiałam się co mnie łączy z Tomem Riddlem? Teraz nie byłam już uczuć do niego taka pewna. Czy go kochałam? Sama nie miałam pojęcia. Niestety zawsze, gdy się pojawiał przestawałam myśleć racjonalnie. Co on w sobie takiego miał?

Deszcz zaczął bębnić w szybę. Świetnie. Teraz już na pewno spędzę cały dzień w domu. A chciałam przejść się do pobliskiego miasteczka. Wbrew pozorom lubiłam towarzystwo mugoli. Co za hańba. Blackówna i mugole.

Zaśmiałam się cicho.

Jakby mi na tym zależało.

Nagle usłyszałam skrzypnięcie.

Ktoś tu jest. Normalny człowiek zignorowałby ten dźwięk, ale ja byłam doświadczonym
Aurorem. Cichutko zeskoczyłam z parapetu. Chwilę klęczałam w miejscu. Moje serce zwiększyło tępo swojego bicia trzykrotnie. Poczułam dreszczyk podniecenia. Rzuciłam na siebie zaklęcie kameleona i na palcach podeszłam do drzwi. Podłoga była lodowata. Przeszłam wolno przez salon. Wydawał się taki mroczny. Trzymałam cały czas różdżkę w pogotowiu.

Weszłam do kuchni, ale nikogo tam nie było. Wszystko było w takim samym stanie w
jakim je pozostawiłam. Nagle nóż zaczął lewitować. Włamywacz był tam.

W kilku krokach znalazłam się koło niego. Zamachnęłam się. Moja ręką trafiła w coś twardego. Poczułam ogromny ból, ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Rzuciłam się przed siebie. Poturlaliśmy się po podłodze. Przycisnęłam mu różdżkę do czoła. On zrobił to samo. Był bardzo silny. Wyszeptałam zaklęcie, gdy w końcu udało mi się lekko rozluźnić jego uścisk.

Czar zaczął spływać po nim jak woda. To był Tom. Tylko, że jego twarz się zmieniła. Nos stał się jakby bardziej płaski.

Wykorzystał moje zaskoczenie i również przycisnął mi magiczny patyk do twarzy. Poczułam jakby nagle oblano mnie kubłem zimnej wody. Zaszczekałam zębami.

Tom szarpnął mną tak, żebym znalazła się pod nim. Po chwili znów byłam na górze. Szarpaliśmy się po całej kuchni. Wbiłam mu paznokcie w twarz i starałam się zadać mu jak największe cierpienie.

Z łatwością oderwał moje dłonie od swojej twarzy. Próbował dosięgnąć swojej różdżki, ale ja nie mogłam mu na to pozwolić. Musiałam być pierwsza, przytrzymałam go kolanami i wyciągnęłam rękę jak najdalej. On okręcił się szybko i znalazłam się pod nim. Złapał mnie mocno za nadgarstki i przygwoździł do ziemi. Próbowałam wydostać się z jego żelaznego uścisku. Moje wysiłki przedstawiały się bardzo żałośnie. W końcu kopnęłam go kolanem w brzuch. Skrzywił się i poluźnił uścisk. Wykorzystałam to i teraz to ja byłam na górze. Jednak to nie był najlepszy pomysł. Zdenerwowany odepchnął mnie mocno.
​Uderzyłam głową w szafkę. Poczułam jak ciepła krew spływa mi po włosach i szyi. Zakręciło mi się w głowie, a przed oczami zrobiło się ciemno. On podszedł do mnie i złapał za przód koszuli. Po chwili stanęłam prosto. Odgarnął mi delikatnie włosy z twarzy. Zobaczyłam jego czerwone z wściekłości oczy, ale nienawiść szybko w nich gasła, a jej miejsce zajmował niepokój.

Czyżbym go obchodziła?

Rozluźnił uścisk i delikatnie położył mi ręce na ramionach. Zrzuciłam je i szarpnęłam się w stronę różdżki. Niestety był szybszy. Złapał mnie w pasie i przyłożył mi różdżkę do czoła. Nagle poczułam, jak zapadam się w ciemność.

Więźniowie Przeszłości | Tom Riddle [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz