- Kocham twoje oczy - rzuciła Chloe.
- Ja kocham cię całą - uśmiechnęła się, przyciągając ją do siebie.
- Napewno? - dziewczyna położyła swoje łokcie na jej ramiona i zamknęła oczy lekko całując ją w czoło.
- Masz wątpliwości?
- Nie, ale kocham słyszeć jak mówisz takie rzeczy.
- Przyznam, że z wzajemnością.
W odpowiedzi dziewczyna tylko zaśmiała się lekko i przejechała palcami po żuchwie przyjaciółki. Rachel wtopiła wzrok w wargi szatynki, Chloe była pewna, że zaraz obie pogrążą się w namiętnym pocałunku. Nie minęło pięć sekund, a tak się stało. Blondynka wpiła się w jej usta, przeważając ją w taki sposób, że dziewczyna oparła się o lodowate kafelki i zjechała w dół do wanny wypełnionej po trzech czwartych wodą. Niespostrzeżenie zakręciła wodę, aby w łazience nastała cisza. Nastolatki delikatnie oparły się o tył porcelanowego, wielkiego naczynia i pogrążyły się w czułościach. Nie obchodził ich świat, jakiekolwiek czynniki. Ważne było to, że są tam obie.
Trwały tak jeszcze dobre kilka minut. Po tym czasie obie stwierdziły, że powinny się szykować. Z niechęcią wyszły z wanny, wypuszczając wodę. Obie zarzuciły na siebie ręcznik, który przewiązany na wysokości dekoltu. Chloe podeszła do umywalki i z uśmiechem zaczęła nakładać na pasnemko włosów przy twarzy niebieską farbę. Rachel nie była pewna, co jej przyjaciółka robi. Podeszła bliżej.
- Ej, co ty robisz? - zaśmiała się widząc jej niebieskie palce.
- Zużywam farbę - parsknęła.
- Będziesz wyglądać... uroczo.
- Liczyłam bardziej na jakieś stwierdzenie typu- -
- Seksownie to ty wyglądasz w samej bieliźnie, nie udź się - zadziornie sie uśmiechnęła.
- Albo bez niej - rzuciła, a po chwili obie zaczęły się głośno śmiać. Nagle Rachel dziwnie się uspokoiła.
- Trochę w tym racji - przewróciła oczami.
Chloe szturchnęła ją ramieniem. Blondynka powędrowała do pokoju przyjaciółki, aby spokojnie się ubrać. Założyła na siebie bieliznę i stanęła przed szafą Chloe.
Po kilku minutach, próg drzwi przekroczyła szatynka, obracając się, aby towarzyszka nie widziała jej zmiany w pierwszej kolejności. Gdy w końcu ukazała się jej, z błękitnym pasmem przy lewym policzku, oczy Rachel zaświeciły się. Dziewczyna podeszła do niej.
- Wyglądzasz... jak taki rebel - parsknęła.
- To był komplement?
- Poniekąd.
- Że co?
- Nic, kocham cię denerwować - lekko pocałowała ją w policzek - tak naprawdę, serio ładnie.
- Liczyłam ze to powiesz - blondynka lekko się zaśmiała.
Obie podeszły do szafy Chloe, usiłując wybrać dla siebie jakieś ubrania. Szatynka nie zastanawiała się jakoś specjalnie długo. Ubrała czarną koszulkę z nadrukiem czerwonego węża, na to jasnojeansową kurtkę. Wciągnęła też na siebie dość stare, połatane spodnie i granatową czapkę, która leżała dość długo w jej szafie. Została jeszcze jedna rzecz - buty.
- Może dam ci jakieś moje? - uniosła brew Rachel.
- Mam lepszy pomysł - krzyknęła uradowana, biegnąc w stronę sypialni Joyce. Po chwili wróciła z uśmiechem na twarzy i ze starymi kowbojami w rękach. Założyła je szybko.
- Idealnie - rzuciła Rachel, widząc przyjaciółkę - ale teraz trzeba wybrać coś mi.
- A tak ładne wyglądasz - wyszczerzyła się Chloe, patrząc na blondynkę, która wciąż była w bieliźnie.
- Chyba nie chcesz, żeby ci dwaj zaczęli za mną łazić, co? - powiedziała sarkastycznie.
- Dobra, ubieraj się.
- Ale w co? - zaśmiała się.
- Boże, jaka ty niezdecydowana - przewróciła oczami.
Szatynka podeszła do szafy i wyjęła z niej kurtkę w kolorze khaki, jakieś jeansy i czarną koszulkę. Gdy Rachel włożyła to wszytko na siebie, Chloe na chwilę podeszła do biurka i wyjęła z niego małe pudełko. Delikatnie otworzyła je. Chwyciła coś w prawą dłoń, podeszła do przyjaciółki. Pokazała przedmiot, który trzymała. Był to kolczyk, z niebieskim piórem.
- Nie wiem dlaczego, ale to zawsze było dla mnie ważne. Chciałabym, żebyś to założyła.
- Ale skoro to takie ważne, po co mi to dajesz? - rzuciła oszołomiona.
- Bo ty jesteś ważniejsza - powiedziała momentalnie wpijając się w jej usta.
Rachel, zaskoczona, otworzyła szerszej oczy. Mocno ścisnęła biżuterię w ręku i oddała pocałunek. Co jakiś czas, szatynka oddalała się od jej ust, na kilka milimetrów, uśmiechając się. Chloe, odurzona miłością do przyjaciółki, chwyciła ją w talii i obróciła w taki sposób, że ta stała odwróciła do niej. Składała liczne pocałunki na jej szyi, co jakiś czas schodząc na obojczyk czy policzek. Po chwili znów obróciła ją o sto osiemdziesiąt stopni i mocno chwyciła ją w pasie. W przeciągu kilku sekund, pchnęła ją na łóżko. Potem sama rzuciła się na nie, podpierając się na łokciach, wisiała nad towarzyszką, znów zatapiając się w jej ustach. Gdy zaczęło jej brakować powietrza, oddaliła swoje wargi od jej i popatrzyła w oczy blondynki, jednocześnie gładząc jej policzek opuszkami palców.
- Trudno to jakkolwiek ująć w słowa, jak bardzo cię kocham - szepnęła, całując ją delikatnie w czubek nosa.
- Niemożliwe jest ująć w słowa, jak to ja bardzo cię kocham - powiedziała cicho do jej ucha, przegryzając jego płatek.

CZYTASZ
she was my angel // amberprice
FanfictionNie widziała już nadzieji i bezmyślnie, z fajką w ręku snuła się po torach. Słyszała dźwięcznie pociągu, ale nie zmieniała pozycji. Spadała w odchłań dymu nikotynowego i zapominała poprzedni świat. Nagle coś zaczęło ciągnąć ją w stronę światła.