Następnego dnia, rano obudził mnie budzik. Pierwszy raz od x czasu byłam zadowolona z tego faktu, ponieważ śnił mi się Matt, który wyrządzał mi porno na żywo. Chyba obraz, który widziałam wczoraj zostanie mi długo w pamięci.
-Dzięki bogu - mruknęłam wstając i ścieląc łóżko, kiedy to usłyszałam chrząkniecie przez co o mało nie dostałam zawału serca. W progu moich drzwi stała Rose
-Em co ty tutaj robisz?- zmierzyłam ją wzrokiem
- Chloe. Dziś jest poniedziałek godzina siódma piętnaście, a ty właśnie wyskoczyłaś z łóżka, szczęśliwa w bieliźnie w chomiki. Wszystko dobrze? - spoważniałam na jej słowa. Niech się cieszy, takie widoki to rzadki okaz.
-Że która godzina? - zapytałam nie słuchając wcześniej dokładnie jej słów.
- Już siódma szesnaście - przewróciła oczami. - Jeżeli nie chcesz się spóźnić to się ubieraj. Dziewczyny już siedzą w samochodzie
-Zejdź na dół jak chcesz, a ja się ubiorę -podeszłam do szafy
-Nie ma mowy. Na dole jest twój brat i rodzice. Nie chcę żeby znowu pożarli mnie wzrokiem. Ledwo dożyłam przychodząc tutaj do ciebie - powiedziała przestraszona, a ja przewróciłam oczami na jej słowa
-Do tego jaką bluzkę? - zapytałam dziewczyny kiedy ona przeglądała coś na telefonie. Była ubrana w różowy kombinezon i biały t-shirt.
Rose miała nieoczywisty styl ubierania się, ale zawsze ją to charakteryzowało. Uwielbiała być inna i wyróżniać się w tłumie jest kompletnym przeciwieństwem mnie. Ja ledwo potrafię dopasować bluzkę do zwykłych spodni i zazwyczaj stawiam na bluzę, która jest ciepła i wygodna.
- Załóż półgolf rozpinany na dekolcie
-Ja w ogóle mam takie coś?
-Tak pożyczałam od ciebie. Masz - wyciągnęła ze swojej torby minioną bluzkę i rzuciła nią prosto we mnie.
Nawet nie wiedziałam o istnieniu takiej rzeczy w mojej szafie,a tym bardziej, że trzymała ją przy sobie Rose.
-Dobra to ja się pomaluje, a ty mnie pakuj - powiedziałam nakładając na twarz podkład. Dziewczyna przytaknęła i ruszyła do mojej półki pakując po kolei każdą książkę.
-Jestem gotowa - powiedziałam piętnaście minut później w łazience, odkładając szczoteczkę do zębów
-Nareszcie. Wiesz, że jest siódma czterdzieści pięć
- Dobrze super to wiem, nie musisz mi non stop mówić która to godzina - westchnęłam zbiegając po schodach
- Sss- dotknęła mojej skóry - A ty co taka zbulwersowana? Okresik ?- uderzyła mnie w ramię
- Nie denerwuj mnie nawet - trzasnęłam drzwiami od samochodu i zapięłam pasy. Nagle do okna zapukał Matt.
- Nie otwieraj okna - warknęłam do Tilly, lecz ta to zrobiła
- Zawsze mogę na was liczyć - westchnęłam
-Widziałaś Charliego? - złapał palcami za szybę
-Nie- przewróciłam oczami
-Przecież mieszkacie pod tym samym dachem - przewrócił swoimi oczami
-Ale to nie oznacza, że musimy i chcemy się widzieć. Po za tym jestem ostatnią osobą, która powinna to wiedzieć
- O co taka zła ?- przez te słowa poczułam jak coraz bardziej gotuję mi się krew w żyłach
CZYTASZ
Enemies or lovers
Novela JuvenilW TRAKCIE KOREKTY To nie jest zwykła historia miłosna, to coś co nauczyło mnie żyć. To nie jest powiastka o tym jak typowy bad boy zakochał się w grzecznej dziewczynce, to opowieść niosąca zupełnie coś innego, co powinno trafić głęboko do serc. Od...