Rozdział Trzeci

842 97 24
                                    

Zatrzymała się, czując zapach, którego zdecydowanie nie powinna czuć na terenie Klanu Słonecznika. Jej przyjaciel spojrzał na nią pytająco.
   – O co chodzi, Jaśminowy Powiewie?
   Kremowa kotka spojrzała na niego niebieskimi oczyma, teraz rozszerzonymi przez niepokój.
   – Nie czujesz tego?
   – Nie. Co mam czuć?
   Przekrzywiła głowę i zawęszyła w powietrzu. Złoto-brązowy kot uczynił to samo. Ciemnopręgowane futro Jaśminowego Powiewu nastroszyło się lekko, kiedy Letni Deszcz potwierdził jej obawy.
   – Kot Klanu Mchu. Co tu robi? Kradnie naszą zwierzynę? Przecież jest pora młodych liści, nikomu nie brakuje pożywienia!
   – Ciszej! – syknęła kotka. Podzielała zdenerwowanie Letniego Deszczu, lecz teraz liczyło się to, aby jak najszybciej złapać intruza i poinformować o tym przywódcę. Dała przyjacielowi znak, by szedł za nią.
   Podążyła za zapachem obcego kota co jakiś czas rozglądając się dookoła. Nie byłoby miło, gdyby to on ich zaskoczył. Zapach urwał się tuż na granicy terytorium przy starym dębie. Letni Deszcz zaczął obwąchiwać teren dookoła. Spojrzał na Jaśminowy Powiew bursztynowymi oczami. Można było zauważyć jego niezdecydowanie i niepokój. Gdzie podział się tamten kot? Powinni go poszukać poza terytorium czy gdzieś w pobliżu? Ale jak mógł odejść dalej skoro tu trop się urywa?
   – Co teraz zrobimy? – spytał po chwili.
   – Nie mam pojęcia... – przyznała Jaśminowy Powiew, wzdychając ciężko. – Może powinniśmy wrócić i powiadomić o wszystkim Omszałą Gwiazdę. Tu raczej go nie znajdziemy, niczego nie czuję.
   Letni Deszcz przyznał jej rację. Ostatni raz rozejrzał się dookoła. Potem zawrócił i żwawym krokiem podążył do obozu. Kremowa podążyła za nim. W drodze powrtonej zachowali czujność, lecz niczego ani nie zobaczyli, ani nie wyczuli, ani nawet nie usłyszeli. Pierwsze kroki po przejściu tunelu w krzakach dzikiej róży prowadzącego do obozu skierowali do Błękitnej Pręgi, zastępcy przywódcy.
   Był to masywny biały kocur z czarną plamą na głowie oraz grzbiecie. Wzdłuż jego kręgosłupa biegła szara pręga. Zastępca przywódcy lustrował otoczenie błękitnymi oczyma, w których czaił się chłód. Na widok Jaśminowego Powiewu i Letniego Deszczu zastrzygł uszami. Ciekawiło go dlaczego nie przynieśli zdobyczy skoro byli poza obozem tak długo. Chciał ich o to zapytać i kiedy miał przywołać wojowników gestem ogona, ze zdumieniem spostrzegł, że oni już przy nim stoją. Krótkie wąsy Błękitnej Pręgi lekko drgnęły.
   – O co chodzi? – spytał starając się nie okazać zaciekawienia.
   – Koło Króliczego Wzgórza wyczuliśmy zapach kota z Klanu Mchu. Podążyliśmy jego tropem, ale urwał się na granicy przy starym dębie – poinformowała Jaśminowy Powiew.
   – Przeszukaliśmy okolicę, ale nie było po nim śladu – dodał wojownik o złoto-brązowym futrze.
   – Porozmawiam o tym z Omszałą Gwiazdą. Dziękuję – dodał niechętnie Błękitna Pręga i oddalił się w stronę Przewalonej Kłody, aby porozmawiać z przywódcą.
   Letni Deszcz popatrzył za nim, przekrzywiając głowę i lekko mrużąc oczy.
   – Czasami mógłby trochę wyluzować – mruknął.
   – Cicho, bo jeszcze oberwiesz jak usłyszy! – rzuciła żartobliwie jego przyjaciółka.
   – Aj tam. Mi nic nie zrobi, jestem jego ulubionym byłym uczniem.
   – Oczywiście, mysi móżdżku.
   – Dlaczego jest mysim móżdżkiem? –  wtrąciła nagle Fiołkowy Ogon, pojawiając się obok nich. W ciemnoniebieskich oczach szylkretki błysnęło zaciekawienie.
   – Bo jest naiwny jak kociak.
   – To znaczy...?
   –  To znaczy, że uważa, że skoro jest ulubionym byłym uczniem Błękitnej Pręgi, w co śmiem wątpić, to ten mu nie przetrzepie skóry jak usłyszy od niego, że ma wyluzować. – Na koniec prychnęła z udawaną pogardą.
   – Rzeczywiście mysi móżdżek! – stwierdziła wesoło Fiołkowy Ogon, trącając brata w łopatkę.
   Kocur prychnął cicho wyraźnie niezadowolony po czym odwrócił się od kotek i ruszył w stronę stosu zdobyczy. Miał zamiar się najeść zanim będzie musiał pójść na patrol. Jaśminowy Powiew i Fiołkowy Ogon patrzyły na niego rozbawione. Potem postanowiły położyć się w cieniu dużego kamienia leżącego przy wejściu do legowiska starszyzny i zaczęły dzielić się językami. Kiedy kremowa kotka wylizywała futro przyjaciółki, ta opowiadała o przebiegu dnia:
   – W sumie złapaliśmy dosyć dużo zwierzyny, jak zwykle w porze młodych liści. A żebyś widziała Księżycową Łapę... Świetnie poluje. Żałuję, że to nie mnie Omszała Gwiazda wybrał na jego mentorkę... Brzoskwiniowej Prędze naprawdę się poszczęściło. Ale wkrótce dorosną kocięta Rozżarzonego Ucha, mam nadzieję, że któreś z nich będę uczyła ja. Daję sobie łapę uciąć, że mój uczeń wyrośnie na cudownego wojownika!
   – W to nie wątpię. – Jaśminowy Powiew zaśmiała się. – Może nawet będzie polował lepiej niż Księżycowa Łapa, hm?
   – Na pewno! A jak minął twój dzień? – spytała po chwili szylkretowa.
   – Hm... Na porannym patrolu nie nadzialiśmy się na nic ciekawego, ale za to jakiś czas temu, na spacerze, wyczuliśmy z Letnim Deszczem kota Klanu Mchu na naszym terytorium. Podążyliśmy jego tropem, ale urwał się przy starym dębie. Nigdzie go nie znaleźliśmy. – Rzuciła okiem w stronę wojowników zbierających się do wyjścia na wieczorny patrol. – Może chodźmy już do legowiska? Musimy się wyspać przed jutrem.
   – Cała Jaśminowy Powiew... Tylko spanie ci w głowie! – W oczach kotki pojawił się wesoły błysk. – Poczekajmy chociaż do powrotu patrolu. No i coś zjedzmy. Nie wiem jak ty, ale ja jestem głodna.
   Kremowa wojowniczka przewróciła oczyma.
   – Mi w głowie tylko spanie, a tobie tylko jedzenie.
   Szylkretowa zaśmiała się. Podeszła wraz z przyjaciółką do stosu zwierzyny i wybrała tłustego królika.
   – Chcesz ze mną na pół?
   Jaśminowy Powiew kiwnęła twierdząco głową. Kotki zaczęły jeść, a kiedy skończyły położyły się blisko wejścia do legowiska wojowników. Patrol powinien wrócić za jakiś czas, a kremowej kotce nie śpieszyło się aż tak do spania. Po chwili wojowniczka spojrzała na Fiołkowy Ogon. Na twarzy kotki widać było zamyślenie. Trochę to zaniepokoiło pręgowaną kotkę, bo zwykle szylkretowa aż kipiała energią.
    – Fiołkowy Ogonie... Czy coś się stało?
   Szylkretowa westchnęła.
   – W sumie to mam pytanie – zaczęła powoli. Wysunęła pazury, trochę się bojąc reakcji przyjaciółki na pytanie i odpowiedzi jaką uzyska. – Czy oprócz przyjaźni łączy cię coś z Letnim Deszczem? – Spojrzała Jaśminowemu Powiewowi głęboko w oczy.
   Kremowa kotka zaczęła błądzić wzrokiem po otoczeniu i już otworzyła pyszczek, aby udzielić odpowiedzi, ale nagle uwagę obu kotek przyciągnął wracający patrol z zdenerwowanym Błękitną Pręgą na czele. Zastępca rzucał gniewne spojrzenia na prawo i lewo, bijąc ogonem. Tuż za nim znajdowali się Letni Deszcz oraz Cętkowany Grzbiet ze swoim uczniem, Cichą Łapą. Otaczali ciemnoszarą pręgowaną kotkę, która podążała za zastępcą Klanu Słonecznika na trzęsacych się łapach i przestraszona błądziła wzrokiem dookoła. Jaśminowy Powiew rozpoznała w niej Ciemny Potok, którą widziała kilka razy na zgromadzeniach.
   – Omszała Gwiazdo! – zawołał Błękitna Pręga, powoli zbliżając się do Przewalonej Kłody.

[1009 słów]

***

Czyli mamy rozdział trzeci. Tym razem sprawdzałam kilka razy, więc nie powinno być literówek albo brakujących przecinków, ale jestem ślepa i zawsze mogłam coś przegapić. Dajcie znać czy Wam się podobało! ^^

Waku

13 IX 2018

Wojownicy: Spadające Gwiazdy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz