Epilog

3.2K 152 49
                                    

Ocknął się na podłodze w jakimś białym miejscu. Otaczały go ściany. Tylko w jednej była zakratowana szpara. Na ścianie naprzeciwko niego była napisana liczba tysiąc.

Podszedł do krat. Chodziło mu się lekko. Nie czuł bólu. Spojrzał na swoje ręce. Były gładkie, a skóra wyglądała na młodą. Przejechał dłonią po głowie i wyczuł gęste włosy. Uśmiechnął się i ruszył w stronę małej szpary. Gdy przez nią wyjrzał zamarł. Zobaczył ją. Stała i patrzyła prosto na niego. Uśmiechnął się delikatnie. Podeszła do niego i lekko musnęła jego dłoń swoją. Złapał mocniej za kraty.

​- Tyle tutaj spędzisz - powiedziała swoim melodyjnym głosem i wskazała na liczbę na ścianie.

​- To są lata? – zapytał z ciekawością, obserwując cyfry. Nie chciał patrzeć jej w oczy, ale jednocześnie nie mógł się odsunąć.

​- Tutaj nie istnieje coś takiego jak czas. Po prostu egzystujemy. W tym momencie wszyscy na Ziemi mogą już nie żyć. Mogło też przed chwilą narodzić się pierwsze ludzkie dziecko. Tu nie obowiązują takie zasady. – Nie mógł się powstrzymać i spojrzał na nią. Jej blada cera wręcz jarzyła się jakimś blaskiem. – Wszystko zależy od ciebie. – Jej piękne błękitne oczy i ciemne włosy. Uśmiechnęła się i pstryknęła mu palcami przed nosem. – Riddle?

​- Słucham cię.

​- Cały czas jesteś zniewolony – powiedziała i pokręciła głową z niedowierzaniem.

​- Tęskniłem – wyszeptał, nie zważając na jej słowa.

​- Wiem, ja też. Zostanę więc z tobą do końca - mruknęła i uśmiechnęła się do niego łagodnie jakby nagle zrozumiała jak bardzo to wszystko jest dla niego ważne.

​- Dziękuję - szepnął. - Co to była za wizja? Tam na dole.

​- Wizja życia, które mogłeś mieć gdybyś zdążył mnie uratować - powiedziała cicho. Mimo iż była tutaj nie potrafiła nie żałować tego co było. Uwolniła się, ale zajęło jej to o wiele dłużej niż jemu miało zająć.

Gdy się tu pojawiła myślała, że straciła go bezpowrotnie. Dlatego tak długo tu siedziała, ponieważ tu nie istniał czas. Twoje wyjście zależało od tego czy wybaczysz sobie i innym. Należało pogodzić się z tym co się straciło. Wybaczyła sobie dopiero gdy dotarło do niej kim on się stał. Wolała nie żyć niż to oglądać. Wiedziała też, że jej życie nic by nie zmieniło. On i tak by zrobił to co planował.

Liczba, która wyświetlała się na ścianie była odbiciem twojego sumienia. Liczba ta odzwierciedlała rzeczy, których się żałuje, a Tom Riddle miał ich więcej niż ktokolwiek inny.

​- Naprawdę szpiegowałaś dla Dumbledora? - zapytał ze zdziwieniem. Przeniosła na niego wzrok. Był tak niewinny i prawdziwy. Taki jakim zawsze chciała by był.

​- Naprawdę. – W końcu pierwszy szok minął i spojrzał na kraty, na których wciąż zaciskał ręce.

​- Mówiłaś, że jestem zniewolony.

​- Tak, jak większość, gdy pierwszy raz tu trafia.

​- Co mnie... zniewala?

​- Twoja przeszłość. Dopóki się z nią nie pogodzisz, nie wyjdziesz. Nawet ja nie wyglądam tak jak mnie widzisz. Pamiętasz, jak wyglądałam. Wspominasz mnie. Przestań i zobacz to co jest, nie to co było. Uwolnij się.

​- Więc jestem więźniem...? – zapytał. Czuł się potwornie. Jakby każda jego ofiara patrzyła na niego. Ich martwe oczy, w których na zawsze zastygało przerażenie. Syknął z bólu. Lily posłała mu współczujące spojrzenie.

​- Tak, więźniem przeszłości. Posłuchaj, ja ci wybaczam – szepnęła i delikatnie dotknęła jego ust swoimi. Zamknął oczy. Oczy jego ofiar powoli stawały się inne. Nabierały koloru i patrzyły na niego ze współczuciem, bo mimo wszystko to siebie zranił najbardziej. To co sobie zrobił było gorsze od śmierci. Wtedy poczuł, jak robi się jeszcze lżejszy. Wręcz unosił się nad tą dziwną podłogą.

Jednak pocałunek Lily nie słabł. On tylko się wzmacniał. Był bardziej intensywny. Promieniował wręcz niesamowitym ogniem. Ciepło rozchodziło się po całym jego ciele jak gorąca lawa.

Wtedy poczuł na swoich ramionach dotyk. Delikatny, ale przepełniony uczuciami. Mógł czuć wszystko to co ona, mógł słyszeć to co ona, mógł widzieć to co ona. Otworzył oczy i zamiast dziewczyny ujrzał coś czego słowami nie da się opisać. To było coś pięknego. Coś co chciałby oglądać przez wieczność. To była czysta miłość. Niczym nie skalana i nie splamiona.

Jedna dusza żyje w dwóch ciałach.

To ona sprawia, że niektóre osoby po prostu przyciągają się jak magnesy. Nie, przeznaczenie czy zbieg okoliczności. Dusza, a jedynym co może rozdzielić duszę jest przeszłość.
​Oni ją pokonali.

Po tylu latach walki i cierpienia, w końcu stali się jednością.

Więźniowie Przeszłości | Tom Riddle [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz