Już miałam naciskać klamkę, ale słowa chłopaka spowodował, że tego nie zrobiłam
- Nie chcę Cię martwić Chloe, ale sala od fizyki jest w tą stronę !- krzyknął chłopak wyrywając mnie z transu. Dokładnie przeanalizowałam jego słowa i cholera miał rację. Nie wiem, dlaczego jestem taka roztrzepana. Przecież chodzę do tej szkoły już trzy lata, a nadal potrafię się w niej zgubić.
- Nie musiałeś mi mówić. Wiem, gdzie jest sala pod matematyki - złożyłam ręce w pięść, próbując nadążyć za chłopakiem
- I dlatego stałaś pod zupełnie inną klasą?- prychnął, przeczesując palcami włosy
- Po prostu nie chciałam iść z tobą - westchnęłam
- To dlaczego teraz idziesz ?- chłopak stanął przed salą
Czy on musi zadawać tyle pytań ? Naprawdę wystarczyłoby mi tylko jedno jego słowo
- Możesz tyle nie gadać? Nadajesz gorzej, niż Rose kiedy opowiada mi o życiu swojej sympatii - warknęłam dotykając klamki od drzwi, które miałam zaraz otworzyć
-Naprawdę chcesz tam iść ?- oparł się o ścianę
- Nie mam innego wyboru - westchnęłam
- Możesz iść ze mną - wzruszył ramionami. Muszę stwierdzić, że chłopak w tym kantorku musiał zostawić swój mózg. No bo od kiedy on chcę ze mną gdzieś wyjść.
- Na głowę jeszcze nie upadłam - prychnęłam otwierając drzwi.
Wszystkie pary oczy skierowały się w naszym kierunku, a mnie ogarnął strach. Naprawdę nienawidziłam być w centrum uwagi, na dodatek obok mnie stał ten zadufany w sobie dupek, a wszystkie te laleczki momentalnie zaczęły pożerać mnie wzrokiem. Wzięłam głęboki wdech i trzasnęłam drzwiami.
Przepraszam mamo. To wszystko to jego wina.
-Tylko jeden raz - uśmiechnęłam się, co odwzajemnił chłopak.
Ewidentnie mi się to nie podoba, bo zaczynam być dla siebie mili. Przecież to Waller chłopak, który na każdym kroku chcę mnie upokorzyć. Chloe, co ty odwalasz ?
Drzwi, nagle się otworzyły a w nich stanęła nauczycielka matematyki, która położyła ręce po oby stronach bioder i skarciła nas wzrokiem
- Mam wam dać specjalne zaproszenie? - powiedziała z nutką irytacji w głosie.
- Może pani się nie martwić, nie potrzebujemy zaproszenia - uśmiechnął się Matt
Co on odpierdala ? Czy go do reszty powaliło? Mieliśmy sobie stąd iść. Z drugiej strony na co ja liczyłam, przecież to dwulicowy szmaciarz.
- Zapraszam do środka - odparła starsza kobieta, której głos złagodniał
Poczułam , że moje nogi robią się jak z waty, a w głowie zaczęło się kręcić. Zaraz zemdleję, te wszystkie oczy, które chciały wiedzieć dlaczego obok niego stoję, które kpiły ze mnie. Czułam, że ci wszyscy w tej sali chcieli mnie zabić
-Wie pani co? Jednak odmówimy tego zaproszenia. Do widzenia- chłopak złapał mnie za dłoń i zaczął biec.
Poczułam się wolna. Pierwszy raz od tak dawna, nie liczyło się nic. W końcu czułam, że mogę złamać zasady, że nie muszę być taka idealna. Ogarnęła mnie taka euforia, że nie obchodził mnie fakt, iż jak biegłam przy chłopaku to on wyglądał niczym Zac Efron, a ja niczym spocona, ogromna wersja wieloryba.
CZYTASZ
Enemies or lovers
Teen FictionW TRAKCIE KOREKTY To nie jest zwykła historia miłosna, to coś co nauczyło mnie żyć. To nie jest powiastka o tym jak typowy bad boy zakochał się w grzecznej dziewczynce, to opowieść niosąca zupełnie coś innego, co powinno trafić głęboko do serc. Od...