Rozdział 9

3.8K 220 38
                                    

Minął miesiąc, który był najszczęśliwszym w całym życiu Lily. Wszystko było takie proste. Jej przyjaciele w końcu zrozumieli, że nic nie mogą zrobić i zostawili ją w spokoju. Jedynie Amanda nie mogła jej wybaczyć, co Blackówna znosiła z trudem. Czuła się jak egoistka, ale nie zostawiłaby Toma. Nie teraz. Gdy był bardziej ludzki niż kiedykolwiek.

Flirtował z nią, razem się uczyli, chodzili wieczorami po szkole i rozmawiali. Byli szczęśliwi pierwszy raz od dłuższego czasu i mimo iż nie przyznaliby się do tego to zakochali się w sobie. Wystarczyło pół roku by z wrogów zamienili się w parę, której związku zazdroszczą wszyscy w zamku.

Zakochali się w sobie tak szczerze i naiwnie jak tylko młodzi potrafią. Nie potrafili tego wytłumaczyć. Nie potrzebne były specjalne słowa czy czyny. Po prostu czuli, że to było coś na kształt przeznaczenia. Jakby od zawsze mieli wpaść w swoje ramiona.

Jednak ich zejście się sprawiło duże zamieszanie w domu Slytherina. Ślizgoni nie tego spodziewali się po Tomie. Miał być kimś innym. Kimś kto poprowadzi ich do zwycięstwa. Nikt nie podejrzewał go o posiadanie jakichkolwiek uczuć.

Rosier wiedział, jak sprawić by ta sielanka nie trwała zbyt długo. Jednakże potrzebował czasu.

​​​​​><

​Tom siedział na Historii Magii i walczył z opadającymi powoli powiekami. Obok niego siedział chłopak, który dokładnie notował każde słowo. Najwyżej ściągnie wszystko od niego. Przymknął powieki tylko na chwile.
​W nocy do późna rozmawiał z Lily i dzisiaj po prostu padał z nóg.

Obudziło go jakieś zamieszanie. Otworzył gwałtownie oczy i zobaczył, że lekcja się skończyła. Westchnął i wstał. Schował wszystkie swoje rzeczy do torby, ale zauważył, że na stole leży coś jeszcze. Była to poskładana na cztery kartka z napisem „Notatki z lekcji". Uniósł brwi, ale schował ją do kieszeni i jako ostatni wyszedł z klasy.

Szedł korytarzem, gdy w oddali zobaczył Lily. Uśmiechnął się i ruszył w jej stronę, gdy nagle coś na kształt wiatru uderzyło w niego z dużą siłą. Kartka wyleciała mu z kieszeni. Próbował ją złapać, ale wyślizgnęła mu się.

Upadła tuż pod nogami Lily. Uniósł kącik ust.

​- Zawsze się pojawiasz tam, gdzie powinnaś – rzekł, a ona z uśmiechem, schyliła się i podniosła kartkę.

​- O czym mieliście? – zapytała. Sama nie chodziła na Historię Magii, bo uważała to za zbyt nudny przedmiot.

​- Nie wiem. Zasnąłem.

​- Więc co to za notatki? – spytała i nim zdążył odpowiedzieć, rozłożyła kartkę i zaczęła czytać. Jej oczy rozszerzyły się z przerażenia. Spojrzała na niego z zawodem i złością. – Jak mogłeś Riddle?

​- O co ci znowu chodzi?

​- Przez cały ten czas...

​- Nie mam pojęcia o co ci chodzi – powiedział zaciskając mocno pięści. Odwróciła się napięcie i ruszyła przed siebie szybkim krokiem, upuszczając po drodze kartkę. Ludzie rozstępowali się przed nią, bo jej magia sprawiała, że okna skrzypiały jakby miały zaraz rozpaść się na kawałki.

Tom nie rozumiejąc o co chodzi, przywołał zaklęciem upuszczony świstek. Wypisane było na nim tylko jedno zaklęcie.

To, które cały czas powtarzał przed snem. To, które nie dawało mu spokoju. To, które przez ten miesiąc straciło na znaczeniu, ale teraz powróciło ze zdwojoną siłą.

​- Rentuerame Imperfectum– wyszeptał cicho, a w myślach zobaczył błysk zielonego światła. Horcrux.

​​​​​><

​Lily wpadła do pustej klasy i uderzyła pięścią w ścianę. Wszystko na nic.

Wcale go nie zmieniła.

Wyciągnęła różdżkę i posłała ławkę prosto w ścianę.

Ona naiwna mu wierzyła. W tą całą miłość, która okazała się jednym wielkim żartem.
​Szafka stanęła w płomieniach.

Miała ochotę spalić całą tą szkołę z wściekłości.
​Nie panowała nad magią. Okna roztrzaskały się na kawałki. Różdżka prawie złamała się w jej dłoni.

Wtedy drzwi otworzyły się z trzaskiem i do środka wszedł Tom Riddle. Jednym zaklęciem ugasił płonącą szafkę i przywołał wszystko do porządku.

​- Twoje zachowanie jest na prawdę żałosne. Nie ja to napisałem.

​- Nic o tobie nie wiem Riddle, ale nie wydaje mi się, żeby ktoś w tej szkole poza tobą znał to zaklęcie.

​- Szczera prawda - powiedział i od razu stał się chłodny i niedostępny.

- Nawet nie zamierzasz się bronić? – Mierzyli się wzrokiem. Tom emanował wściekłością, mimo iż jej nie ukazywał. W głębi był zawiedziony tym, że nie potrafiła mu uwierzyć. Ta wściekłość pogłębiła się, gdy Lily, sama nie wiedząc czemu wypowiedziała następne zdanie. – Żałuję, że cię poznałam.

- Ja też tego żałuję – wysyczał. Jego oczy zapłonęły czerwienią. Całe pomieszczenie zatrzeszczało. Lily zacisnęła pięści. Każde jego słowo paliło jak gorąca lawa.

- Wynoś się stąd, nie chcę cię widzieć. To co się stało między nami to jedno wielkie nieporozumienie.

- Jesteś tego pewna?

- Oczywiście, że tak.

- W takim razie żegnam – warknął i wyszedł trzaskając drzwiami. Upadła na ziemię. Kilka zdań wystarczyło by pogrzebać to nad czym pracowała tyle miesięcy. Czuła przejmujący ból, który łapie za serce i już nie puszcza. Zawiodła się i straciła go na dobre. Teraz już nikt nie powstrzyma zabójstwa Toma Riddle'a. Nikt nie powstrzyma Lorda Voldemorta przed zniszczeniem wszelkiej nadziei.

On już istniał i zaczął działać.

Zniszczył dziewczynę, która próbowała go powstrzymać.

Więźniowie Przeszłości | Tom Riddle [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz