Chloe weszła do szkoły i udała się ku klasie od angielskiego. Każda sprzeczka z ukochaną bardzo ją martwiła, a jej słowa zabolały. Nie było to może nic specjalnie wrednego, lecz niebieskowłosa zawsze zwracała uwagę na ton, który w tej sytuacji nie był zbyt przyjemny. Nie chciała kłócić się z blondynką, ale nie chciała też odpuszczać swoich przeczuć, których była pewna.
Zauważyła, że mulatka bacznie obserwowała każdy jej ruch i mimo, że była miła, jej mimika mówiła coś innego. I jeszcze tak obleśnie patrzyła się na Rachel. Wiedziała, że dziewczyna za szybko ufa ludziom.
Nastolatka uznała, że i tak zaraz pogodzi się ze złotowłosą, więc odpuściła bezsensowne denerwowanie się. Akurat zadzwonił dzwonek, więc weszła do klasy z pozostałymi uczniami. Mimo racjonalnego tłumaczenia sobie tej sytuacji w głowie, nie mogła skupić się ani na nauczycielu, ani pisaniu, na niczym. Czekała tylko do końca lekcji, by móc wyjść do łazienki, bo z nerwów zrobiło jej się słabo. Sama nie rozumiała, dlaczego robi z tego taki problem, ale nie potrafiła funkcjonować inaczej.
Nareszcie nadszedł czas, na który dziewczyna czekała, czyli dzwonek na przerwę. Natychmiastowo wstając, zakręciło się jej w głowie. Obraz zalał się czarnymi plamami, szła w zasadzie po omacku. Szybkim krokiem ruszyła ku łazience. Gdy przekroczyła próg pomieszczenia, poszła za wszystkie kabiny, gdzie najczęściej woźny zostawiał specyfiki. Opierając się o ścianę, usiadła i schowała twarz w dłonie, by uspokoić umysł. Sama nie rozumiała co ją tak przejmuje. Nakręciła się myślami, co zdarzało się jej dosyć często w błahych sytuacjach.
Gdy już podjęła decyzję o wyjściu zza kabin, otworzyły się drzwi, więc ponownie ukryła się. W pierwszej chwili zobaczyła Lię. Ujrzawszy jej parszywą twarz, zacisnęła pięści. Co prawda, gdy pierwszy raz zobaczyła ją na dziedzińcu, nie myślała o niej źle, ale jej zachowanie nie było zupełnie takie same, jak innych koleżanek złotowłosej, które Chloe jakoś znosiła.
Za mulatką weszła ukochana niebieskowłosej i ku jej zdziwieniu, nikt inny. Dziewczyna czekała na obrót wydarzeń, nawet nie wychylała się, by na nie spojrzeć, chciała wiedzieć co się stanie, więc za wszelką cenę nie przeszkadzała i nie ujawniała się.
- O co w końcu chodziło Chloe? - zaczęła Lia poprawiając szminkę.
- Mówiła coś o tobie, że nie podoba się jej twoje towarzystwo? Coś takiego.
- A mówiła dlaczego?
- Bo podobno źle ci z oczu patrzy.
- Ona myśli, że może ci dyktować z kim się zadajesz?
- Nie dyktuje mi, może po prostu się martwi.
- Jest chorobliwe zazdrosna, a nie się martwi.
- Może masz rację... ale chyba nie miała złych intencji.
- Zawsze tak się przyczepia do ludzi? Nie męczy cię to?
- Właśnie raczej nigdy taka nie była, nie wiem co robić, naprawdę.
- Nie martw się, Rach - położyła jej dłoń na ramieniu.
- Ale nie chcę się z nią kłócić, jest dla mnie ważna.
- Ciii - przyłożyła swój palec do jej ust - nie przejmuj się nią.
Chloe była w tamtym momencie jak wulkan. Gdyby nie chęć zobaczenia co będzie dalej, już dawno nagadałaby Lii. Nie mogła patrzeć na inną dziewczynę obejmującą jej ukochaną. Zdenerwowało ją też, że Rachel nie opierała się. Co prawda udawała speszoną i nieśmiałą, ale robiła tak tylko wtedy, gdy chciała niespodziewanie przejąć kontrolę.
Mulatka chwyciła nastolatkę w talii i ustawiła tyłem do luster, po czym przycisnęła jej plecy do zlewu. Po chwili jednak przeniosła swoje dłonie na tyłek towarzyszki i delikatnie podniosła ją, by ta usiadła na krawędzi umywalki. Następnie ujęła jej brodę i przyciągnęła ku sobie, wpijając się w niej wargi. Ręce Rachel wylądowały najpierw na jej szyi, a potem przemieściła je na jej talię. Z każdą sekundą blondynka pogłębiała pocałunek. Ani przez sekundę nie zawahała się i wyglądała, jakby cieszyła się tą chwilą.
Po niekrótkiej chwili, nastolatka oplotła Lię swoimi nogami, przyciągając ją do siebie. Po policzkach Chloe spłynęło wtedy kilka łez. Obraz, gdy to ona była na miejscu mulatki, i gdy była tak bardzo szczęśliwa, że ma kogoś, kto faktycznie ją kocha przemknął jej przed oczami. Poczuła się tak bardzo urażona, zraniona, a nawet zła. Jej serce po raz kolejny zostało roztrzaskane. W tamtym momencie mogłoby być to wszystko inne, tylko nie taki czyn ze strony ukochanej.
W końcu jej wybuchowy charakter i rozpacz budująca się, pękły. Otarła szybko łzy, by udać twardą przed nastolatkami. Wyszła szybkim i agresywnym krokiem zza kabin. Dziewczyny, gdy tylko usłyszały kroki, przerwały czułości i odwróciły się, by zobaczyć, kto odkrył ich sekret.
- Ładnie się tu bawicie, widzę - warknęła niebieskowłosa.
- Chloe to nie tak ja- - próbowała tłumaczyć się Rachel.
- Zamknij się, naprawdę - machnęła ręką. - a ty, szmato, wiedziałam, że coś jest z tobą nie tak.
- No cóż... może ona po prostu woli więcej niż jedną osobę? Albo ktoś nie był dla niej wystarczająco dobry? - uśmiechnęła się parszywie.
Takie złośliwości wywoływały w Chloe furię. Jej pięści były zaciśnięte, a paznokcie wbite w wewnętrzną część dłoni. W tamtym momencie nie wytrzymała i uderzyła czarnowłosą w twarz, po czym chwyciła ją za szyję, a potem walnęła jej ciałem o ścianę. Zaciskając swoją dłoń na krtani wystraszonej nastolatki, zaczęła mówić co leży jej na sumieniu.
- Posłuchaj mnie, kurwo - warknęła coraz bardziej odcinając jej powietrze - uwierz mi, że to był ostatni raz, kiedy zbliżasz się i do mnie, i do Rachel, i do kogokolwiek, kto ma już kogoś innego, do obściskiwania się, rozumiesz mnie?
Jedyną odpowiedzią było lekkie pokiwanie głową, bo mulatka była tak wystraszona, a powietrza zaczynało brakować, że nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa. Niebieskowłosa puściła ją i wypchnęła za drzwi.
Następnie zwróciła się ku Rachel. Dziewczyna stała jak wryta, wyglądała na przygnębioną.
- Jesteś z siebie zadowolona? - zapytała ze łzami w oczach.
- Chloe, to nie było specjalnie, to ona zaczęła.
- Rachel, błagam - przerwała. - gdybyś tego nie chciała, to od początku byś ją odepchnęła.
- Byłam rozdarta, bo się pokłóciłyśmy, naprawdę przepraszam - mówiła błagalny tonem.
- Nie, wystarczy, mam nadzieję, że ci się podobało - warknęła, po czym odwróciła się i wyszła.
Mimo, że tego dnia, miała jeszcze pięć lekcji, nie obchodziło jej to. Udała się do wyjścia ze szkoły. Opuszczając już mury wyjęła telefon z tylnej kieszeni swoich spodni i wybrała numer Frank'a.
- Price? - usłyszała głos w słuchawce.
- Frank? - zaczęła agresywnym głosem. - jesteś niedaleko szkoły?
- Tak, a co jest? Podwieźć cię gdzieś?
- Nie, podjedź i razem jedziemy na złomowisko, a i uszykuj towar. Oddam ci kiedyś kasę, opowiem ci potem.
- Dobra, będę za pięć minut.
Bowers był wcześniej niż zapowiadał. Zaczął pytać co takiego się stało, a niebieskowłosa opowiedziała mu wszystko, przy okazji paląc pierwszego skręta. Blondyn uważnie słuchał i co jakiś czas zadawał pytania.
Cały wieczór spędzili na złomowisku, zjarani do prawie nieprzytomności. Chloe potrzebowała zapomnieć o tym i był to jeden z prostszych sposobów. Nie pamiętali nawet kiedy zapadł zmrok.
Hej! Jak widzicie akcja mocno się rozkręciła. Jak myślicie, co będzie dalej!
Przy okazji zapraszam was na nowe opowiadanie "now I can take her man", mam nadzieję, że się spodoba.

CZYTASZ
she was my angel // amberprice
FanficNie widziała już nadzieji i bezmyślnie, z fajką w ręku snuła się po torach. Słyszała dźwięcznie pociągu, ale nie zmieniała pozycji. Spadała w odchłań dymu nikotynowego i zapominała poprzedni świat. Nagle coś zaczęło ciągnąć ją w stronę światła.