Nastolatki przykucnęły.
- Proszę, powiedz, że tego nie słyszysz - odezwała się Rachel drżącym głosem.
- Słyszę, i nie jest mi zupełnie do śmiechu. Mam broń, pewnie gdzieś w kieszeniach jakąś trawkę, musimy się wydostać z tego zadupia - odpowiedziała, wyraźnie przejęta Chloe.
- Trzeba się gdzieś schować - panikowała blondynka.
- Nie, trzeba ich unikać, oni będą szukać wszędzie, jeśli znajdą Demon'a, a pewnie po to jadą.
- Skąd mogą wiedzieć, że jest martwy?
- Rachel - szatynka klepnęła się w czoło - nie mogą wiedzieć, pewnie szukają go za jakieś przestępstwo, z resztą kolejne.
- Dobra, fakt, to ma większy sens.
- Nie ważne, musimy się rozdzielić, ale powinnyśmy się widzieć. Posłuchaj, za jakieś kilkanaście minut, będzie przejeżdżał pociąg, musimy być zwinne, bo tu aż tak bardzo nie zwalnia, jak przy tamtej budce. Oni będą nas szukać po całym złomowisku, sprawdzą każdy zakamarek. Musimy być na maksa ostrożne.
- Skąd wiesz, że będą przeszukiwać wszystko? Może to ten typ leniwych?
- Miałam już do czynienia z policją - chrząknęła - chodź, trzeba się schować.
Rachel, jako że już trochę znała to miejsce, wiedziała, że pod starą łódką, jest trochę miejsca, mocno zasłoniętego zardzewiałymi blachami. Z zewnątrz, jakkolwiek by się patrzyło, na pewno nie wygląda jak kryjówka, więc był to dosyć obiecujący pomysł. Powoli wślizgnęła się do wcześniej wspomnianego schronienia, bardzo cicho, żeby nie narobić hałasu, gdyż policja wysiadała już z aut i niektórzy mogliby usłyszeć metal, który bez chęci nastolatki, poprzez uderzenie, wydałby wyraźny dźwięk.
W tym samym czasie, Chloe biegła ile sił w nogach do ruin domu, w którym najczęściej przesiadywała z ukochaną. W ostatniej chwili przypomniało się jej, że na dachu, z którego już tak czy siak za dużo nie zostało, oparte o pręty, są blachy, które stanowią dobry kamuflaż. Największym problemem było wgramolenie się na budynek, ale gdy obeszła go, spostrzegła, że na tyłach był stos złomu, który wyglądał na dosyć stabilny. Sprawnie wspięła się, a następnie przeczołgała do najbardziej korzystnego miejsca dla niej. Po chwili zobaczyła, że w jednym z kawałków metalu jest bardzo mała dziura, idealnie nadająca się do obserwowania sytuacji.
Gliny wyszły już z radiowozów. Obie nastolatki przypatrywały się dorosłym mężczyznom. Chloe mniej więcej widziała blondynkę, a tamta wiedziała tylko gdzie jest jej przyjaciółka. Policjanci zaczęli wchodzić na teren złomowiska. W rękach, na wysokości oczu trzymali pistolety.
- Merrick! - krzyknął jeden z nich - nie pogrywaj sobie z nami! Jeśli teraz wyjdziesz, kara mogłaby być złagodzona!
Po braku odpowiedzi, mężczyźni zaczęli patrzeć w każdy zakątek parceli, tak jak przewidziała szatynka. Większość z nich kręciła się w okolicy Rachel, Chloe zaczynała się martwić, że w końcu ją znajdą. Obserwowała też jednego z gliniarzy, który kręcił się niedaleko zwłok Damon'a. Niepokoiło ją to, zdawała sobie sprawę, że prędzej czy później znajdą jego ciało. Kiedy popełniała przestępstwo, nie myślała nad konsekwencjami, musiała ratować Rachel, siebie i Franka, bo po tym, jak mężczyzna stanął po stronie dziewczyn, nie wiadomo czy nic nie stałoby mu się z rąk ćpuna. Jednak teraz co chwilę przechodził ją dreszcz negatywnych emocji. Czuła pot na swoim czole oraz plecach.
Nastolatki siedziały w ukryciach już jakieś siedem minut. Powoli zaczęły się uspokajać, mimo że policjanci ciągle węszyli.
- Chłopaki! - krzyknął poważnie jeden z nich.
W tamtym momencie, Chloe od razu podniosła wzrok, wszyscy biegli w stronę zmarłego Merrick'a. Od razu jej serce zaczęło przyśpieszać, nachodziła ją fala ciepła, tylko po to, żeby zaraz pędzić żyłami do innych zakątków jej ciała.
- Mamy go - odparł któryś z mężczyzn.
- Pewnie zaćpał się na śmierć - parsknął jego kolega.
- To trzeba będzie zbadać - odparł poważnie jeszcze inny.
Wtedy szatynka usłyszała jadący pociąg. Jak się okazało, Rachel też, bo odwróciła wzrok w stronę ukochanej. Blondynka zaczęła powoli wychodzić z kryjówki, robiła to jak najciszej oraz drogą jak najdalszą od policji. Gdy wyszła ze schronienia, schylona zaczęła przemieszczać się w stronę Chloe. Truchtała drogą na około, a gdy była już za stertą złomu, nieopodal ruin, jeden z gliniarzy zauważył ruch i widocznie się zaniepokoił. Odszedł od grupy i podążał w kierunku drogi ucieczki Rachel. Szatynka zwinnie zeskoczyła z dachu, a jako że widziała policjanta idącego w ich stronę wydała gest dłonią, aby przyśpieszyć. Pociąg był już bardzo blisko, możliwość na porażkę malała z każdą sekundą. Na twarzach dziewczyn pojawiały się uśmiechy. Gdy lokomotywa była już wystarczająco blisko, podbiegły do torów, a po kilku sekundach wskoczyły do otwartego wagonu. Gdy upewniły się, że na pewno im się udało, nawzajem zmierzyły się wzrokiem od stóp do głów, a już po krótkiej chwili zaczęły się śmiać, z siebie, z sytuacji, z sukcesu.
Nagle, niespodziewanie Chloe podeszła do ukochanej, chwyciła ją za koszulkę i pocałowała namiętnie. Blondynka oparła łokcie na jej barkach i oddała pocałunek.
- Jesteś niemożliwa - uśmiechnęła się szatynka, spoglądając w dół na ukochaną.
- Obie jesteśmy - odpowiedziała, przytulając się do dziewczyny.
Dalsza podróż nastolatek minęła im szybko na subtelnych czułościach, ale niewątpliwie wyglądały uroczo. Widocznie cieszyły się życiem i spędzonymi razem chwilami.
CZYTASZ
she was my angel // amberprice
Fiksi PenggemarNie widziała już nadzieji i bezmyślnie, z fajką w ręku snuła się po torach. Słyszała dźwięcznie pociągu, ale nie zmieniała pozycji. Spadała w odchłań dymu nikotynowego i zapominała poprzedni świat. Nagle coś zaczęło ciągnąć ją w stronę światła.