036

532 22 0
                                        

Wybiegłam z sali nie widząc nic przez zaszklone oczy od łez. Po drodze powywracałam ludzi opadając co chwilę na ściany. Zimno pod moimi dłońmi i kolanami dawało znak iż klęczałam na ziemi. Rozpłakana skuliłam się na zimnych posadzkach.

-Dlaczego...-wyszeptałam.

Słysząc ciężki bieg paru osób nie podniosłam nawet głowy.

-Shea...-głos Jimina, którą jeszcze przed chwilą poinformował mnie o moim złamanym sercu.-Shea ja...-to właśnie on powiedział o uprowadzonym chłopaku.-Tak mi przykro.

-Ja chce do domu.- oparłam się na łokciu by spokojnie podnieść się z ziemi.

-Zabierzemy cię do nas zaraz po tym jak lekarz na to zezwoli.-Jin stanął przed młodszym.

-Ja chce do domu...- stając przed nimi, otarłam łzy.- Chce do swojego domu!- wykrzyczałam.

Chłopcy tylko przytaknęli pokazując ręką bym wróciła do swojej sali, na co przystąpiłam.

***

Odkluczanie drzwi rozległo się na całą klatkę schodową, weszłam do swojego apartamentu. Kierując swój krok w stronę szafki z alkoholami, była pusta, a właśnie w tym momencie miałam na to ochotę.

Pomimo pójścia wcześniej na policję, zgłaszając porwanie, nie czułam jednak ,że coś to pomoże. Chciałam zapić wszystkie zmartwienia w procentach by razem z nimi później wyparowały z mojego organizmu.

Włączyłam telewizję, stając przed nią z pilotem, by sprawdzić czy napewno nikt nie rozgłosił sprawy Jungkooka, ponieważ mogło to wywołać zbyt dużą panikę wśród ich fanów.

Cmoknęłam w powietrzu , stwierdzając pójście do sklepu po szybkie zakupy. Wzięłam klucze, potrzebne rzeczy i ruszyłam na dół. Wychodząc z wieżowca założyłam kaptur chowając ręce do kieszeni. Bez problemu przeszłam przez ulicę by zaraz po tym znaleźć się tam gdzie potrzebowałam.

Rzeczą jasną było wykupienie połowy półki z alkoholem w takiej sytuacji. Parę przekąsek ,jakieś mięso i odpowiednia ilość warzyw, za którymi przepadałam w różny sposób przyrządzania.

Stając przy kasie poprosiłam jeszcze o paczkę papierosów ,pomimo obiecanego rzucenia nałogu i dość długiego odwyku od tego, znajdując inną rzeczą od, której człowiek się uzależnia, miłość.

Zabierając siatki wróciłam powoli do drzwi wejściowych na klatkę. Otworzyłam je, jednak coś mnie pokusiło by spojrzeć za siebie. Zauważyłam zakapturzoną postać , stała wpatrując się we mnie, chwilę po tym ściągnęła kaptur wraz z maską,która miała na ustach.

Z zaskoczenia puściłam siatki i chcąc zbliżyć się do tej osoby ruszyłam z otwartą buzią w jej stronę. Ta jednak razem z moim krokiem w przód , cofała się jeden do tyłu. Nudząc się tą zabawą, ruszyłam w pogoń za mężczyzna.

Długo byłam prawie na wyciągnięcie ręki, ten jednak był szybszy i uciekał mi spod dłoni.

Zaprowadzając mnie do jakiejś uliczki, myślałam że mam go w garści. Nie miał żadnego wyjścia.

-Nie uciekaj.- powiedziałam zasapana.

Ten jednak się uśmiechnął, i przeskoczył przez ogrodzenie. Niepotrzebny był mój ruch, chwilę po tym by go złapać ponieważ było to niemożliwe.

Stając tak przed ogrodzeniem widziałam tylko jak się oddala, machając do mnie. Oparłam głowę zauważając złożoną kartkę na ziemi. Musiała mu wypaść ponieważ nie było brudna a w środku coś pisało.

"Znajdź nas, a zobaczysz swojego księcia. Nie obiecujemy czy to nie będzie ostatni raz. Wierzymy w ciebie ,że dasz radę to zrobić.
Pozdrawiam
Brat."

Tak jak myślałam, to ich sprawka. Schowałam kartkę i ruszyłam do domu. Wchodząc do klatki, nie było już moich zakupów. Wypuścili ciężko  powietrzę i ruszyłam po schodach na górę.

-Przepraszam.- zza drzwi jakiegoś mieszkania wyłoniła się głowa starszej kobiety.

-Dzień dobry, tak?- zapytałam kłaniając się.

-Czy zakupy są pani?- uśmiechnęła się uchylając delikatnie drzwi bym zauważyła reklamówki.

-O tak.- uśmiechnęłam się do niej ciepło, czując jak spada jeden z mniejszych ciężarów ze mną.

-Proszę dziecko.-wpuściła mnie bym je zabrała.-Zauważyłam jak gdzieś biegniesz, stwierdziłam ,że przechowam je dla ciebie by żaden huligan ich nie wziął.- uśmiechnęła się.

-Dziekuję.- wzięłam jej rękę dwoma dłońmi by ukłonić się do niej ponownie.

Wychodząc jeszcze parę razy to zrobiłam ,po czym weszłam po schodach na górę. Długo to nie trwało iż opadła z sił po biegu za gościem oraz po przejściu pięciu pięter. Resztę drogi postanowiłam przejechać windą.

Two Faces ||JK•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz