6. Byle nie rozmawiać z tobą

314 24 2
                                    


Po dość ciężkim dniu jedyne co w tej chwili potrzebowałam to wtulić się w chłodną pościel i spotkać z Morfeuszem. Miałam na sobie moją ulubioną piżdżame w postaci majtek w małe chomiki i dużej rozciągniętej bluzki. Uwielbiałam tak chodzić.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i wypuściłam głośno powietrze. Miałam dość ciągłych zaczepek ze strony Beth i usiłowania utrzymania miłej konwersacji, która szybko kończyła się wybuchem irytacji z mojej strony. No bo na Boga ile można gadać o tym czy jej włosy powinny być spięte, czy raczej rozpuszczone.

Nareszcie odwróciłam się w kierunku pokoju i o mało serce nie wyskoczyło z mojej klatki piersiowej. Na moim krześle siedział nie kto inny jak Matthew Waller.

- Nie znudziło ci się jeszcze nawiedzanie mnie po nocach ?- przegryzłam wargę usiłując zakryć swoje nagie uda. Jego wzrok wypalał dziurę w moim ciele, przez co czułam się jeszcze mniej komfortowo niż zazwyczaj

- Ciekawie wyglądasz - parsknął

- Bardzo interesuje mnie twoje zdanie - podeszłam do szafy, wyciągając z niej parę dresów. Założyłam je sprawnie na siebie i skupiłam się na chłopaku, który nadal bacznie mnie obserwował

- Nie wiedziałem, że masz takie fajne rzeczy - obrócił się kilkukrotnie na obrotowym krzesełku

-Dużo rzeczy o mnie nie wiesz Waller - syknęłam, siadając na krawędzi łóżka - A więc, dlaczego znowu zaszczyciłeś mnie swoją obecnością ?

-Nie przyszedłem tutaj do ciebie- prychnął, a ja zgięłam dłoń w piąstki myśląc, że zaraz się nie powstrzymam i rzucę na chłopaka z pięściami

- To co robisz w moim pokoju ?- podeszłam do drzwi, otwierając je na szerokość - Z tego co wiem pokój Charliego jest gdzie indziej

- A tak jakoś mi się nudziło - odparł znudzony wstając z krzesła i przejeżdżając palcem po moich biurko

- Przysięgam, że jeżeli za chwilę nie wyjdziesz to nikt cię nie pozna - warknęłam

- Co tak ostro Waller? - przewrócił oczami i sięgnął ramkę ze zdjęciem, gdzie jestem ja z dziewczynami. Ariana i Tilly jadły wspólną watę, ja wystawiłam do kamery język, Rose ściskała Zoe, a Emily siedziała na ziemi uśmiechając się szeroko. Lubiłam to zdjęcie, miałam do niego sentyment. Były to czasy, kiedy jeszcze wszystkie byłyśmy ze sobą i cieszyłyśmy się ze wszystkiego. Za każdym razem, kiedy na nie spoglądałam, nie byłam wstanie pojąć jak ta szczęśliwa dziewczyna mogła wyrządzić sobie i nam taką krzywdę.

- Oddaj - wyrwałam mu ramkę i odstawiłam na miejsce. Chłopak włożył ręce do kieszeni i spojrzał na moją ścianę, która cała była oblepiona zdjęciami, które budziło we mnie mnóstwo wspomnień.

- Masz tu w cholerę zdjęć, a na żadnym nie ma mnie - burknął, na co się zaśmiałam

- A czego się spodziewałeś ? Że wywieszę ogromny plakat z twoją podobiznom na drzwiach i będę do niego wzdychać - chłopak kiwnął energicznie głową - Jakbyś jeszcze był kimś, to może - prychnął na moje słowa

- Jestem kimś o wiele lepszym niż ci się wydaje - założył ręce pod pierś dumnie na mnie patrząc

- Jasne- sarknęłam - Uważasz tak tylko bo uznanie w szkole masz tylko dlatego, że wszystkie laski pchają się do ciebie drzwiami i oknami. Tak naprawdę oprócz umięśnionego ciała i ładnej buźki nie masz nic więcej - spojrzałam na niego, a jego kącik ust podniósł się do góry

Enemies or loversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz