Rozdział 39: Porwanie

69 7 2
                                    

Następnego dnia, Chloe obudziła się w dokładnie tych samych ubraniach, w których z resztą miała plan iść do szkoły. Jedynie co zdążyła zrobić rano, to umyć zęby. Nie obchodziło ją śniadanie, a sama myśl na widok Rachel i Lii przysparzało ją o mdłości. Jak się okazało, spała ona ponad dwanaście godzin. Zdziwiło ją to, bo najczęściej wystarczyło jej sześć, czy siedem. Może musiała odreagować w samotności, bezpieczeństwie i spokoju sytuacje z poprzednich dni, które wymęczyły jej psychikę.

Przekroczyła próg drzwi wejściowych dwadzieścia minut przed zaczęciem się lekcji. Szła bezmyślnie, nogi niosły ją same. Myślami była zupełnie gdzieś indziej. Tęsknota za złotowłosą przerodziła się w wściekłość. Nie chciała jej widzieć, powoli zaczynała czuć do niej odrazę. Nie godziła się z faktem, że jest zdradzana i nie może nic z tym zrobić. Bolało ją to, że tyle poświęciła dla Rachel, zawsze stała za nią. Była jej oczkiem w głowie, przed którym nie kryła tajemnic, kompleksów. Brakowało jej ciała ukochanej, dotyku, pocałunków. Tęskniła za okazywaniem jej uczuć, uzależniła się od niej. Zdawała sobie z tego sprawę wcześniej, ale nie dostrzegała negatywów. Momentami zaczynała żałować tego nastoletniego romansu, który przecież dał jej tyle szczęścia. Ale czy na pewno miała z tego tyle korzyści? Wtedy nie widziała ich zupełnie, ale gdzieś głębiej cieszyło ją poczucie bycia potrzebną, rozwiązywanie problemów i widzenie jej uśmiechu. Nie musiała mieć wielce okazywanej miłości, ale uwielbiała uczucie, jakie nawiedzało ją przy złotowłosej.

Przemyśleń i huraganów w jej głowie nie było końca, a doszła już pod mury szkoły. Co prawda znacznie spóźniona, bo pierwsza lekcja trwała już pół godziny, Chloe sama nie wiedziała co zajęło jej tak dużo czasu, ale nie obchodziło ją to zbytnio. Usiadła pod klasą od matematyki, oparta plecami o ścianę. Czuła pustkę i wracający wrak człowieka, którym była przed poznaniem blondynki. Wpatrywała się w ścianę bez żadnego celu przez kolejne dwadzieścia minut.

Po tym czasie dzwonek rozbrzmiał donośnym dźwiękiem, którego chyba nikt nie lubił. Mimo, że przerwa trwała kwadrans, niebieskowłosa usiadła już w klasie. Drzwi były nieustannie otwarte, co uznała za korzystne, bo kontrolowała wzrokiem, czy Rachel idzie na kolejną lekcję, jaką były warsztaty fotografii. Nie chciała z nią rozmawiać, tylko zobaczyć jej rysy twarzy. Miała taką potrzebę, ale w sumie sama nie potrafiła jej uzasadnić.

Ku jej zdziwieniu, nie widziała jej, lecz jedynie Lię, która posłała jej wredne spojrzenie. Mulatka patrzyła na niebieskowłosą z brodą w górze, co znacznie zdenerwowało Chloe. Zignorowała ją jednak, nie widziała sensu w wszczynaniu jatki, ale taki sposób okazywania braku szacunku i poniewierania niemiłosiernie ją irytował.

Lekcja minęła o dziwo szybko, nie zwracała uwagi na słowa nauczyciela, na dobrą sprawę nic ją wtedy nie interesowało. Okrągłe pięćdziesiąt minut siedziała bezczynnie, wyłączając się z życia.

Smętnym krokiem szła w kierunku kolejnej sali lekcyjnej. Dziwiło ją to, że wciąż nie widziała blondynki, idącej gdzieś razem z Lią. Wydawało się jej, że robią to specjalnie, by wzbudzić w niej zazdrość.

Gdy ponownie usiadła na swoim miejscu w klasie chemicznej, poczuła wibracje telefonu w kieszeni. Natychmiast go wyjęła i sprawdziła powiadomienie. Jej ciało skostniało.

Był to link do artykułu z nagłówkiem "Rachel Amber, ukochana córka lokalnego prawnika ZAGINIONA". Dalsze akapity opisywały jej wygląd i najważniejsze dane. Niebieskowłosa bez większego zastanowienia wybiegła z klasy z łzami w oczach. Kierowała się ku drzwiom szkoły, gdy nagle poczuła ból w prawym barku wywołany uderzeniem. Szybko zorientowała się, że to Lia, która "przypadkowo" zahaczyła ją barkiem.

- Nie myśl, że ci się uda - warknęła. Chloe nie rozumiała jej wypowiedzi. Co ma się jej udać?

Nie zważając na incydent, dziewczyna pośpiesznie opuściła szkolne mury, dzwoniąc do Frank'a, aby zostawił wszystko co teraz robi i jej pomógł. Mężczyzna słyszał skruchę w jej głosie, więc nawet się nie stawiał i po kilku minutach był już pod szkołą. Zastał nastolatkę zapłakaną, z opuchniętymi oczami, błagającą pomocy wzrokiem. Nawet Bowers nie będąc zbytnio uczuciowym człowiekiem, przejął się sytuacją i stanem Chloe. Niebieskowłosa opowiedziała mu całą sytuację z wczoraj, bo czułą obciążenie na psychice i czuła potrzebę wyżalenia się komuś.

she was my angel // amberpriceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz