47. Ale i tak mnie kochasz.

4.4K 117 13
                                    

Liv

-Upss zapomniałam. - udałam, że zapomniałam im powiedzieć chociaż nie miałam tego w planach. - A więc wracając. O kurde Alex Mikołaj chyba o tobie zapomniał. - powiedziałam udając poważną. Chłopak zmarszczył brwi. - Nie no żart. - podałam chłopakowi prezent który bardzo szybko rozpakował... Było tam to co kupiłam z Alice czyli bokserki ze świętym Mikołajem i zegarek.

-Będę miał co założyć na naszą randkę. - A ja się zaśmiałam delikatnie zmieszana tym. - Ale zegarek zajebisty. - uśmiechnął się i dał mi buzi w policzek. Przez co chyba się zarumieniłam bo Alice nie mogła się przestać śmiać.

-Wal się. - powiedziałam do szatynki która jeszcze bardziej zaczęła się śmiać. Gdy się opanowałam dała mi prezent od siebie i Derek'a jak się okazało były to jakieś bilety na wycieczkę do Paryża . Okazało się, że jutro mam lot wieczorem. - o boże dziękuję. - przytuliłam się do szatynki szcześliwa z prezentu. - A wy lecicie? - spytałam się patrząc na rodzeństwo.

-Ja tak ale Derek nie bo stwierdził, że niechce. - okej chyba wolę nie wnikać. - i jeszcze leci Matt, jakiś jego kolega i Ariana . - uśmiechnęłam się słysząc imię Matt'a bo się trochę za nim stęskniłam i z nim zawsze jest beka więc będzie to na pewno udany wypad. Byłam mega ciekawa co to za chłopak bo Ariana'e znałam nawet można naszą relacje nazwać przyjaźnią, ale nie aż taką jak z Alice i Lily - tylko musisz dać komuś drugi bilet. - powiedziała dziewczyna wymownie co oznaczało, że mam go dać Alex'owi.

-Chcesz? -zapytałam podając mu bilet.
Chłopak się uśmiechnął i przyjął bilet bez słowa. - Czemu Lily i Luis nie lecą? - zapytałam ciekawa bo w sumie to takie dziwne, że oni nie lecą, a Ariana i jakiś typek tak.

-No bo jadą do babci Lily. - u no to nawet ciekawe czyli to już mega poważnie jak jadą do babci.

Gdy już skończyliśmy dawać sobie prezenty Alex stwierdził, że się już zbiera i przyjedzie po mnie jutro o 10. Czyli mój plan nie wypali, ale mniejsza. Po jego wyjściu pomogłam Alice sprzątać i skierowałyśmy się do jej pokoju.

-Daj mi się w coś przebrać. - powiedziałam, a ona rzuciła mi jakieś ubrania. - Ale to są moje ubrania. - stwierdziłam patrząc na szynkę która się tylko serdecznie uśmiecha. - szukałam ich wczoraj.

-UPS chyba zapomniałam Ci ich oddać. - zaśmiała się, a ja przewróciłam oczami i przebrałam się w czarne jeansy i i białą bluzę.

-W ogóle muszę spytać mamy czy mogę jechać. - stwierdziłam biorąc telefon w dłoń już miałam naciskać słuchawkę, gdy Alice mi przeszkodziła.

-Ale ona wszystko wie i się zgodziła. - ja byłam w szoku no kurde wszyscy wiedzieli, a ja nie. No niby niespodzianka, ale jestem w szoku, że nic nie podejrzewałam. Szatynka podeszła do łóżka i siadła obok mnie. - Wyjaśniliście sobie już wszystko?-Nie wiem czy mam udawać idiotka czy jej po prostu odpowiedzieć, ale wybrałam to drugie bo nie chce mi się już udawać.

-No niby tak bo to było tak, że tak to on olewał Violet, ale ona dała mu jakieś narkotyki i tak wyszło, że się przespali. Na początku nie chciałam słuchać jej, ale tak wyszło, że  ona mi to powiedziała bo Alex zagroził jej, że pójdzie na psy. Jeszcze mnie przeprosił i powiedział, że zależy mu na mnie i w ogóle. No i jak naradzie jesteśmy przyjaciółmi. - powiedziałam, a szatynka się uśmiechała.

-Mówiłam ci! - krzyknęła uradowana.

-No tak, ale w sumie to nie wiem co mam o tym myśleć do końca. - zaczęłam wymyślać w mojej małej głowie tysiąc różnych scenariuszy w których Alex łamie mi moje serduszko.

-Najlepiej zapomnij o tym bo to ci nie da spokoju jeżeli chcesz z nim być to musicie zacząć od początku. - powiedziała, a ja wiedziałam , że ma rację.

-Ty to chyba musisz zostać specjalistą od związków. - zaśmiałam się.

-ta tylko, że ja nawet chłopaka nie mam. - jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać. Chwilę później zaczęłyśmy oglądać jakąś nawet ciekawą komedie romantyczną. Po obejrzeniu filmu poszłyśmy spać bo rano trzeba wstać jak ja tego nienawidzę.

                               ***
Obudziłam się przed Alice co było dla mnie szokiem bo zawsze ja wstaje później. Podniosłam się na łóżku do pozycji siedzącej wzięłam w dłoń telefon zobaczyłam, że jest 9. Postanowiłam, że obudzę szatynke i zrzuciłam ją z łóżka.

-No kurwaa!!! - zaczęła się drzeć.

-Wystarczy Liv. - Uśmiechnęłam się  patrząc  się na nią i z łóżka.

-Zemszcze się.

-Ale i tak mnie kochasz. - Dziewczyna nic nie odpowiedziała i tylko wzięła jakieś ubrania i poszła do łazienki ja założyłam wczorajsze jeansy i bluzę i poszłam do kuchni. Wzięłam standardowo jabłko. Napisałam Alice, że wychodzę i zaczęłam kierować się do domu. Założyłam słuchawki i szłam jakieś już 10 minut, gdy zauważyłam, że jakiś samochód się obok mnie zatrzymał. Był to czarny Chevrolet więc mogłam się od razu domyśleć kto to i bez, zbędnych rozmów wsiadłam do środka. Zdjełam słuchawki i powiedziałam :

-Hej i tak wiem miałeś po mnie przyjechać, ale chciałam się przejść.- powiedziałam za nim zdołał cokolwiek powiedzieć.

-Hej. - zaśmiał się. Ogólnie jakoś ostnio się zrobił mało mówny. Nie wiem co się stało, ale ie będę o to pytać. Ruszyliśmy w stronę mojego domku, gdy nagle poczułam na moim udzie ciepłą dłoń za którą mega teskniłam spojrzałam na nią i zaczęłam się zastanawiać czy ją zrzucić czy niech sobie leży. Po chwili przemyślenia stwierdziłam, że niech leży to nic złego.

Po 10 minutach drogi byliśmy już pod moim domem. Podczas drogi praktycznie się nie odzywaliśmy oprócz momentów, gdy on chciał przełączyć piosenkę, a ja nie albo na odwrót. Przed wyjściem z samochodu przypomniałam mu, że o 19 wyjeżdżamy bo na 21:30 mamy samolot, a na lotnisku się zawsze długo czeka bo te całe kontrolę i w ogóle. Weszłam do domciu i krzyknęłam:

-lece do Paryża! - wbiegłam do kuchni gdzie siedziała ciocia i mama.

-O naprawdę! To wspaniale! - moja rodzicielka starała się udawać, że nic nie wie.

-Wiem, że wiesz. - uniosłam brew okazując moje niezadowolenie, że mi nie powiedziała. Ona, gdy to usłyszała wzięła nerwowy łyk kawy i spojrzała się na ciocie która się śmiała.

-To miała być niespodzianka. - zaczęła się tłumaczyć. Pomyślcie sobie, że to chore, że mama się tłumaczy córce, ale jak już kiedyś wspominałam my bardziej się traktujemy jak przyjaciółki.

-No niech ci będzie lecę się pakować...

____
Jest o to i on. Mam wene xD brawa dla Mn. Wgl od wczoraj czytałam bad Love od nowa i byłam w szoku, że tak kiedyś pisałam. Chciałbym wszystkim mega podziękować za komentarze bo mega motywują.

Bad LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz