Rozdział Czwarty

621 84 27
                                    

Cztery, ciemne i zwinne sylwetki przemykały cicho między wysokimi drzewami, uważając, by nikt ich nie zobaczył ani nie usłyszał. Gdzieś nad ich głowami przeleciał jakiś ptak, pod łapami przemknęła tłusta mysz, jednak koty nie zatrzymały się na polowanie. Biegły dalej, a gdy znalazły się wystarczająco daleko od obozu, zwolniły trochę, nie kłopocząc się już takimi sprawami jak bezszelestne stąpanie po leśnym podłożu.
— Nawet nie zauważyli, że nas nie ma— zaśmiał się Smolista Łapa, przewracając się na grzbiet i leżąc chwilę na wznak w ciepłych promieniach słońca.
— Racja— potwierdził Rysia Łapa i przeciągnął się.— Kiedy wszyscy poszli polować, nikt nie zwracał na nas uwagi. To był dobry pomysł, żeby tu przyjść. W końcu chwila przerwy!
— Tak, te treningi są bardzo wyczerpujące— miauknęła Sikorcza Łapa i wskoczyła na duży pień drzewa, które Dwunożni wycięli bardzo dawno temu.
— Jak ma się brzuch wielkości stodoły, to rzeczywiście mogą być męczące— mruknął szary kocurek i podniósł się z trawy chichocząc cicho. Jasna kotka jednak tego nie usłyszała i dalej siedziała w tym samym miejscu.
Nagle zastrzygła uszami i przylgneła całym ciałem do pnia. Pazury wczepiła w drewno, a niebieskie oczy utkwiła w jednym punkcie.
— Co się dzieje?— Rudo-biała kotka miauknęła z niepokojem i zerwała się na łapy, w każdej chwili gotowa do ucieczki. Od początku nie chciała tu przychodzić, jednak gdy cała trójka postanowiła cichaczem wymknąć się z obozu, nie miała innego wyjścia i przyłączyła się do nich, żeby nie zostać sama, narażona na pytania dorosłych kotów o nieobecnych uczniów.
— Nic się nie dzieje, wyluzuj— parsknął Rysia Łapa, odwracając się do kotki z politowaniem wymalowanym na pysku.— Tam po prostu jest mysz.
— Tak się nie poluje na myszy...— zauważyła niepewnie Mżąca Łapa, wskazując dyskretnie na przyjaciółkę.
Sikorcza Łapa wolno przemieszczała się w kierunku lekko poruszającej się trawy, wcale nie próbując się kryć. Wyraz pyska miała łagodny, pozostali uczniowie ze zdziwieniem zauważyli, że wręcz przyjacielski.
— Co ona wyrabia?!— warknął Rysia Łapa, wyraźnie zniesmaczony i zawstydzony zachowaniem siostry.— Przecież nie zaprzyjaźni się z... z tym czymś!
— Czeeeeść— pisnęła radośnie Sikorcza Łapa, gdy znalazła bliżej gryzonia, który najwyraźniej nie spodziewał się spotkać kota, bo zauważył ją dopiero wtedy, kiedy usłyszał je głos. Kotka uśmiechnęła się szeroko, przyprawiając tym pewnie mysz o palpitację serca i podeszła jeszcze bliżej.
Zwierzątko natychmiast wystrzeliło przed siebie w szaleńczym pędzie, wypuszczając przy okazji z łapek to, co przed chwilą jadło. Nie minęło kilka sekund, a zniknęło wśród gęstego poszycia.
—Uciekła— miauknęła rozczarowana Sikorcza Łapa, zerkając smutno to na resztę uczniów, to na krzaki, w które wbiegła mysz.
— Też bym uciekł— mruknął Smolista Łapa, który bacznie przyglądał się całemu wydarzeniu.
— Przecież nie miałam złych zamiarów! Nie zjadłabym jej.
— A ja tak— ziewnął Rysia Łapa i spojrzał na jasną kotkę z lekką pogardą.— Myszy się je, a nie przyjaźni się z nimi. Zrozumiesz to kiedyś?
Szary kocur spojrzał na rodzeństwo. Wszyscy od dawna wiedzieli, że Sikorcza Łapa nie lubi zabijać i najchętniej jadłaby tylko jakieś liście, w przeciwieństwie do brata. Młody kot wprost kochał polować, bywał niemiły i arogancki, a postawa siostry bardzo często go złościła, co skutkowało albo kłótnią, albo napięciem, które panowało pomiędzy dwoma uczniami dopóki jedna ze stron nie przeprosiła.
— Wracajmy już— zaproponowała Mżąca Łapa, która z każdą chwilą stresowała się coraz bardziej.
— Przecież dopiero, co przyszliśmy— zaoponował Smolista Łapa i zerknął na kotkę. Wiedział, że długo pracowała nad dobrą relacją ze swoim mentorem, ale on był teraz na polowaniu. Mieli jeszcze czas.
— Niech sobie wraca— prychnął Rysia Łapa, wciąż zły na Sikorczą Łapę.— Skoro tchórzy, to najwidoczniej się do nas nie nadaje.
— Rysia Łapo!...— Szary kocurek fuknął na niego z dezaprobatą.
— Czego?— warknął uczeń i zjeżył sierść.— Nie widzisz, że ta oferma w każdej sytuacji wymięka? Wyszliśmy na chwilę do lasu, a ona już chce wracać!
Mżąca Łapa skuliła się lekko i spojrzała na dwa kłócące się koty. Bardzo zraniły ją słowa Rysiej Łapy, szczególnie, że uczeń podobał jej się od dłuższego czasu. Podziwiała w nim jego silny charakter, imponował jej swymi umiejętnościami łowieckimi. Wydawał jej się idealny. A teraz powiedział, że jest ofermą. Gardzi nią?
Kotka poczuła, że dłużej nie wytrzyma. Uczucia kłębiły się w niej, próbując wydostać się na wierzch. Nie mogła jednak dać im upust na oczach przyjaciół, a szczególnie Rysiej Łapy. Gdyby tak zrobiła, byłoby jeszcze gorzej.
Zerwała się z miejsca i popędziła w kierunku obozu. Nie przejmowała się gałązkami, smagającymi jej pyszczek, ani ostrymi patykami leżącymi na ziemi, które wbijały się w jej łapy. Po prostu biegła, wciąż przed siebie, nie reagując na krzyki Sikorczej Łapy. Nie chciała tam wracać, dopóki nie ochłonie i nie przeanalizuje w spokoju całej sytuacji.
Nagle poczuła, jak coś ciężkiego uderza w nią z wielkim impetem. Straciwszy równowagę, zatoczyła się w bok i upadła na ziemię, uderzając grzbietem w korzeń, wystający z ziemi. Pisnęła cicho z bólu, czując, że obiła sobie kręgosłup. Szybko jednak stwierdziła, że nic jej nie jest i zerwała się na łapy, stając naprzeciwko napastnika, którym okazała się być całkiem spora, i jej zdaniem piękna kotka. Żółte oczy błyszczały w cieniu, rzucanym przez wielkie drzewo, sprawiając, że wydawała się jeszcze bardziej groźna i jeszcze bardziej tajemnicza. Sierść miała w odcieniu jasnego beżu w jeszcze jaśniejsze plamki, a jej szyja i skarpetki na łapach były śnieżnobiałe, aczkolwiek trochę ubrudzone błotem.
— Kim jesteś?— zapytała Mżąca Łapa, próbując opanować drżenie głosu. Kotka nie pachniała żadnym z klanów, była więc pewnie włóczęgą. Uczennica doskonale pamiętała, jak starsi opowiadali jej o kotach, które łamiąc kodeks wojownika, zostały wygnane ze swoich klanów. Zawsze się ich obawiała, a teraz stała oko w oko z jednym z nich. Przełknęła nerwowo ślinę i zrobiła krok w tył.— I co robisz na terytorium Klanu Deszczu?
— Nie twoja sprawa— syknęła kotka, jeżąc sierść na całym ciele.
Mżąca Łapa już miała coś odpowiedzieć, gdy nagle z impetem z krzaków wypadły trzy koty, które uczennica doskonale znała. Sikorcza Łapa, po ucieczce przyjaciółki, jakimś cudem zakończyła kłótnię dwóch kocurów i namówiła ich, na pobiegnięcie za rudo-białą kotką. Nie spodziewała się zastać jej stojącej, naprzeciwko obcego kota, więc gdy tylko zorientowała się w sytuacji, stanęła jak wryta z zaskoczeniem na pyszczku.
— Kto to?— zapytała cicho Mżącej Łapy, ostrożnie do niej podchodząc, nie spuszczając z oczu włóczęgi.
— Nie wiem— miauknęła kotka, uspokojona widokiem przyjaciół.— Nie chciała mi powiedzieć.
— Zaraz powie— warknął Rysia Łapa, mocno zbulwersowany obecnością beżowej kotki na ich terytorium. Odwrócił się pyskiem w jej stronę i obrzucił ją nienawistnym spojrzeniem.
— Nie będę rozmawiać z kociakami— miauknęła z wyższością.
Rysia Łapa aż zatrząsł się ze wściekłości. Był uczniem od trzech księżyców, już dawno przestał uważać się za kocię. Nazwanie go nim, równało mu się z najgorszą obelgą, jaką ktokolwiek mógł skierować w jego stronę.
Uczeń ledwo powstrzymał się przed rzuceniem się na kotkę, jednak mimo porywczego charakteru, umiał myśleć rozsądnie. Zdawał sobie sprawę z tego, że przeciwniczka po pierwsze jest jest o wiele bardziej doświadczona od niego, a po drugie przewyższa go i wagą, i wzrostem. Wiedział, że na razie nie miał z nią szans w walce.
— Z kim w takim razie chcesz rozmawiać?— zapytał Smolista Łapa, który jako jedyny zachował iście stoicki spokój.
Oczy włóczęgi błysnęły niebezpiecznie, na pysku pojawił się przebiegły uśmiech.
— Z waszym przywódcą— miauknęła złowrogo.

•••

Heju. ^^ Kolejny rozdział za nami, mam nadzieję, że się podobał. Akcja powoli się rozkręca, pojawia się coraz więcej bohaterów. Którego lubicie najbardziej? ^^

Monk

•••

Jeszcze nie opublikowałyśmy oddzielnej pracy z wyglądem bohaterów, więc mamy dla was konkursik. ^^
Polega na narysowaniu (jednej!) dowolnej postaci z tego fanfiction. Termin oddawania prac to 15 października (poniedziałek). Wyniki będą 18 października, pod rozdziałem.
Szansę na wygraną, mają dwie osoby. Nagrodą, jest wystąpienie OC w jednym z rozdziałów.
Pod uwagę będziemy brać: styl, pomysł, staranność, kolorowanie (kolorystyka, jeśli jest to grafika komputerowa) i całokształt.
Żeby wziąć udział w konkursie, należy zgłosić się w komentarzu, a pod swoją pracą oznaczyć nas (gdyby ktoś miał wątpliwości – jesteśmy Niekreatywni).

W&M

Wojownicy: Spadające Gwiazdy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz