Rozdział Siódmy

636 78 10
                                    

Srocza Łapa pochylił się nisko nad ziemią i zaczął powoli sunąć w stronę niczego nieświadomej myszy, która siedziała przy łodydze słonecznika i obwąchiwała ziemię dookoła niego. Jeszcze raz upewnił się, że na pewno ustawił się pod wiatr i po kilku krokach skoczył na mysz, pozbawiając ją życia zaciśnięciem szczęk na jej karku. Zadowolony ze zdobyczy, chwycił ją w zęby i udał się truchtem do kępy wrzosów, przy której zakopał resztę upolowanej zwierzyny. Następnie poszedł dalej, miał nadzieję na jąkąś norkę, może ptaka, który przysiądzie na kamieniu gdzieś w pobliżu. Zaczął się rozglądać. W oddali zauważył Jaskiniową Skórę czającego się wśród krzewów. Nieopodal skradała się Ciemny Potok. Zaniepokojony uczeń zastrzygł uszami, widząc, że kotka jest coraz bliżej jego mentora. Czy ona chciała go zaatakować? I zabić? Nie mógł na to pozwolić! Najpierw czai się na granicy Klanu Słonecznika, potem bierze Omszałą Gwiazdę na litość, a teraz chce zabić jego mentora.
   – Niech tylko dotknie go łapą! – mruknął gniewnie kocur i ruszył biegiem w stronę Ciemnego Potoku.
   Skoczył na kotkę, zwalając ją z nóg.
   – Ach! – krzyknęła zaskoczona. Uczeń ją przewrócił na grzbiet.
   Srocze Pióro syknął gniewnie i już miał uderzyć Ciemny Potok, ale został zrzucony na bok przez Jaskiniową Skórę, który patrzył na niego, starając się pohamować gniew. Uczeń się tym nie przejął, dalej obnażał kły i wpatrywał się w kotkę morderczym wzrokiem, kładąc uszy na kark.
   – Co w ciebie wstąpiło?! – krzyknęła ciemna kotka, podnosząc się i ganiąc ucznia wzrokiem. Biła ogonem na boki.
   Jaskiniowa Skóra podszedł do ucznia. Wbił w niego wzrok, oczekując odpowiedzi.
   – Ona chciała cię zabić! – Popatrzył na mentora z determinacją w żółtych oczach. – Skradała się w twoją stronę.
    – Bo tam była mysz. Sam jej ją pokazałem – odrzekł czarny kocur. – Nie wyciągaj pochopnych wniosków, Srocza Łapo. Widzisz i działasz bez przemyślenia, tak się nie robi.
   – A ty za szybko ufasz! Ona jest z Klanu Mchu, nie Słonecznika, nie powinieneś jej ufać! Skąd wiesz, że Roziskrzona Gwiazda nie zwariował i oprócz pieszczochów nie chce zabić także nas?! Mógł tu przysłać Ciemny Potok, żeby zabiła naszych wojowników jednego po drugim, a ty byś wierzył, że to wina borsuków!
    Srocza Łapa uniósł głowę w górę. Stracił nad sobą panowanie i widział, że Jaskiniową Skórą również zaczynają kierować emocje. Czarny kocur wysunął pazury.
    – Może i Roziskrzona Gwiazda nienawidzi kotów domowych – powiedział chłodno – ale nigdy nie posunąłby się do zabicia naszego klanu. Z żadnego powodu. Nie jest potworem.
    – Nie znasz go, skąd możesz wiedzieć? Taki wielki wojownik z ciebie? Zatem czemu nie jesteś przywódcą?!
    Ciemny Potok odwróciła lekko głowę. Bycie świadkiem kłótni mentora i ucznia wprawiało ją w zakłopotanie.
    – A dlaczego ty nie jesteś wojownikiem?! – Jaskiniowa Skóra wybuchnął. Jego klatka piersiowa gwałtownie podnosiła się i opadała. – Nie wiesz? Ja tak! Zachowujesz się jakbyś pozjadał wszystkie rozumy, a w rzeczywistości boisz się podejść do Drogi Grzmotu bliżej niż na kilka długości lisa. Oceniasz po pozorach, nie czujesz współczucia... Tak nie postępują wojownicy! Bycie wojownikiem to nie tylko bycie świetnym w walce czy polowaniu i chodzenie na zgromadzenia. To także szacunek, umiejętność myślenia i rozumienia wszystkiego co cię otacza. Tobie tego brakuje. – Tu zamilkł na chwilę, by dobrać słowa i po chwili kontynuować: – Chciałem porozmawiać z Omszałą Gwiazdą o mianowaniu cię wojownikiem, ale widzę jak bardzo się myliłem. Całe siedem dni spędzisz na pomaganiu starszyźnie. Będziesz na każde ich zawołanie, spełnisz każdą ich zachciankę... Ale nie wyjdziesz z obozu. – Odwrócił się, by pójść wykopać swoją zdobycz, ale po kilku krokach zatrzymał się i rzekł do ucznia słowa, których potem żałował: – Kazałbym ci przez ten czas zostać w żłobku, ale przypomniałem sobię, że twoja matka nie żyje, więc nie będzie mogła cię niańczyć.
   Odszedł po zddobycz. Za nim podążyła nieco zszokowana Ciemny Potok. Srocza Łapa zamrugał kilkakrotnie. Słowa Jaskiniowej Skóry bardzo go zabolały. Nie mógł uspokoić swojego oddechu ani tym bardziej myśli. Jedyne co czuł to żal, który powrócił po kilku księżycach. Nadal tęsknił za Lawendowym Sercem. Chciał zrobić wszystko by była z niego dumna, kiedy spotkają się w Klanie Gwiazdy, ale co jeśli nie uda mu się nawet ukończyć szkolenia? Tak bardzo nie chciał jej zawieść. Potrząsnął głową i odwróciwszy się, pognał przed siebie. Cały swój ból chciał przelać w bieg, ale kiedy wyczerpany zatrzymał się przy Starym Dębie, poczuł, że to nie wystarczyło. Rozejrzał się po polach i ze złością uderzył łapą z wysuniętymi pazurami w drzewo.

   – Widzisz, Sroczko? – spytała beżowa kotka. Jej złote oczy lśniły w świetle słońca i wpatrywały się z miłością w synka. – Te pola podarował nam Klan Gwiazd.
   – Klan Gwiazd? Opowiedz mi o nim! – Czarno biały kocurek podskoczył radośnie i wlepił spojrzenie w matkę, oczekując historii. – A może Gronostajek też posłucha? Gronostajku! – zawołał siostrę. Nie minęła chwila a malutka, brązowa kotka z białą szyją zostawiła szeleszczący listek i znalazła się obok mamy i brata. Bardziej przypominała kuleczkę niż kotka. Jej sylwetka najwyraźniej była odziedziczona po ojcu.
    – Dobrze, mogę już opowiadać? – spytała Lawendowe Serce.
   – Tak! Tak, mamo! – krzyknęły kociaki.
   Karmicielka roześmiała się ciepło. Sroczce przemknęło przez myśl, że jej głos przypomina bardziej śpiew słowika niż cokolwiek innego. Kochał głos mamy i uznał po chwili, że tak samo kocha śpiew słowika.
   – Klan Gwiazdy znajduje się na Srebrnej Skórze. Widać ją zawsze w każdą noc. Trafiają tam polegli wojownicy, którzy za życia przestrzegali kodeksu. Są tam też rodzice mojej mamy, nasz były przywódca... Niedawno dołączyła do niego Norkowy Wąs, pamiętacie ją?
   – Tak. Wróci? – spytała Gronostajek.
   – Tęsknisz za nią? – dodał Sroczka.
   Lawendowe Serce przymknęła złote oczy.
   – Bardzo za nią tęsknię, ale wiem, że się tam spotkamy. Wiem też, że będzie się nami opiekować. Bo wiecie, Klan Gwiazdy nas pilnuje. Ostrzega przed niebezpieczeństwem i pomaga sobie z nim poradzić. Kiedy jestem w trudnej sytuacji, zawsze proszę go o pomoc.
   – Są tam wszystkie koty Klanu Słonecznika?
   – Nie tylko. Są tam też koty z reszty klanów: z Klanu Deszczu, Mchu Grzmotu... Nawet niektórzy samotnicy, którzy wierzą w Klan Gwiazdy.
   – Wiesz co, mamo? – odezwał się Sroczka. – Jak będę wojownikiem, zrobię wszystko, żeby Klan Gwiazdy był ze mnie dumny! I żebyś ty była, i tata!
   – Ja też! Ja też! – zawołała Gronostajek.
   – W to nie wątpię! – rzekła Lawendowe Serce, śmiejąc się cichutko i trącając swoje dzieci w bok jasnym nosem.

   – Prosiłem was o pomoc! – Rzekł Srocza Łapa, zadając jeszcze jeden cios drzewu. Syknął z bólu i spostrzegł, że jego łapa zaczęła krwawić. – A wy mi ją zabraliście! Ją i szanse na zostanie dobrym wojownikiem!  Jaskiniowa Skóra... Zawiodłem go. I siebie też... I mamę. Dlaczego mi to zrobiliście! – Uczeń poczuł, że jest bezsilny. Opadł na ziemię. Przyglądał się krwawiącej łapie, nie zamierzając nic z nią zrobić. – Niech krwawi... Należy mi się. Tak samo będzie krwawić Ciemny Potok jeśli jeszcze raz pokłócę się z Jaskiniową Skórą z jej winy. Gdyby tu nie przyszła, nic by się nie stało... Nic!
   Zamilkł. Zaczął się zastanawiać co zrobić, aby jego relacja z Jaskiniową Skórą była taka jak wcześniej. Nie wiedział. Ukrył pyszczek w zdrowej łapie.
   Chwilę później wstał. Rzucił ostatnie spojrzenie na niebo i kulejąc, ruszył w stronę kępy wrzosów po swoją zdobycz. Miał zamiar odnieść ją do obozu przed zbliżającym się zachodem.
    "Jeszcze wam pokażę..." – pomyślał, mrużąc oczy i kładąc uszy na kark.

[1160 słów]

•••

Przypominamy też o konkursie, zgłaszać się i oddawać prace można do 15 października! ^^

Wojownicy: Spadające Gwiazdy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz