Rozdział Czternasty

264 58 7
                                    

Beżowa kotka leżała w swoim legowisku, przyglądając się wojownikom krążącym po obozie. Czuła, że żaden z nich nie darzy jej sympatią, czym niespecjalnie się przejmowała, wiedziała jednak, że jej plan nie powiedzie się, gdy koty nie będą jej ufać.

- Muszę się z nimi spoufalić- uświadomiła sobie i skrzywiła się lekko na tę myśl. Nie miała ochoty zadawać się z tymi kotami, jednak to był jedyny sposób, by nie zniechęcać ich do siebie w dalszym ciągu.

Miała świadomość tego, że podejrzewają jak naprawdę było z Orlim Pazurem, ale przecież nawet by o niej nie pomyśleli, gdyby ją lubili. Nie mogła doprowadzić do tego, by takie sytuacje się powtarzały. Jeszcze trochę, a zostanie wygnana i mało prawdopodobne, by przyjęli ją do innego klanu po tym, co powiedzą na jej temat wojownicy z Klanu Deszczu.

Na drodze stała jej jeszcze jedna przeszkoda. Mianowicie – nie miała ucznia. Z tego co zdążyła się dowiedzieć, żeby być zastępcą, trzeba wytrenować przynajmniej jednego kota na wojownika, a ona oczywiście tego nie zrobiła. To również sprawiało, że koty nie chciały jej w klanie, dlatego postanowiła, że poprosi Okopconą Gwiazdę o jakiegoś kociaka, którego mogłaby trenować.

Łabędzie Skrzydło westchnęła cicho i ziewnęła, przeciągając się leniwie. Chętnie leżałaby dalej, ale obowiązki były mimo wszystko ważniejsze. Musiała wyznaczyć patrole, a potem zajrzeć do żłobka i starszych.

- Od czegoś trzeba zacząć- mruknęła do siebie i starając się ukryć niechęć, wolnym truchtem podbiegła do grupki kotów, jedzących posiłek.

***

Mżąca Łapa uważnie przysłuchiwała się instrukcjom mentora. Znała jego charakter, była więc pewna, że drugi raz jej tłumaczyć tego samego nie będzie. Szczególnie, po niedawnym samotnym wypadzie z obozu. W dalszym ciągu był na nią zły i nie oszczędzał swojej uczennicy, jednak powszechnie było wiadomo, że Mrówczy Grzbiet przywiązał się do rudo-białej kotki i zrobi wszystko, by wytrenować ją na najlepszą wojowniczkę w klanie.

- Zapamiętałaś?- zapytał, wskakując na obrośnięty mchem głaz i patrząc na młodą uczennicę z góry.

- Chyba tak- miauknęła cicho, odtwarzając sobie w głowie słowa mentora sprzed kilku chwil.

- Chyba?- mruknął cicho, a Mżąca Łapa natychmiast zrozumiała, co powiedziała źle.

- Tak, zapamiętałam- poprawiła się natychmiast.

- Doskonale- miauknął sarkastycznie.- W takim razie pokaż mi, jak polować będziesz na ptaka. Potem słowo w słowo powtórzysz to, o czym przed chwilą mówiłem.

Uczennica przełknęła ślinę i przypadła do ziemi. Nie do końca wiedziała, jak ma się za to zabrać. Kątem oka widziała swojego mentora. Nie wyglądał na zachwyconego jej poczynaniami, zresztą nic dziwnego. Przerabiali to przecież na ostatnim treningu.

Ruszyła niepewnie przed siebie, cały czas starając się przypomnieć sobie, jak podchodziło się latającą zwierzynę.

- Źle- warknął Mrówczy Grzbiet i kazał jej zaczynać od nowa. Sytuacja powtórzyła się kilka razy i uczennica powoli zaczynała mieć dość treningu.

- W ten sposób nie upolujesz nawet bezskrzydłego gołębia- westchnął i zeskoczył na ziemię.- Co robiłaś wczoraj, zamiast mnie słuchać?

- J-ja słuchałam- miauknęła niepewnie, a widząc groźne spojrzenie mentora skuliła się trochę.

- Właśnie widzę- prychnął Mrówczy Grzbiet.- Dopóki nie pokażesz mi poprawnej pozycji łowieckiej, nie skończymy treningu.

Rudo-biała kotka skinęła potulnie głową i ponownie znalazła się blisko przy ziemi. Zapowiadał się koszmarnie długi dzień w lesie…

Wojownicy: Spadające Gwiazdy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz