Rozdział 24: Zgoda

170 11 3
                                    

- Rachel, nie żartuję.
- Ja też nie.
- Dziewczyno, musisz się ogrzać, jesteś cała wyziębiona.
- Ale jaki problem, żebyś poszła ze mną?
- Bo masz odpocząć i się wyregenerować.
- Od tego jest sen.
- Uparta jesteś.
- Ty też.
- Jebać, i tak cię nie ugnę.
- Mądry wybór.
   Chloe lekko zniechęcona, skierowała się do drzwi. Nic więcej nie mówiła, tylko przewróciła oczami. Była zmęczona i wciąż przestraszona. Miała przed oczami przyjaciółkę w tamtych ciemnościach. W odległości od swojego pokoju do łazienki, zdecydowała, że faktycznie, niepotrzebnie robi problem o byle gówno, i że zrobi to dla blondynki, bo przecież co jej szkodzi.
   Od razu przyspieszyła tempa, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Gdy przekroczyła próg pomieszczenia, zobaczyła Rachel nalewającą wodę do wanny. Po cichu podeszła i chwyciła ją za talię, obróciła do siebie i namiętnie, mocno pocałowała.
- Widzę, że humor się zmienił - zarumieniła się blondynka.
- Trudno się na ciebie złościć, wiesz? - odpadała rozmarzona.
- Tylko lepiej dla mnie.
Chloe spojrzała w jej cudne oczy i przez głowę przebiegła jej myśl, że nie może już nigdy pozwolić na to, żeby cokolwiek stało się dziewczynie.
Po kilku minutach wanna była prawie pełna wody. Nastolatki wślizgnęły się do niej. Zanurzając się w ciepłej wodzie, Rachel westchnęła. Była wyziębiona, a teraz gorąca ciecz i zatrzymanie w obięciach szatynki ogrzewały jej ciało i serce.
- Chloe - zaczęła.
- Hm?
- Przepraszam. Nie powinnam.
- Ja też, zachowałam się jak suka.
- Nie wiem co się wtedy stało, nagle zaczęłam bać się tej tlenionej blondyny! - warknęła.
- Wstydzisz się?
- Co? - uniosła brew.
- Wstydzisz się nas?
- To... skomplikowane.
- To znaczy?
- Wiesz, tak naprawdę to oficjalnie nawet nie jesteśmy razem, żadna nie spytała... A wiesz, że Victoria plotkuje.
- Naprawdę trudno się domyślić, że jesteśmy razem? Czy to ty sama nie chcesz do końca tego do siebie dopuścić?
- Sama nie wiem... może? Kurwa mać, mam taki mętlik w głowie w sprawie tego wszystkiego, to jest takie cholernie męczące...
- Rachel, tracę cierpliwość. Jedno słowo, chcę tylko jednego słowa. Tak, lub nie. Teraz.
- Nie patrząc na wszystko?
- Już nigdy.
- Hmm... haha, raczej, że tak.
- Więc teraz obie zapominamy o ludziach, przeszłości i przyszłości. Zgoda?
- Zgoda.

Cześć, nareszcie wstawiam ten rozdział. Przepraszam za aktywność, ale szkoła dosłownie mnie pożera :((

she was my angel // amberpriceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz