025

597 29 8
                                    

-Witaj tato.- odezwałam się niepewnie spuszczając głowę.

Ojciec na te słowa wyprostował się z dumą, natomiast ja nienawidziłam go tak nazywać.

-Miło cię widzieć.- przytaknęłam mu.

-Dlaczego musiałam tutaj przyjeżdżać?-zapytałam skrępowana.

-Porozmawiamy o twoich poczynaniach ostatnim czasem.-splutł ręce przed twarzą, opierając łokcie o biurko, będąc przy tym bardzo poważny.

-A dokładnie?

-Jesteś bardzo rozproszona, nie myślisz nad tym co robisz, chybiasz, nie skupiasz się.- uderzył w biurko, zauważając nawet teraz, że go nie słucham. -Nie możemy na to sobie pozwolić. Spójrz na mnie!

Krzyknął na co ja niepewnie podniosłam wzrok. Jego oczy były puste, a z twarzy mogłam tylko wyczytać złość.

-Gdyby nie ja, teraz byś się kurwiła. Uratowałem cię od tego, proponując oddanie ciebie mi ,wzamian za spłacenie długu. Dobrze wiesz ,że inaczej spłacałabyś to w inny sposób.- podniósł się z miejsca podchodząc do mnie.- twoja matka nas zostawiła, odbiło się to na tobie tak ,a nie inaczej. To ,że wpadłaś w takie towarzystwo to tylko jej wina. Dobrze o tym wiesz.

Chwycił moją rękę ,delikatnie ją głaszcząc, jednak jego dotyk kuł mnie w rękę ,czułam obrzydzenie.

-Musisz mi być wdzięczna.-przestał mnie głaskać, podnosząc mój podbródek.

Odrzucił go w dość brutalny sposób wracając na miejsce. Już teraz wiedziałam ,że nie mogę żądać wypuszczenia mnie wolno i okazać mu chęć odejścia. Ma rację ,jestem mu dłużna ,będę musiała to robić przez całe swoje życie.

-A więc, co takiego masz w głowie?- odezwał się.

Wiedziałam ,że nie mogę mu powiedzieć o chłopakach, a tym bardziej o Jungkooku.

-Nie ważne co mam, ważne ,że postaram się już nigdy tego nie mieć.- odezwałam się, starając grać naprawdę pewna siebie.

-Wytłumacz mi co masz na myśli.- odezwał się.

-Odseparuję się od tego całkowicie.-musiałam ich chronić ,a to będzie najlepszą opcją.

-W porządku, ale w takim razie co czujesz gdy słyszysz nazwę BTS. -Zapytał podejrzliwy.

Moje oczy momentalnie się powiększyły, nie może wiedzieć o moich bliskich relacjach z nimi.

-Ja tylko z nimi pracuję.- odezwałam się, odwracając wzrok.

-A Jeon Jungkook?

Moje myśli nagle odbiegły od miejsca gdzie teraz się znajdowałam do wspomnień, wszystkich związanych z nim. Na przemian przeplatając się ze zdarzeniami nie tylko z chłopakiem ale również z całą ekipą.

Mimowolnie się uśmiechnęłam, co musiał zauważyć ojciec.

-W takim razie już wiem...- wyrwał mnie z amoku głos.

-Co wiesz?-moje ręce zaczęły się pocić ze zdenerwowania.

W tym momencie do biura wszedł mężczyzna, wysoki o ciemnych włosach. Ubrany w czarną koszulę oraz spodnie przepasane skórzanym paskiem. Schylił się do mojego rozmówcy i szepnął coś na ucho. Mój ojciec spojrzał się na mnie i przytaknął.

-Wybacz ,ale muszę coś zrobić.-podniósł się kładąc rękę na moim barku.-To wszystko dla twojego dobra.

Nie zdążyłam zareagować w momencie gdy poczułam ukłucie w szyi. Wstałam dotykając to miejsce.

-Co ty mi zrobiłeś?- nerwowo zaczęłam uciekać do drzwi, jednak te były zamknięte.

-Podałem ci coś, dzięki czemu zrobisz to co ci rozkaże.

Szarpiąc za drzwi poczułam ciągnięcie za moją rękę a następnie zmuszona zostałam do powrotnego siedzenia. Ojciec opierał się o biurko przez cały czas, gdy mężczyzna nam towarzyszący zapinał wokół moich rąk skórzane pasy, bym nie mogła uciec.

-Co masz na myśli?-ten nie chciał już spojrzeć mi w oczy, obydwoje wyszli zostawiając mnie samą.

Już kiedyś coś takiego mi zrobił, robiąc za cel moją wtedy przyjaciółkę, ponieważ planowałam z nią uciec. Nic nie mogło mnie powstrzymać, dlatego teraz boje się co może zrobić.

Powoli traciłam swoją świadomość ,walcząc by jednak tego nie robić. Poprzez próby wyrywania się, przewróciłam krzesło razem ze sobą.

-Skończyłaś?- usłyszałam kroki.

-Tak.-odpowiedziałam bez emocji ,patrząc się na wprost.

*OJCIEC SHEI POV.*

Leżała na wywróconym krześle gdy wszedłem do środka. Stając koło niej schyliłem się delikatnie by zobaczyć jej oczy. Źrenice powiększyły się do tego stopnia ,by uniemożliwiło zauważenie tęczówek, na całej twarzy można było zauważyć wystające żyły, z resztą jak na reszcie odsłoniętych części ciała.

Uśmiechnąłem się delikatnie i by ją sprawdzić ,chwyciłem za telefon.

-Sprowadźcie ją tu.-oschle skierowałem do osoby po drugiej stronie.

Chwilę po tym, Darwin wszedł ze starszą kobietą. Postawił ją w koncie i wyszedł. Staruszka miała jeszcze godzinę życia ponieważ jej narządy gniły od środka.

Podniosłem dziewczynę i pomału z lekką niepewnością odpiąłem zapięcia.

-Zabij ją.-pomału odsuwając się ,podałem jej swoją broń.

Bez chwili wahania wymierzyła do kobiety, która stanęła prosto i spojrzała w niebo z ulgą. Po pomieszczeniu uniósł się głuchy odgłos strzału ,a chwilę po tym kobieta upadłam.

-Usiądź.-rozkazałem z zadowoleniem.

Patrząc się w przestrzeń, wykonała zadanie, a ja już wiedziałem ,że wszystko jest idealnie.

-Następna misja brzmi.-uśmiechnąłem się.-Zabij Jeona Jungkooka oraz każdą osobę ,która będzie chciała cie powstrzymać.

Two Faces ||JK•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz