Rozdział 13: Ze mną nie musisz się bać

188 14 0
                                    

- Zdziwiłam się - zaczęła Rachel.
- To znaczy? - Chloe uniosła prawą brew.
- Nie masz problemu, żeby przed mamą pokazać, że mnie kochasz.
- To źle?
- Nie, po prostu... Ja nie miałabym odwagi.
- Wiesz, tak naprawdę to mam wyjebane co kto o mnie myśli, bo jedyna osoba, która jest dla mnie naprawdę ważna, to ty.
- Chloe, nie udawaj, że zależy ci tylko na mnie. Ja naprawdę nie mam nic przeciwko temu, żebyś otworzyła się też na innych.
- Nie udaję, Rachel. Prawie każdy mnie nie lubi, lub mnie opuścił, więc ja takich pojebów najzwyczajniej omijam.
- Chloe... Wiem, że zależy ci na Max. Widzę, że za nią tęsknisz, że tęsknisz za mamą, ojcem...
- Mam ich w dupie.
- Hej, przecież wiesz, że chcę ci tylko jakoś pomóc. Wesprzeć. I proszę, nie udawaj tak twardej, bo widzę, że coś cię ściska.
- Rachel, bo to nie chodzi o to, że ja tęsknię. Chodzi o to, że coraz bardziej widzę, jak bardzo fałszywe były tamte osoby. Jesteś lepsza od Max. Ona mnie zostawiła, opuściła Arcadia w dzień... W dzień pogrzebu taty. Ja... Ja po prostu widzę, jaka jesteś ty, a jacy byli oni.
- Mam czuć się winna?
- Nie, nie o to chodzi. Chodzi o to, że dzięki tobie widzę, jacy oni byli. Widzę, jaka jesteś ty. I widzę, że jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało.
- Miło to słyszeć.
- Wiesz, jak fajnie, po tych trzech latach, szczerze się uśmiechnąć?
- Domyślam się. Cieszę się, że to z mojego powodu.
- Nawet z mamą lepiej mi się rozmawiało. Popatrz, nie miałam w ogóle problemu, żeby pokazać jej, że cię kocham.
- Ja już bym ten problem miała... Moi rodzice są... Nadopiekuńczy. Wyobrażają sobie mnie w przyszłości jako jakiś architekt. I że będę mieć męża, dzieci. A ja nie wiem, jak im się postawić.
- Pomogę ci w tym jakoś. Oni nie mogą planować ci życia.
- Wiem o tym, Chloe. Ale boję się powiedzieć to im, w szczególności tacie. On pokłada we mnie takie nadzieje...
- Rachel, wolisz zadowalać jego do końca życia, czy być szczęśliwa z tego, co sama sobie ukształtowałaś?
- Ja wiem Chloe, co powinnam odpowiedzieć i wiem, że muszę to zrobić. Ale nie potrafię - w jej oczach zaczęły zbierać się łzy. Smutno popatrzyła w sufit, usiłując powstrzymać je przed wypłynięciem na policzki. Szatynka widząc to przysunęła się do niej i mocno ją objęła.
- Spokojnie. Ze mną nie musisz się bać. Niczego. Już nigdy - złotowłosa wtuliła się w nią mocniej.
- Powiedz jeszcze tylko te dwa słowa, które tak bardzo uwielbiam słyszeć z twoich ust.
- Kocham cię.
- Dziękuję - po tych słowach, Chloe pocałowała ją lekko w skroń i mocniej przytuliła.

she was my angel // amberpriceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz