Na dworze było już zupełnie ciemno i jedynym źrodłem światła były latarnie. Nastolatki zaczynały być senne. Obie leżały na łóżku i gadały o najmniejszych głupotach. Zapomniały już o tej sprawie z Damon'em, miały nadzieję, że dobrze się to potoczy.
- Byłaś w miarę łaskawa, miałam ciepłą wodę - parsknęła Rachel.
- Bo ja nie siedzę pod prysznicem wieczności, zazwyczaj w ogóle jestem tam krócej, ale musiałam wypłukać tą śmietanę - przejechała ręką po jeszcze wilgotnych włosach.
- Wyglądałaś ślicznie z nią na twarzy. Ale no, ty zaczęłaś - szatynka rozłożyła ręce.
- Tylko proporce były trochę inne.
- Tylko trochę - zaśmiała się.
- Ahh, jeszcze tylko ta sprawa z Merrick'iem i będzie spokój od wszystkiego.
- Co to znaczy "od wszystkiego"?
- Od szkoły, od problemów... Tylko ty, ja i pewnie auto.
- Jakie auto?
- Ten grat, myślę, że niedługo go naprawię.
- Ten, w którym spałyśmy?
- Mhm.
- Było... Przytulne. Mogłybyśmy pojechać wszędzie.
- Z tym wszędzie, to przesadziłaś, ale byłoby łatwiej. Jutro wezmę narzędzia taty i spróbuje coś pokombinować - w odpowiedzi dostała lekki uśmiech towarzyszki.
- Chyba zaczyna chcieć mi się spać - rzuciła Rachel z przymrużonymi oczami.
- Okej, idę zgasić światło, też zaraz padnę.
W pomieszczeniu zapadła ogólna ciemność. Chloe powoli wracała do łóżka. Walnęła się obok przyjaciółki. Przysunęła się do niej, i objęła ją lewą ręką, ta położyła swoją głowę na jej ramieniu. Nawet nie zauważyły kiedy zasnęły.
- Chloe! - wrzasnęła Rachel na całe gardło.
Jej przyjaciółka obudziła się i z prędkością światła, tak jak blondynka, ustawiła się w pozycji siedzącej. Chwyciła towarzyszkę za policzki i uniosła je w taki sposób, że musiała popatrzeć w jej oczy. Złotowłosa widząc Chloe, mocno ją przytuliła. Była oblana zimnym potem, a jej twarz była oblewania pojedynczymi łzami.
- Rachel, spokojnie. Co się stało? - usiłowała ją uspokoić.
- Ta-am byłaś ty i-i Damon i Frank i ja. I ja ni-ie potrafiłam ci pomóc, Chloe j-ja przepraszam...
- Ciii, spokojnie - dziewczyna czule i mocno ją przytuliła. Zrozumiała, że przyjaciółka miała jakiś sen, widocznie bała się Merrick'a.
- Chl-loe ja... ja przepraszam...
- Nie masz za co śliczna, spokojnie. Już jest okej, jestem przy tobie.

CZYTASZ
she was my angel // amberprice
FanfictionNie widziała już nadzieji i bezmyślnie, z fajką w ręku snuła się po torach. Słyszała dźwięcznie pociągu, ale nie zmieniała pozycji. Spadała w odchłań dymu nikotynowego i zapominała poprzedni świat. Nagle coś zaczęło ciągnąć ją w stronę światła.