Od zajść na złomowisku minęły dwa tygodnie, czyli nadszedł czas, aby i Chloe wróciła do szkoły. Sprawa z gangiem nie została zupełnie rozwiązana, policja doszukiwała się sprawców, ale każdy milczał. Co prawda złapany został jeden z jego członków, był przesłuchiwany, lecz nic to nie dało. Szeryf wsadził go za kratki za kradzież drogich sprzętów z tamtejszego sklepu elektronicznego. Mimo, że nikt nie mówił o tym głośno, wszyscy się bali, a obawy dotyczyły gniewu pozostałych przestępców, spowodowanego zamknięciem wspólnika. Byli na tyle sprytni, że nigdy nie zostali zauważeni, a ich kryjówka zostawała tajemnicą. Lokalni funkcjonariusze też nie brali sprawy w stu procentach na poważnie. Uznali wybuch pociągu za nieszczęśliwy wypadek i niedopatrzenie mechaników, jednak obywatele domyślali się prawdy. Każdy miał nadzieję, że szeryf zacznie urządzać poszukiwania na większą skalę, ale wiedzieli również, że stałoby się to tylko w wypadku jakiejś poważniejszej akcji, czego oczywiście nikt nie chciał. Sytuacja zaczynała przybijać i dołować, w końcu ludzie żyli w ciągłej obawie o swoje życie i dobytek. Zważając na sytuację, że lokalna prasa i telewizja nakręcała całe miasto na ostrożność, jeszcze bardziej się bali. Bywały sytuacje, że rodzice zwalniali swoje dzieci ze szkół, by nikt nie zrobił im tam krzywdy, w razie napadu. Dyrektor, jak i policja zapewniali o niewielkiej ilości członków gangu i ogromnej trosce o uczniów, jednak kłamstwo związane z dobrym przygotowaniem do ataku wisiało w powietrzu.
A jeśli chodzi o Chloe - przyzwyczaiła się ona do ciągłego siedzenia w domu, przychodzenia po Rachel codziennie pod samą szkołę oraz przesiadywania na złomowisku z Frankiem. Dużo opiekowała się blondynem, pomagała w zmienianiu opatrunków i pilnowała, aby rany dobrze się goiły. Wiele razy mówił jej o swojej wdzięczności. Spędzała z nim dużo czasu na rozmowach, poważnych jak i tych na luzie. Dopiero w ciągu tych dwóch tygodni zdała sobie sprawę jak bardzo jest on dla niej ważnym człowiekiem. Nie chodziło o to, że był wielce dobą osobą, która nigdy nikogo nie skrzywdziła, bo jasne jest, że nie było to prawdą, lecz przez kilka lat po prostu zdążyła się do niego przywiązać. Wbrew pozorom, kiedy poznało się go bliżej, był on bardzo ciepłym i zabawnym facetem. I może z perspektywy osób trzecich wyglądałoby to na patologiczny związek, czy przyjaźń z dilerem, którzy przecież nie kojarzą się dobrze, ale oni traktowali to tylko i wyłącznie jako zdrowe koleżeństwo.
Wracając do niebieskowłosej. Był to poniedziałek, w którym miała ona wrócić do rówieśników, do Rachel. Wstała wcześnie rano, by wziąć prysznic. Ogarnęła się dość szybko, ubrała na siebie ciemne jeansy z zwisającymi szelkami i oversize'ową, szarą koszulkę. Wszystko zajęło jej około dwudziestu minut, co jak na nią i tak było sporo. Potem zeszła do kuchni, gdzie od około godziny urzędowała Joice. Gdy zobaczyła córkę, szczerze się uśmiechnęła i postawiła przed jej nosem talerz z gotowanymi jajkami oraz dwoma kromkami chleba. Chloe zazwyczaj nie jadła śniadań, zdarzało się to głównie wtedy, gdy miała dobry dzień. Z apetytem zjadła przygotowany przez matkę posiłek. Dostała też propozycję podwózki pod szkołę, lecz odmówiła zważając na to, że miała jeszcze pół godziny, co w zupełności jej wystarczało, by pokonać drogę na piechotę. Rozmawiała chwilę ze swoją rodzicielką. Konwersacja przebiegała bardzo przyjemnie, kobieta nie mogła przestać się uśmiechać, widząc swoją córkę szczęśliwą od rana bez większego powodu. Chloe nie zawsze zdawała sobie z tego sprawę i nie zawsze, a nawet rzadko to doceniała, ale Joice bardzo ją kochała i tęskniła za sytuacjami sprzed laty, gdy jej córka na codzień promieniała i cieszyła się każdym dniem swojego życia.
Po zjedzeniu śniadania, niebieskowłosa nawet po sobie posprzątała, a gdy miała już wychodzić przytuliła matkę i życzyła jej dobrego dnia. Kobieta bardzo próbowała to ukryć, ale uroniła dwie łzy, czego Chloe już nie widziała, bo w pośpiechu udała się ku szkole, przy okazji zarzucając plecak na swoje barki.

CZYTASZ
she was my angel // amberprice
Fiksi PenggemarNie widziała już nadzieji i bezmyślnie, z fajką w ręku snuła się po torach. Słyszała dźwięcznie pociągu, ale nie zmieniała pozycji. Spadała w odchłań dymu nikotynowego i zapominała poprzedni świat. Nagle coś zaczęło ciągnąć ją w stronę światła.