Rozdział 5

5.1K 250 112
                                    

Tom poszedł do Lily, gdy szukała czegoś w bibliotece i oparł się nonszalancko o regał z książkami.

​- Czego szukasz? – spytał dość łagodnym tonem.

​- Książki – odparła przesuwając palcami po grzbietach opasłych tomów. Pokręcił głową.

​- Wyobraź sobie, że tego to się akurat domyśliłem.

​- Brawo, robisz postępy – mruknęła i westchnęła z zawodem, gdy znowu nie znalazła tego czego szukała.

​- Natomiast u ciebie chyba z tym słabo – powiedział i złapał ją za rękę. Uniosła brwi. Pociągnął ją za sobą do regału oznaczonego literą „S". – Myślę, że jeśli jesteś teraz w bibliotece, a dzisiaj mamy oddać prace z astronomii o gwieździe Syriusz, to ja poszukałbym tych informacji w książce pod tytułem „Syriusz i jego tajemnice", którą mieliśmy na liście lektur proponowanych, a której nie znajdziesz na regale z książkami na „M" – rzekł i uśmiechnął się tryumfalnie. Wyglądała na zaskoczoną i lekko zażenowaną, ale nic nie powiedziała, tylko chwyciła książkę, którą już zdążył zdjąć z górnej półki i ruszyła do bibliotekarki. Riddle zaśmiał się. Gdy Blackówna wyszła z pomieszczenia, podążył za nią jak cień.

​- Dzięki za książkę, ale naprawdę do Pokoju Wspólnego już raczej trafię sama.

​- Miałbym lekkie wątpliwości, ale nie po to za tobą idę – powiedział i chwycił ją za rękę.

​- Mógłbyś przestać z tym ciąganiem mnie, naprawdę ta ręka jeszcze mi się przyda – rzekła sarkastycznie. Prychnął i puścił ją.

​- Chciałem tylko zapytać, czy wyjdziesz ze mną na spacer. – Normalnie by się nie zgodziła, ale w jego uśmiechu było coś, co nie pozwoliło jej odmówić. Kiwnęła głową i przywołała kurtkę, pomniejszyła wypożyczoną książkę i schowała ją do kieszeni szaty. Na zewnątrz leżał śnieg, więc gdy tylko wyszli Lily poczuła, że to nie był najlepszy pomysł. Objęła się ramionami.

​- Skończyłeś już pracę na astronomię? – spytała, gdy chłopak przez dłuższy czas się nie odzywał.

​- Tak, tydzień temu – rzekł z wyczuwalnym samozadowoleniem.

​- No tak zapomniałam, najlepszy uczeń – powiedziała sarkastycznie. Tom uniósł lekko kącik ust i przyjrzał się jej dokładnie.

​- Po prostu nie lubię odkładać rzeczy na później. – Dziewczyna pokiwała lekko głową jakby się nad czymś zastanawiała. Tom w końcu wysunął lekko różdżkę. Nagle Lily z krzykiem upadła prosto w wielką zaspę.

​- Riddle! – krzyknęła. Chłopak uśmiechnął się. Zaspa była tak duża, że dziewczyna nie mogła się podnieść, co rozbawiło Toma jeszcze bardziej. – Zatłukę cię – wyszeptała. W końcu zlitował się i podał jej rękę. Chwyciła ją i bez żadnego ostrzeżenia pociągnęła go w swoją stronę. Riddle nie spodziewał się tego i upadł tuż obok niej. Zachichotała i rzuciła w niego śniegiem. Złapał ją za ramiona i przekręcił się tak, że była pod nim. Wziął w rękę mnóstwo śniegu.

​- O nie, nie zrobisz tego – protestowała, ale on uśmiechnął się diabolicznie. – Tom proszę – załkała z udawanym przerażeniem. Uśmiechnął się i wtarł jej cały śnieg w twarz. Pisnęła z zimna i starała się go z siebie zrzucić. Przytrzymał jej nadgarstki. – Jesteś podły – mruknęła nadymając policzki jak małe dziecko. Uśmiechnął się i puścił ją. Po czym opadł w śnieg obok niej. Zimno przedzierało się przez ich kurtki, ale nie przejmowali się tym. Właśnie zaczął padać śnieg. Na twarzy Lily pojawił się olbrzymi uśmiech. Złapała go mocno za rękę. Najpewniej nieświadomie. Spojrzał na nią ukradkiem i nie mógł uwierzyć w to jak łatwo okazywał przy niej jakiekolwiek uczucia.
Długo by tak leżeli, gdyby nie to, że Tom dostrzegł na twarzy Lily jak bardzo jest jej zimno. Wstał i podał jej rękę. Po chwili i ona stanęła na nogach.

Więźniowie Przeszłości | Tom Riddle [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz