Rozdział 33: Akcja ratunkowa

71 4 0
                                    

- KURWA! - krzyknął Frank.

Rzucił się on na Chloe, by móc ją ochronić. Dziewczyna nic nie widziała poza dymem i odłamkami metalu lecących na wszystkie strony. Uderzyła głową o podłogę przewracając się, więc obraz wirował, nie była wtedy świadoma co właśnie się stało.

Po niewiadomym dla niej czasie ocknęła się. Leżała na zniszczonym łóżku, niedaleko którego stał blondyn przykładając do głowy swoją koszulkę. Gdy tylko zauważył, że dziewczyna jest przytomna, uklęknął przy materacu.

- Chloe? Chloe, słyszysz mnie? - pytał przejęty.

- Co się stało..?

- Te sukinsyny wysadziły pociąg.

- Żartujesz? Przecież ktoś mógł zginąć!

- Niestety właśnie tak oni działają, najpierw szykują jakąś grubą akcję, żeby mieszkańcy się ich bali. To dopiero początek.

- Trzeba koniecznie iść z tym na policję!

- To wykluczone, Chloe. Na mnie nakablują, że sprzedaję dragi, a tobie zarzucą postrzelenie Moose'a. Nie możemy się tak narażać.

- Nie będą nas szantażować! - warknęła, szybko się podnosząc.

- Uhuu, spokojnie, jeszcze przed chwilą byłaś ledwo żywa.

- Frank, nie możemy tego tak zostawić!

- Nie możemy nic zrobić, dziecino. W końcu ich znajdą.

- "W końcu"? Po tym jak opędzlują pół miasta? Albo po strzelaninach?

- Jest inne wyjście?

- A co z anonimowym telefonem? Można by było załatwić to w ten sposób?

- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.

- Dlaczego nie?

- Po prostu nie.

- Czekaj, Frank, czy mi się wydaje, czy ty wciąż coś do niego czujesz?

- Wydaje ci się, oczywiście, że nie.

- Ach tak? To dlaczego nie chcesz ich wkopać? To jego sprawka, mogliśmy zginąć.

- Po prostu uważam, że może być lepsze wyjście.

- Nagle wzięło cię na bawienie się w detektywa? Nie okłamuj mnie, błagam - parsknęła.

- Ugh, no dobra, może te "uczucia" trochę wróciły. Po prostu jak go zobaczyłem to... wspomnienia.

- To bandyta, odpuść sobie go.

- A ja to niby co? Od pięciu lat handluję tym świństwem, też niejednego zabiłem!

- Jeśli ci to przeszkadza, to idź do pracy, czego jak obaj wiemy - nie zrobisz, a przynajmniej nie zachowujesz się jak powalony psychol i nie wysadzasz pociągów, to jest różnica.

- Cokolwiek.

- Jasne, najlepiej teraz się obraź.

- Nie o to mi chodzi, Chloe! Nie wiem co robić, okej?!

- Dobra, jezu, spokojnie. Nie chciałam być wredna.

- Dobra, nieważne. Lepiej się czujesz?

- Ta, raczej będę żyć. A ty?

- Raczej wszystko się zagoi.

- Jest coś oprócz głowy? Jak mocno oberwałeś?

Mężczyzna usiadł obok niebieskowłosej, pokazując jej rozciętą skroń. Rana była dość głęboka, ale na szczęście nie było w niej żadnych odłamków metalu. Dziewczyna chciała odetchnąć z ulgą, lecz okazało się, że wcale nie jest tak dobrze. Frank ściągnął z siebie skórzaną kurtkę. Było to jedyne, co miał na siebie zarzucone, koszulkę musiał wcześniej zdjąć, by zatamować krwotok. Oczom nastolatki ukazały się jego nagie, całe we krwi, plecy. Gołym okiem widoczne były kawałki ostrego metalu. Nie było ich wiele, ale dobrze to też nie wyglądało.

she was my angel // amberpriceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz