Tego dnia było dosyć chłodno i pochmurnie. Co jakiś czas wiał dosyć silny wiatr, wywołując dreszcze na grzbietach kotów. To jakby pogoda zapowiadała coś złego. Srocza Łapa jednak się tym nie przejmował. Dla niego i tak wszystko bylo złe. Przyjęcie Ciemnego Potoku, kłótnia z Jaskiniową Skórą, śmierć Lawendowego Serca... To wszystko nadal go bolało. A nie powinno. Powinien wziąć się w garść i przestać myśleć o tym co złe, żeby zacząć dostrzegać pozytywy. Jednym z ów pozytywów było to, że w trakcie swojej kary zdążył się zaprzyjaźnić z Jaśniejącym Kwiatem, starą, ale nadal piękną i bystrą kotką, rezydującą w legowisku starszyzny. Jej towarzystwo umilało mu funkcjonowanie bez wychodzenia z obozu, a także bez treningów z mentorem podczas jego kary.
- Jaśniejący Kwiecie, przynieść ci mysz? - spytał, niedługo po powrocie z treningu.
- Jeśli byłbyś tak miły - miauknęła.
Jak zwykle uprzejma.
Po chwili uczeń wrócił z myszą i dwoma norkami (uznał, że pozostali starsi również powinni coś zjeść) i położył się przy kocicy.
- Próbowałeś przeprosić Jaskiniową Skórę? - spytała, patrząc na młodszego kota poważnie.
- Nie mam za co go przepraszać. - Położył uszy na karku i odwrócił wzrok. Machnął energicznie ogonem. - Naprawdę myślałem, że ona chce mu coś zrobić, to jego wina, że tak zareagował.
- Na pewno?
- No może trochę moja...
Prychnęła lekko rozbawiona. Czasem Srocza Łapa po prostu ją bawił. Zupełnie jak te małe kociaki, bawiące się przed żłobkiem. Uwielbiała na nie patrzeć. Może dla tego, że sama nie miała żadnych kociąt?
- Niech wszystkie koty dość duże, by samodzielnie polować stawią się pod Przewaloną Kłodą na spotkanie klanu! - Dobiegł ich okrzyk przywódcy.
Wymienieli zaintrygowane spojrzenia. Chwilę później, nie wiedząc czemu, po ich grzbietach przebiegły ciarki. Z pewnością nie były wywołane zimnem. Podnieśli się i ruszyli do miejsca spotkania. Tam spojrzeli wyczekująco na Omszałą Gwiazdę. Kocur zdawał się być dziwnie przygaszony i jakby lekko zestresowany.
- Klanie Słonecznika, mam dla was ważną wiadomość - zaczął kocur, przebiegając wzrokiem po pyszczkach swoich współklanowiczów. - Czy patrzyliście ostatnio na Srebrną Skórę? Zdaje się przygasać, prawda? - Kilka kotów pokiwało głowami. - Klan Gwiazdy zesłał sen Zranionemu Sercu oraz medykom pozostałych klanów. Okazało się, że nasi waleczni przodkowie po kolei zasypiają i nie mogą się obudzić. Klan Gwiazdy zawsze nad nami czuwał, teraz pora na to, abyśmy my pomogli jemu. Wraz z pozostałymi przywódcami doszliśmy do porozumienia i postanowiliśmy poświęcić jednego kota z każdego klanu, aby wybadał co się stało z Klanem Gwiazd i spróbował go obudzić. Czy któreś z was chciałoby opuścić nasz klan dla słusznej sprawy? - Popatrzył na koty wyczekująco, ale mając nadzieję, że żaden z nich nie będzie chętny.
Srocza Łapa zmrużył oczy. Nadal obwiniał Klan Gwiazdy o swe nieszczęścia, ale co jeśli przez poświęcenie w końcu ktoś będzie z niego dumny? Tutaj już go nic nie trzyma. Nawet siostra i ojciec. Spojrzał na Brzoskwiniową Pręgę. Odnosił wrażenie, że rudy, dobrze zbudowany kocur zawsze wolał Gronostajową Łapę niż jego.
- Ja chcę! - krzyknął nagle, głośniej niż zamierzał. Koledzy z legowiska spojrzeli na niego w szoku (nawet Żmijowa Łapa, która nigdy z nim nie rozmawiała zbyt dużo oraz Księżycowa Łapa, który go nie darzył sympatią). Podobnie jego mentor, rodzina i inne koty (jedynie Kamienne Serce i Kwiatowa Stopa zachowali w pewnym stopniu opanowanie).
- Srocza Łapo, jesteś pewien? - spytał niepewnie Omszała Gwiazda, nadal mając szeroko otwarte oczy.
- Tak!
- Ja też jestem pewna - wtrąciła Jaśniejący Kwiat - że się nie poświęci. Jest młody i ma przed sobą całe życie, nawet nie dostał imienia wojownika. A ja? Jestem stara i tylko zawadzam. Nie mam nic do zaoferowania poza opowieściami dla kociąt. Ja się poświęcę i obudzę Klan Gwiazdy. I tak bym niedługo do niego trafiła.
Teraz Omszała Gwiazda zdawał się być spokojniejszy i kiwnął delikatnie głową. Srocza Łapa zaś nastroszył futerko i położył uszy na karku.
- Nie możesz tego zrobić!
- Zabawne, właśnie coś podobnego powiedziałam tobie. - W jej oczach pojawił się błysk.
- Nie!
- Srocza Łapo, spokój! - rozkazał przywódca. - Jaśniejący Kwiat ma rację. Poza tym to jej decyzja. Zaaprobowana przeze mnie. Ty masz do wypełnienia swoje przeznaczenie w historii Klanu Słonecznika. Na Klan Gwiazdy przyjdzie dla ciebie czas. - Ponownie zwrócił się do starej kotki: - Udasz się z Zranionym Sercem do jej legowiska i tam zjesz jagody śmierci. Nie chcę, abyś cierpiała. Dziękuję ci za twoją lojalność, przyjaźń i oddanie naszemu klanowi. Wszyscy będziemy o tobie pamiętać jak o bohaterce. - Zeskoczył z Przewalonej Kłody i podszedł do kotki. Pochylił przed nią głowę w geście szacunku.
Srocza Łapa wlepił spojrzenie w swoje łapy. Kolejny ważny dla niego kot odchodzi. Dlaczego musiało go to spotkać? Nie wiedział.
Po zebraniu klanu wszyscy mieli chwilę, aby pożegnać się z Jaśniejącym Kwiatem. Smutne to było pożegnanie. Świadomość tego, że kotka umrze i ponownie spotkają ją w Klanie Gwiazdy, a nie w legowisku starszych czy w pobliżu stosu zdobyczy, gdzie często lubiła się wygrzewać na kamieniu była co najmniej okropna. W końcu nadeszła kolej na pożegnanie się ze Sroczą Łapą.
- Będę tęsknił - powiedział tylko, nie wiedząc jakich słów właściwie użyć.
- Będę cię pilnować z góry - obiecała kotka, trącając go nosem. - Nie martw się, pogódź się z mentorem, a wszystko się ułoży. Jak powiedział Omszała Gwiazda, masz tu swoje przeznaczenie do wypełnienia.
Kiwnął lekko głową. Rozstali się. Starsza kotka ruszyła do legowiska medyczki, uczeń zaś natychmiast został zatrzymany przez siostrę i ojca.
- Czy ty naprawdę chciałeś nas zostawić? - naskoczyła na niego Gronostajowa Łapa. - Mysi móżdżek!
Zwrócił wzrok w bok, chcąc uniknąć odpowiedzi.
- Srocza Łapo, doceniamy to, że chciałeś pomóc, ale jesteś na to za młody i zbyt niedoświadczony - rzekł Brzoskwiniowa Pręga, mając naprawdę na myśli to, że jest dumny z decyzji syna, ale załamałby się, gdyby ten miał go opuścić.
- Ta, wiem - mruknął cicho, a potem (niezbyt szczerze) dodał: - Przepraszam.
- Oj, masz za co! - Siostra się do niego przytuliła.
Ojciec trącił go lekko nosem, a później, po chwili wachania, poszedł do Kamiennego Serca. Kiedy siostra się od niego odsunęła, ruszył w kierunku drzewa. Miał zamiar na nie wskoczyć i zostać chwilę w samotności. Nie było mu to jednak dane.
- Mógłbym wiedzieć co to miało być? - spytał Jaskiniowa Skóra, stając na ogonie kocurka, by go zatrzymać.
- Chęć poświęcenia dla wyższego dobra? - Srocza Łapa wyszarpnął ogon spod jego łapy i wskoczył na drzewo.
Mentor wspiął się za nim.
- Dlaczego?
- Po prostu.
Czarny kiwnął głową.
- Zaimponowałeś mi.
Srocza Łapa, mimo przygnębiającej, żałobnej atmosfery panującej w obozie, nagle poczuł zadowolenie.[1031 słów]
•••
Tak, jestem świadoma tego, że OC Jawiema dostał tylko dwa zdania. Spokojnie, przecież jeszcze będzie w jednym z najbliższych rozdziałów.
W.
![](https://img.wattpad.com/cover/158321760-288-k574031.jpg)
CZYTASZ
Wojownicy: Spadające Gwiazdy
FanfictionTom I Zakończony Przepowiednie to coś, czego można się bać. Zazwyczaj zwiastują wielkie niebezpieczeństwo, coś, co zagraża jednemu z klanów, lub co gorsza, wszystkim klanom. Na szczęście Klan Gwiazdy, który te wizje zsyła, czuwa nad dzikimi kotami...