Rozdział 28: Liczysz się tylko ty i ja

134 12 5
                                    

   Dziewczyna poszła szukać ukochanej. Nie znała tej dzielnicy ani domu państwa Amber. Szła tak jak jej mówiła intuicja. Skręciła w lewo aż doszła do parku. Bez zastanawiania skręciła w alejkę pomiędzy drzewami. Szła kilkanaście sekund i zaczęła słyszeć płacz, ale jak niepokojący tego nie da się niemal opisać. Było to po części wycie, dławienie się łzami i próba złapania oddechu a za razem ogromy ból. Szatynka już wiedziała gdzie ma iść, ostatecznie znalazła przyjaciółkę siedzącą za drzewem. Miała zaczerwienioną buzię i oczy. Płyn z oczu spływał aż na jej dekolt, który z kolei moczył koszulkę.
- Rachel, nie przejmuj się, serio.
- Ale Chloe, ja wiedziałam, że on tak zareaguje! Przecież on mi nie da za cholerę żyć, nie będzie już spotkań razem, nie będzie nocowań, on mnie tak ograniczy, że z czasem zapomnę jak wyglądasz...
- Rachel...

   Szatynka wstała i wyciągnęła rękę z gestem, aby ukochana podała jej dłoń. Tak też zrobiła, Chloe pomogła jej wstać, gdy ta już w była w pionie, złapała jej drugą rękę i przybliżyła do swojej twarzy. Delikatnie je pocałowała i zbliżyła się to warg blondynki. Delikatnie i powili złapała ją za talię i uniosła do góry. Rachel oplotła ją nogami i złapała za szyję.
- Nigdy, ale to przenigdy nie pozwolę, aby jakakolwiek siła wyższa nas rozdzieliła, rozumiesz? Nigdy. I jakkolwiek miałoby się to skończyć nie odpuszczę, bo nie przeżyłabym bez ciebie dnia, rozumiesz śliczna?
- Rozumiem. Ale...
- Nie ma ale. Razem sobie poradzimy, teraz liczysz się tylko ty i ja, tak? I gdziekolwiek byś się znalazła, znajdę cię i nie pozwolę tknąć, bo jesteś tylko, tylko i wyłącznie moja, jasne?

   W odpowiedzi na te słowa, Chloe otrzymała namiętny pocałunek. Dziewczyna mocniej ścisnęła ukochaną w talii, a złotowłosa zanurzyła swoje palce we włosach przyjaciółki.

   I jakkolwiek dziwnie by to nie wyglądało, na środku parku całowały się nie zwracając uwagi na ludzi przechodzących obok. Jedynym oznakowań życia były kilkusekundowe zaczerpnięcia powietrza.

   W końcu, kiedy w płucach zabrakło większej ilości tlenu, szatynka oderwała się od Rachel i delikatnie odstawiła na ziemię.
- Wszystko sobie już wyjaśniałyśmy? - uśmiechnęła się Chloe.

   Nie zdawały sobie sprawy z tego, że wokół zebrał się spory tłum ludzi, którzy po kilku sekundach zaczęli klaskać i wiwatować. Złotowłosa zarumieniła się lekko, a jej ukochana wyszczerzyła się tryumfalnie.

   Jak po kilkudziesięciu sekundach się okazało, zajściu przyglądali się tez rodzice Rachel. James wolnym krokiem podszedł do córki.
- Koniec tego pokazu, wracamy do domu młoda damo! Nie pozwolę, żebyś zepsuła moją reputację!
- Wiesz gdzie mam twoją reputację? W tym dokładnie palcu - krzyknęła mu prosto w twarz, pokazując środkowy palec.

she was my angel // amberpriceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz