Obudziłam się z krzykiem. Czy to był sen? Czy ON tu był?
Zerwałam się gwałtownie i odrzuciłam ciepłą kołdrę. Pobiegłam do kuchni. Wszystko było w nienaruszonym stanie.
Co się ze mną dzieje? Czy to wszystko było tylko snem?
Nagle przez okno wpadła świetlista kula. Zatoczyła koło i zatrzymała się przede mną. Uformował się z niej feniks i przemówił głosem Albusa Dumbledora.- Szkoła jest atakowana, musisz nam pomóc. Wzywam Zakon Feniksa by był wierny przysiędze. Przybądź by walczyć.
Ptak rozpłynął się w powietrzu, ale słowa dyrektora wciąż wibrowały mi
w uszach.
Walczyć? Z nim? A co jeśli znów mnie omami? O zgrozo, a co jeśli przejdę na jego stronę?
Wszystko docierało dziś do mnie z opóźnieniem więc dopiero po chwili zaczęło ogarniać mnie przerażenie i wściekłość.
Mój syn! Mój syn jest w szkole!
Rzuciłam się by odszukać swoją różdżkę. Gdzie ona jest? No gdzie? Cholera jasna, gdzie ona ją schował?
Po pięciu minutach zauważyłam ją pod zardzewiałą szafką. Złapałam ją i przywołałam swój płaszcz. Gdy tylko delikatny materiał dotknął moich palców okręciłam się w miejscu i zniknęłam.><
Pojawiłam się w środku trwającej walki. Zaklęcia ochronne zostały złamane. Wokół śmigały kolorowe promienie. Wiele osób krzyczało. Tak naprawdę wszystko zlewało się w jeden głośny krzyk.
Nagle obok mnie przebiegł płonący człowiek. Odwróciłam się szybko i polałam go wyczarowaną przez siebie wodą. Ciśnienie zwaliło go z nóg.
Upadł na ziemię i nie podnosił się. Widziałam, że dyszał ciężko.
Chciałam mu pomóc, ale znikąd pojawił się człowiek w poszarpanych szatach. Przyskoczył do leżącego mężczyzny. Myślałam, że pomoże mu wstać. Myliłam się. To był wilkołak. Wgryzł się w ciało leżącego.
Tamten zaczął krzyczeć przeraźliwie. Ja również krzyknęłam. Zemdliło mnie. Jeszcze nigdy nie widziałam takiej brutalności.
Wilkołakowi wyraźnie nie spodobały się te krzyki, ponieważ złapał tamtego za kark i skręcił mu go. Poczułam, że nogi się pode mną uginają. To była przecież po części moja wina. Powinnam szybciej reagować.
Różdżka zadrżała mi w dłoni. Uniosłam rękę i strzeliłam w tego potwora zaklęciem oszałamiającym. Uderzył głucho w ścianę zamku. Kilka cegieł spadło mu na głowę. Niestety szybko podniósł się i zawarczał cicho. Zaczął zbliżać się do mnie niebezpiecznie. W końcu mogłam wręcz poczuć jego odór. Cały pysk miał we krwi. Ukazał swoje żółte zęby w drwiącym uśmiechu.
To był jego błąd.
Zaatakowałam. Rzuciłam klątwę tnącą. Wilkołak zaskomlał z bólu i rzucił się na mnie. Ledwo uniknęłam potężnego ciosu pięścią.
Jak to możliwe? Przecież nie ma pełni.
Odwróciłam się błyskawicznie i trafiłam go klątwą żywego strachu. Zaczął rzucać się we wszystkie strony i wymachiwać rękami. Próbował odgonić coś czego nie mogłam zobaczyć. W końcu zniknął w tłumie.
Nagle usłyszałam dziwny szum. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam jak drobna ruda osóbka pokonuje wielkiego osiłka.
Christy! Jak ja jej dawno nie widziałam.
Dostrzegłam niespodziewanie jak jakiś śmierciożerca podkrada się do niej od tyłu. Nie zastanawiając się ani chwili skoczyłam w tamtą stronę i trafiłam go drętwotą. Christy słysząc okrzyk przerażenia odwróciła się i spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się ciepło i podbiegła w moją stronę.
Niestety nie zdążyłyśmy zamienić ze sobą ani jednego słowa, ponieważ przybyło nam przeciwników. Walczyłyśmy zwrócone do siebie plecami. Nagle zobaczyłam jakąś krępą staruszkę biegnącą w naszą stronę.
Wymachiwała rękami.- Dzieci w zamku! Śmierciożercy już się tam wdarli! Trzeba chronić dzieci! Gryfoni w największym niebezpieczeństwie! - zdążyła nam przekazać tylko tyle, ponieważ zaraz potem trafiło ją mordercze zaklęcie. Różdżka w mojej dłoni zamarła, a zaraz później kilku napastników upadło na ziemię. Nie zrobiłam nic. Znowu nie panowałam nad mocą. Wszyscy mieli połamane kości.
Christy złapała mnie za ramię i spojrzała mi w oczy. Odetchnęłam głęboko.
CZYTASZ
Więźniowie Przeszłości | Tom Riddle [UKOŃCZONE]
FanfictionCo stanie się, gdy spotkają się ogień i woda? Czy jedno przejmie władzę nad drugim? A może zniszczą się nawzajem? Gdy Tom Riddle spotyka na swojej drodze piękną Lily Black, przekona się, że ludzie nie są tak przewidywalni jak mu się wydawało. Ich h...