Dziś jest mój ulubiony dzień tygodnia (czytaj piątek). Wstałam w zarąbistym humorze mimo wczorajszej akcji w kiblu. Jeżeli ten chuj myśli, że jestem taka łatwa to się myli. Z moich rozmyślań wyrwał mnie brat mówiąc:
-Siostra jest sprawaaa... -powiedział, oj to coś złego.
-No mów szybciej bo się muszę szykować. -pośpieszałam go.
-Bo ja jestem choryy iiiiiii... - zrobił przerwe wziął wydech i zaczął dalej. -jadziśnieidedoszkołyizawiezieciemójkolegazklasy.- powiedział tak szybko, że ledwo co zrozumiałam.
-A nie mogę iść na piechotę? -zapytałam.
-Nie bo się spóźnisz. -powiedział unikając mojego wzroku.
-Niech cię będzie. Za ile on będzie? -powiedziałam, a na twarzy mojego brata pojawił się uśmiechać.
-Za pół godziny. Więc streszczaj się. -powiedział śmiejąc się z mojej miny.
-Człowieku czy ty ode mnie oczekujesz, że ja się wyszukuje w pół godziny?! -powiedziałam podnosząc głos.
-Nie w 28 min no chyba, że nie zaczniesz się szykować to jeszcze mniej.-no ja przysięgam, że go kiedyś zabije.
-To twój kolega sobie na mnie poczeka. -uśmiechnęłam się wrednie.
Nie czekając na odpowiedź ruszyłam do łazienki z przypadkowymi ubraniami wyjętymi z szafy. Okazało się, że był to czarny croptop i białe spodenkj. Wskoczyłam pod prysznic. Po umyciu się założyłam ubrania i wzięłam się za makijaż. Dziś stwierdziłam, że pomaluję rzęsy, brwi , kreski i podkreślę usta pomadką ochronną. Przejrzałam się w lustrze i zrobilam zdjęcie na snapa. Gdy wzięłam torebkę z pokoju ruszyłam do kuchni w której zobaczyłam osobę która na sam widok wywołuje u mnie chęć mordu ale dziś nic złego nie zrobił narazie.-Dzień dobry Misiu.-powiedział ten pacan, a we mnie aż się zagotowało po słowie misiu.
-Mógłbyś do mnie tak nie mówić? -zapytałam starając się zachować spkój.
-Ale jak misiu? -zapytał się uśmiechając się jak zboczeniec. Patrząc tak na niego stwierdzam, że wygląda bardzo przystojnie ale ten jego zjebany charakter mnie kiedyś zabiję. Dziś był ubrany w czarne jeansy i białą koszulkę która idealnie opina jego umięśnione ciało. -Zrób zdjęcie starczy na dłużej.- i to był jego błąd, wyjęłam telefon i zrobiłam mu zdjęcie.
-Jedziemy czy będziemy tu tak stać? -zapytałam znudzona chowając telefon do torebki.
-Myślałem, że pokażesz mi swoją sypielnie. -powiedział poruszając dwuznacznie brwiami.
-To nie myśl bo ci to za bardzo nie wychodzi. -powiedziałam i zaczełam się kierować do przedpokoju w celu założenia butów. Schylam się po buta i czuje na moim pośladku dłoń nawet domyślam się kogo. Próbuje to zignorować ale mi to nie wychodzi. Prostuję się i patrzę się mu w oczy przez które nie mogę wydusić z siebie slowa. Ta sytuacja jest bardzo dziwna normalnie bym mu z liścia przywaliła ale coś mi nie pozwala. Stoimy tak dopóki nie usłysze głosu mojego brata za co dziękuję mu w duchu.
-Widzę, że się już poznaliście. -powiedział.
-Można tak to ująć. -powiedziałam jeszcze bardziej znudzona. -Dobra chodź bo się spóźnimy. Wyszliśmy z domu a na pojeździe mojego domu stał piękny czarny Chevrolet.
-To twój? -zapytałam.
-Tata mi dał na osiemnastke. -powiedział śmiejąc się zapewne z mojej miny ale mniejsza.
-Cudny.- mówię.
-Tak jak właściciel. -powiedział z cwaniackim uśmiechem.
-No nie powiedziałabym . -powiedziałam przez śmiech. Dziwne przed chwilą zachowywał się jak totalny dupek, a teraz żartujemy.
-Dobra i tak mnie kochasz, wsiadaj. -powiedział, a ja otworzyłam szerzej oczy.
- W twoich snach. -powiedziałam. I wsiadłam do samochodu.
-W moich snach to ty robisz coś innego. -po tych słowach uśmiechnął się jak zboczeniec. Chce sie tak bawić to nie ma sprawy. Ciekawe kto się będzie śmiał ostatni.
-Weź na chwilę się zatrzymaj bo chyba czegoś zapomniałam. -powiedziałam, a w mojej główce pojawił się szatański plan.
-Stanę na poboczu. Pasuje? -zapytał delikatnie podirytowany tym, że musi przerwać jazdę. Zatrzymał się na poboczu, wysiadłam z samochodu i udawałam, że szukam czegoś w torebce. Po chwili zobaczyłam że, Alex przygląda się mi opierając się plecami o samochód. Stwierdzam, że plan trzeba zacząć wcielać w życie. Od kręciłam się do niego plecami i udałam, że wypadła mi torebka.
Alex
Stałem oparty plecami o samochód i przyglądałem się jak Liv szukała czegoś w torebce. Nagle od kręciła się i wypadła jej torebka przez co musiała się po nią schylić. Jej jędrna pupa wypięła się w moją stronę przez co miałem ochotę jej dotknąć ale powstrzymałem się, w moich myślach pojawiły się ciekawe sytuacjie z tą o to właśnie panią przez co przełknełem głośno ślinę.
Olivia
Gdy się podnosiłam usłyszałam tylko jak przełyka głośno ślinę przez co się uśmiechnełam. Mój plan działa. Od kręciłam się w jego strone i zaczęłam się zbliżać do niego gdy nagle się potknęłam i upadłam na jego umięśnione ciał. Poczułam tylko jak jego silne ręce owijają się wokół mojej tali. Nie planowałam tego ale znacznie ułatwi mi to zadanie. Podniosłam wzrok i ujrzałam jego oczy wpatrujące się we mnie, nagle poczułam jego usta na moich. Mimo tego, że nie chciałam oddawać tego pocałunku zrobiłam to i muszę przyznać, że cholernie dobrze całuje. Zaczął jeździć rękami po moim ciele, i wtedy nie wytrzymałam, i odsunęłam się od niego i powiedziałam:
-Chyba nie myślałeś, że ci dam. -powiedziałam śmiejąc się z jego zdezorientowanej miny.
-Chyba se jaja robisz widzisz to. -powiedział pokazując na wybrzuszenie w jego spodniach.
-Będziesz musiał sam sobie poradzić. -powiedziałam nadal się śmiejąc i wsiadłam do samochodu. -Albo zawsze możesz zadzwonić po jakąś dziwke. -krzyknęłam zamykając drzwi. Po chwili do samochodu wsiadł pan obciągnij mi i ruszyliśmy pod szkołę już nawet nie odzywając się do siebie. Gdy dotarliśmy pod wysiadłam z samochodu, a on za mną oczywiście wszystkich wzrok padł na nas.
-Narcia. -powiedziałam kpiącym głosem i puściłam mu oczko. Nie czekając na odpowiedź ruszyłam do szkoły śmiejąc się z całej tej sytuacji. Poszłam pod salę szukając Lil, znalazłam ją przy drzwiach od sali.
-Hejka, co tam? -powiedziałam uśmiechając się szeroko.
-No hej dobrze, widzę, że ktoś ma dobry chumor. -powiedziała przez co wybuchłam śmiechem przypominając sobie sytuacjie z przez dziesięciu minut.
-No bo mój brat zachorował i miał mnie zawiść do szkoły jakiś jego kolega i nie zgadniesz kto to był. -powiedziałam co chwile się śmiejąc.
-Alex? -zapytała podnosząc jedną brew direction góry.
-Tak, czekaj najlepsze jeszcze przed tobą. -opowiedziałam jej całą historie i siedziałyśmy obydwie nie mogąc przestać się śmiać gdy nagle przerwał nam znajomy mi głos mówiąc:
-Co się takiego stało, że się tak śmiejecie. -powiedział Luke szeroko się uśmiechając.
-A nic, nic.- powiedziałyśmy z Lil w tym samym czasie.
-Jest sprawa bo dziś u mnie jest domówka i chciałem się spytać czy może byście nie wpadły. -powiedział.
-Jasne dawno się nie upiłam. -powiedziałam i po chwili dodałam. -tak z tydzień. - stwierdziłam śmiejąc się.
-W sumie ja też dawno nigdzie nie wychodziłam. -powiedziała Lily delikatnie się uśmiechając.
-To widzimy się u mnie o 20.-powiedział i zaczął się oddalać. Reszta lekcji minęła mi rozmyślając o tym co założę na dzisiejszą imprezę u Luka.
__________
Hejka w tym tygodniu szaleję z ilością rozdziałów ale nudzi mi się więc macie.
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki. 😘
CZYTASZ
Bad Love
RomanceOlivia Williams to 17 latka która ma bardzo ciężki charakter. Jest ona wredna, ironiczna ale jeżeli kogoś polubi okazuję się być bardzo fajna. Alex Brown to typowy badboy dla którego liczą się dziewczyny tylko na jedną noc. Ma on 18 lat, jest on...