Ten dzień miał być jednym z wielu. Normalny, trochę monotonny. Jak zawsze, Chloe przywitała zaspaną Rachel pocałunkiem, ta uśmiechnęła się, dokładnie tak, jak było codziennie. Dziewczyny ogarnęły się, Rachel zrobiła lekki makijaż, podczas kiedy szatynka szykowała marne śniadanie.
- Za dużego talentu kulinarnego to ty nie masz - zmarszczyli brwi złotowłosa, patrząc na kanapki - Chloe, czy to jest pleśń?
- Co? - dziewczyna nachyliła się nad posiłkiem - nie no co ty, to em... ser pleśniowy? - zarumieniła się.
- Ser pleśniowy? Na spodzie chleba?
- Dobra, czepiasz się - rzekła, po czym wyrzuciła kanapki przez okno.
- Chloe, wiesz że cię kocham, ale następnym razem to ja robię śniadanie.
- Mhm, jasne - uśmiechnęła się - ej, Rachel, chodźmy na złomowisko dzisiaj!
- Co ty chcesz tam robić, hm?
- No czy ty zdajesz sobie sprawę ile tam jest ciekawych rzeczy?
- Opony?
- Nawet jeśli - szatynka wystawiła język.
- Dobra, rozejrzę się tak trochę, ostatnim razem jak umierałam to nie miałam czasu - zaśmiała się.
- To już nawet w najmiejszym procencie nie było śmieszne - odpowiadała Chloe, robiąc grymas.Nastolatki wyszły z domu zamykając go i zostawiając klucz pod wycieraczką. Szły na złomowisko dość długo, no pół godziny, a zawsze na piechotę zajmowało to około dwudziestu minut.
Gdy przekroczyły rozpadającą się bramę ukochanego miejsca Chloe, zaczęły przechadzać się po uliczkach, oglądać wszystko dokładnie. I tak jak myślały, od poprzedniego razu nic się nie zmieniło. I jakkolwiek duży nie byłby sentyment szatynki do tego miejsca to teraz, to akcji z Damon'em już się go bała. Każdy szelest wywoływał u niej ciarki, a wszelakie zapachy tworzyły w jej głowie nowe historie.
Już jakiś czas temu Chloe rozdzieliła się z Rachel i powoli zaczynała się martwić. Cicho i spokojnie stawiała kolejne kroki. Przeszła za starą łodzią, a do jej nosa dotarł bardzo intensywny, nieprzyjemny zapach. Przeszła jeszcze parę metrów i nagle poczuła szczypnięcie w biodro. Podskoczyła wystraszona, wydając z siebie cichy pisk. Była to oczywiście Rachel, która jedynie chciała ją nastraszyć.
- Ha, mam cię!
- Nie strasz mnie tak więcej, błagam.
- Dobra, ej... fuj, co tu tak jebie?
- Chciałam sprawdzić, ale ktoś mi przeszkodził.
- Cichaj tam, chodź, sprawdzimy.Przemieszczały się powoli, coraz mocniej czując tą okropną woń. I nagle, im oczom ukazał się Damon.
Leżał za jakimś autem, martwy, jego wszystkie tkanki zostały już zniszczone, a oczy szare. Wyraźnie zauważane było, że nie żyje od jakiegoś czasu.
- Chloe, czy to...?
- Cii, nie patrz. Chodźmy stąd.Już chciały opuszczać złomowisko i zapomnieć o wszystkim, lecz usłyszały dźwięk syren policyjnych.
CZYTASZ
she was my angel // amberprice
Fiksi PenggemarNie widziała już nadzieji i bezmyślnie, z fajką w ręku snuła się po torach. Słyszała dźwięcznie pociągu, ale nie zmieniała pozycji. Spadała w odchłań dymu nikotynowego i zapominała poprzedni świat. Nagle coś zaczęło ciągnąć ją w stronę światła.