Rumiankowy Płatek mierzyła medyczkę uważnym spojrzeniem, kiedy tylko ta pojawiała się na horyzoncie od kiedy spotkała na granicy Smolistego Kroka. W jej głowie kłębiły się myśli, które sama uważała za absurdalne. Chciałaby ją o to spytać, by mieć pewność, że jej teoria, że Zranione Serce jest kochanką młodego wojownika jest nieprawdziwa, ale nie robiła tego choćby ze względu na Wichra, z którym chciała być w jak najlepszych stosunkach z jednego prostego powodu – kocur się jej podobał. Niestety był wpatrzony w medyczkę jak małe kocię w świetlika i Rumiankowy Płatek nie miała najmniejszego pojęcia co mogłaby z tym zrobić. Na pewno nie mogła zarzucać medyczce niewierności. A gdyby mogła ją jakoś ośmieszyć w jego oczach? Albo doprowadzić do powstania plotki o jej niewierności klanowi? Nie. Nie zrobiłaby tego nawet w ostateczności.
– Hej, Rumiankowy Płatku – odezwał się siedzący po jej lewej Księżycowy Cień. – Patrz kto idzie. Wygląda na to, że już zaliczyli wszystkie krzaki.
Kotka uniosła wzrok i zauważyła w wejściu do obozu Sroczą Łapę z Jaskiniową Skórą. Oboje byli w doskonałych humorach, co potwierdzały wyrazy ich pyszczków.
– Dajcie już im spokój... – mruknęła cicho Gronostajowy Skok.
Rumiankowy Płatek prychnęła cicho. Od kiedy Srocza Łapa chciał się poświęcić dla Klanu Gwiazdy, Gronostajowy Skok zbyt często chciała go bronić. Nie podobało się to obojgu jej przyjaciołom.
– Słuchaj, Gronostajowy Skoku – zaczęła – albo przestaniesz go tak ciągle bronić, albo zapomnij o zadawaniu się z nami. Przedtem jakoś nie widziałaś niczego złego w zwykłych żartach, a teraz masz do nas problemy o wszystko.
– Właśnie – potwierdził Księżycowy Cień, machając puszystym ogonem.
– Ale czy nie przyszło wam to głowy, że to właśnie przez nas chciał się zabić?
– Daj spokój! Gdyby chciał się przez nas zabić, zrobiłby to już dawno – stwierdził. – Zresztą to tylko niewinne żarty. Nawet jeśli go bolą, ma swojego ukochanego Jaskiniową Skórę, któremu się może wyżalić. A teraz, twój wielki moment – decyduj kogo wolisz. – Wypowiedziawszy te słowa, Księżycowy Cień, spojrzał wymownie na Rumiankowy Płatek. Kotka zrozumiała, o co chodzi i zawołała Sroczą Łapę.
– Gronostajowy Skok ma ci coś do powiedzenia – wyjaśniła, kiedy uczeń podszedł do nich, obdarzając całą trójkę podejrzliwymi spojrzeniami. Dobrze wiedział, że coś się święciło. Nie widział jednak co.
– Czego ode mnie chcecie?
– Uspokój się. – Księżycowy Cień prychnął z rozbawieniem. – Zaraz dołączysz do swojego kochanka. – Jego jasna pierś zafalowała, kiedy zaśmiał się, widząc jak Srocza Łapa stroszy futro na grzbiecie i powstrzymuje warknięcie.
– Gronostajowy Skoku? – Rumiankowy Płatek spojrzała znacząco na przyjaciółkę. – Właśnie rozmawiałyśmy o Sroczej Łapie, prawda?
– Tak – potwierdziła. Jeszcze przez chwilę chciała się wycofać, ale uznała, że jej przyjaciele muszą mieć rację. Przecież nie robią niczego bardzo złego, a Srocza Łapa ma Jaskiniową Skórę, prawda? Zresztą był też Mroźna Łapa, z którym się polubili. A nawet jeśli zrobi źle, będzie mogła się z nim w każdej chwili pogodzić. Jeśli Srocza Łapa zareaguje wtedy gniewem, poprosi Jaskiniową Skórę o pomoc. – Doszliśmy do wniosku, że nie będę cię więcej okłamywać. Nie obchodzisz mnie, uważam, że jesteś żałosny i nie chcę się z tobą zadawać, chyba że będzie wymagał tego patrol.
– Czy ty się dobrze czujesz? – spytał kocur, nie dowierzając słowom siostry.
– Lepiej niż mógłbyś sobie wyobrazić – odpowiedziała pewnie.
CZYTASZ
Wojownicy: Spadające Gwiazdy
FanfictionTom I Zakończony Przepowiednie to coś, czego można się bać. Zazwyczaj zwiastują wielkie niebezpieczeństwo, coś, co zagraża jednemu z klanów, lub co gorsza, wszystkim klanom. Na szczęście Klan Gwiazdy, który te wizje zsyła, czuwa nad dzikimi kotami...