Rozdział 26: Bo mam dla kogo

157 13 7
                                    

   Następnego dnia blondynka obudziła się pierwsza. Nim otworzyła oczy poczuła na swoim dekolcie oddech przyjaciółki. Uśmiechnęła się lekko i energicznie, jeszcze bardziej rozczochrała włosy Chloe, budząc ją. Lekko zdezorientowana, popatrzyła na złotowłosą i lekko pocałowała.
- Jak się spało? - uśmiechnęła się Rachel.
- Daj żyć - zaśmiała się dziewczyna, przewracając się na drugi bok - jeszcze nigdy nie byłam tak zmęczona.
- Co takiego robiłaś? Poszłaś gdzieś w nocy? - uniosła brew.
- Może - odparła, sarkastycznie się wyszczerzając.
- Chloe...
- No przecież żartuję, no... po prostu daj jeszcze chwilę.
- Jak długą chwilę?
- Takie dobre dwie godziny, dobranoc.
- Jest dziesiąta. Nie będziesz cały dzień wylegiwać się pod kołdrą.
- A kto powiedział, że nie? - ziewnęła.
- No Chloe! Za kilka dni wracam do szkoły, muszę się jakoś ogarnąć.
- Kilka dni to dużo czasu.
- Lepiej być przygotowanym.
- Boże, zaczynasz gadać jak twój ojciec. Nie miałaś nigdy leniwego dnia?
- No niezbyt.
- Dziewczyno, nie wiesz co tracisz!
- No ale Chloe...
- Nie! - wzięła głęboki wdech - szkołę masz dokładnie za tydzień, czyli siedem dni. Masz czas. A dzisiaj zostajemy tu i opierdzielamy się ile można, okej?
- To jest tracenie dnia...
- Przeżyjesz ich jeszcze dużo, chodź coś zjeść.

Rachel trochę niechętnie zeszła za szatynką do kuchni, jednak humor się jej poprawił gdy zobaczyła, że Joyce przygotowała im, przed wyjściem do pracy gofry z owocami i bitą śmietaną.

- Jednak chcę się poopierdzielać!
- Dlaczego mnie to nie dziwi.

   Obie usiadły przy stole, śniadanie było jeszcze ciepłe, więc Joyce musiała wyjść niedawno.

- Chloe, jaka w tym sprawiedliwość, że ja będę kisić się w tej budzie a ty wypoczywać?
- Jak dla mnie idealna.
- Kurwa, umiesz być okropna. Naprawdę nie chcę tam wracać, każdy będzie się o wszystko pytał.
- Tak czy siak będę po ciebie przyjeżdżać więc jeśli coś będzie się działo to się lekko wtrącę.
- Po pierwsze, nie masz prawka, po drugie ten złom ledwo jeździ, po trzecie nie masz prawka!
- Że niby mi nie ufasz?
- Śmieszne, wiesz że tak nie jest. Zatrzymajmy się na tym, że będziesz po mnie przychodzić.
- Ale szkoła jest daleko!
- Półtora kilometra ci nóg nie urwie.
- Za to trzy już tak.
- Nie wsiądę do tego grata, Chloe.
- No dobra, już dobra! Żartuję przecież, nie gorączkuj się aż tak. Będę przychodzić dzień w dzień.

Nastolatki zjadły do końca i posprzątały po sobie talerze. Po obfitym śniadaniu walnęły się na kanapę. Rachel położyła głowę na kolanach przyjaciółki.
- To wszytko dzieje się tak szybko. Już za tydzień wracam do szkoły, Victoria już pewnie rozsiała plotki o zawieszeniu, o związku z tobą, ale nie, nie popełnię tego błędu ponownie i nie będę kłamać o nas, to może być trudne, jakoś ludzie nigdy do mnie nic nie mieli, ale to nic, przyzwyczaję się, muszę, bo mam dla kogo. Muszę powiedzieć rodzicom o swojej orientacji, nie wiem jak zareaguje tata, chce mu powiedzieć to jak najszybciej, ale zawsze kiedy jest dobra chwila to stchórzę, boję się, że to wszystko mnie przerośnie, sprawy z dealerami, morderstwa, to są poważne rzeczy, ale po prostu trzeba dać radę i przeżyć te najgorsze chwile, potem powinno być już z górki. Ale co będzie dalej? Jak ze szkołą, co jeśli nasze drogi zupełnie się rozejdą i już nie będzie tak jak teraz? Że mamy masę czasu wolnego i cały jest dla nas, przyjdą testy, jazda pociągiem, może i wyprowadzka i co wtedy? Nie chcę zmian, chcę, żeby było tak jak teraz, teraz jest ni dobrze, tu z tobą, z daleka od toksycznego ojca i zagubionej mamy, Victor'ii, która knuje i obgaduje każdego, w tym ma sto procent mnie... ale dam radę, muszę, bo mam dla kogo...
- Rozgadałaś się.
- Ja to mówiłam na głos? - zaśmiała się.
- Nie, no co ty, wlazłam ci do łba.

Rachel, w odpowiedzi lekko się uśmiechnęła.

- Chloe?
- No?
- Pójdźmy jutro do mnie do domu i powiedzmy prawdę rodzicom.
- Napewno?
- Chcę to sobie uzmysłowić zanim zacznę o tym myśleć i źle się nakręcę.
- Okej, jeśli tego chcesz.

she was my angel // amberpriceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz